Część 1

35 0 0
                                    

Wstałam o 09:24 jak zawsze poszłam do łazienki żeby się nieco ogarnąć, umyć zęby i się pomalować taka poranna rutyna.
Po skończeniu moich rannych czynności zeszłam na śniadanie,
mamy nie było bo miała prace na rano, współczuje jej musi charować codziennie rano a i tak jej gówno płacą, ale za bardzo wyboru nie ma bo ojciec gdzieś zniknął 5 lat temu i zostawił nas na pastwę losu.
Na śniadanie zrobiłam sobie kanapki z nutellą zostawiłam też trzy dla mamy jak wróci. Po zjedzonym śniadaniu zaczęłam pakować się do szkoły, ponieważ był piątek. Nawet lubiłam chodzić do szkoły, a może lubiłam tam chodzić tylko po to by spotykać się z moimi przyjaciółmi? Gdy dotarłam do szkoły przed bramą placówki czekał już Finn z Jackiem, reszta była już w środku.

-Hej Van - powiedział chłopak po czym mocno mnie przytulił.

-Cześć Finn - przywitałam się i również mocno go przytuliłam.

-Cześć Jack - także przytuliłam chłopaka i weszliśmy do budynku.

Chodzę do klasy z chłopakami czyli między innymi: Finn Wolfhard, Jaeden Liberher, Jack Grazer i Wyatt Oleff. Czas w szkole z chłopakami minął w miarę szybko. Po szkole Finn zaproponował żebyśmy w piątkę poszli w nasze ulubione miejsce na polane obok lasu, zawsze rozpalamy tam ognisko i siedzimy do jakiejś 21:00.
W międzyczasie postanowiłyśmy z chłopakami pójść na 30 minut do domów wziąć wszystko co będzie nam potrzebne do rozpalenia ogniska. Ja wzięłam kocyk, Finn jedzenie i picie. Zebraliśmy się znów z zamiarem pójścia na polane z zadowolonymi minami myśląc o tym jak będzie cudownie znowu zrobić ognisko.

-Ej chcecie posłuchać historii - zaczął Wyatt, zawsze ma jakieś historie których nikt nie chce słuchać.

-Nie Wyatt nie chcemy słu... - Jack nie zdążył dokończyć zdania bo Wyatt zaczął opowiadać swą historie. Wszyscy jęknęliśmy głośno dając znać że naprawdę nie chcemy słuchać tej historii, jednak chłopak nie przejął się tym zbytnio i zaczął.

W końcu doszliśmy do polanki po długiej drodze słuchania nudnych historii Wyatta. O tej porze dnia jest tu naprawdę ładnie, kwiaty i rzeczka dodają temu miejscu uroku.

-Dobra to rozpalamy to ognisko czy nie?- zapytał Jaeden trzymając zapalniczkę w ręce.

-Jasne! Ja przyniosę jakieś małe drewienko - krzyknął Wyatt z uśmiechem od ucha do ucha.

Ja zaczęłam rozkładać kocyk z którym pomógł mi Jack, koc był naprawdę duży wiec zmieściliśmy się na nim wszyscy. Finn zaczął wyjmować kiełbaski i jakieś napoje. Po krótkiej chwili rozkładania wszystkiego w końcu było już wszystko gotowe. Wyatt przyniósł nie duże drewienka po 5 minutach. Po jakiś 2 godzinach śmiania się i opowiadania jakiś śmiesznych lub strasznych historii wszyscy stwierdziliśmy że chyba pora się zbierać do domów, jak pomyśleliśmy tak też zrobiliśmy. Wszyscy zaczęli zbierać niedojedzone kiełbaski i gasić ognisko, ja zaczęłam składać koc. Już po 20 minutach byliśmy przed wejściem do lasu który prowadził na naszą polankę. Szliśmy w stronę domów śmiejąc się i wspominając wpadki z naszych wyjść lub szkoły. Gdy już dotarliśmy do rozstaju drug gdzie zazwyczaj się rozstawaliśmy pożegnałam się z wszystkimi i poszłam w stronę domu. Wyjęłam z kieszeni spodni słuchawki i włączyłam jakieś piosenki z moich ulubionych. Zawsze jak gdzieś szłam sama włączałam muzykę, czasami nawet jak szłam z kimś ale tylko wtedy gdy nie chciało mi się go słuchać bo zamulał. Minęło 10 minut gdy już doszłam do mojego domu. Weszłam do pokoju, poszłam się myć, umyć zęby i zmyć makijaż, gdy wyszłam z łazienki marzyłam tylko o łóżku i śnie. Przed pójściem spać napisałam jeszcze na grupie gdzie jestem ja i chłopaki, że ten dzień był świetny i musimy to jeszcze powtórzyć. Oni również  byli tego samego zdania, bo wszyscy odpisali tak lub koniecznie. Patrząc już przymrużonymi oczami dopisałam jeszcze tylko dobranoc i padłam.

Przepraszam że jest takie krótkie ale to moje pierwsze opowiadanie więc nie wiedziałam co jeszcze dopisać, mam nadzieje że się spodoba😊

Opowiadanie 1Where stories live. Discover now