2.

39 1 0
                                    




Wracając z obiadu Ala nadal nie mogła uwierzyć w to, co właśnie jej opowiedziałam.

- Stara! Przecież na tym obozie rozwinie się jakaś miłość! - Przyjaciółka wyolbrzymiała wszystko. To była tylko wymiana dwóch zdań, a ona już chciała jechać ze mną wybierać suknię ślubną i zapewniała mnie, że będzie dobrą chrzestną dla naszych dzieci.

- Kochanie, chyba zapomniałaś o jednym fakcie. Artur ma dziewczynę i to jaką... Ani trochę nie dorównuję urodzie Zuzi, a co dopiero jej talentowi. Tylko głupi wybrałby mnie, zamiast niej.

- Masz zbyt niską samoocenę wiesz. Ja na twoim miejscu nie byłabym tego taka pewna. Z resztą nie ważne, jeszcze sama się o tym przekonasz, mówię ci. - Powiedziała, a kiedy doszłyśmy do pokoju zabrała się za wieszanie reszty ozdób, ja zaczęłam robić to samo.

Po godzinie czasu wolnego poszłyśmy do namiotu na Q&A. Na scenie już siedział Artur czekając, aż wszyscy zajmą miejsca i będzie mógł zacząć odpowiadać na pytania. Były one przeróżne od  "Lubisz masło" po te, które wymagały trochę głębszych odpowiedzi. Wszystko przebywało w luźnej atmosferze, aż w pewnym momencie jedna z dziewczyn w pierwszym rzędzie podniosła rękę, aby zadać pytanie.

- Tak? - Artysta udzielił jej głosu.

- Dlaczego Zuzi nie ma z tobą na obozie? Nie jesteście już razem? Ostatnie nie udostępniasz żadnych zdjęć z nią..

Uśmiech Artura momentalnie zszedł z twarzy. Z pozycji leżącej na leżaku nagle wyprostował się i przybrał poważną minę. Chwilę myślał, aż w końcu zaczął mówić.

- Kochani, skoro temat został poruszony muszę wam coś wyjaśnić. Zuzi nie ma tu ze mną, ponieważ nie jesteśmy już razem. Mam nadzieję, że to zrozumiecie, nie będziecie wypisywać do niej, ani do mnie. Proszę was, uszanujcie naszą prywatność i nie wracajcie już do tego tematu.

Przez chwilę panowała cisza, ale nie trwało to długo. Chwilę później widniały już ręki w górze, czekające na wyznaczenie.

Po Q&A mieliśmy 30 minut na przyszykowanie się na koncert. Ja jedyne co zrobiłam, to przebrałam się na biały t-shirt z fanzonu Artura i krótkie czarne spodenki. Wypsikałam się OFF-em (komary były dosłownie wszędzie), jeszcze chwilę podładowałam telefon, to znaczy, wydawało mi się, że to była chwila, niestety trwała ona trochę za długo. Nasza wychowawczyni - pani Ania, lekko zdenerwowana osobiście musiała po nas przyjść, bo spóźniałyśmy się na zbiórkę. Nie ominęła nas za to kara. Musiałyśmy zostać po koncercie i posprzątać cały namiot we dwie - cudownie.

Z namiotu już dobiegała muzyka. Wyraźnie mogłam usłyszeć słowa "Będę walczył". Po chwili my również dołączyłyśmy do roztańczonego tłumu. Bawiłam się tak dobrze, że nawet nie wiem kiedy zleciała ta cała godzina. Cała spocona, ale szczęśliwa, już chciałam wracać do pokoju, kiedy przypomniało mi się o karze, którą dostałyśmy za spóźnienie się. Chciałyśmy z Alą szybko się z tym uwinąć, żeby zdążyć umyć się w jeszcze ciepłej wodzie, więc kiedy tylko namiot zrobił się pusty i zostałyśmy tylko my dwie, zabrałyśmy się do roboty. Wycierając ze sceny wodę, którą wylał nasz artysta, usłyszałam jak ktoś wchodzi do namiotu. Może być to przewidywalne, ale tak był to Artur.

- Hej dziewczyny, co wy tu jeszcze robicie? - Zapytał.

- A jak myślisz, co możemy robić z miotłą w ręku? Bawić się w czarownice? - Odpowiedziała mu Ala, bo ja byłam w zbyt dużym szoku. - A ty, co cię tu sprowadza o tej porze?

- No tak racja, przyszedłem tylko po telefon, nie wiem jakim cudem zapomniałem go zabrać.

Podszedł do stolika przy scenie i chwycił iphona.Tylko... O nie, to nie był jego telefon. Dobrze pamiętałam, że po tej stronie leżał mój , co prawda racja, mógł się pomylić, wyglądał tak samo jak jego. Różniły się natomiast zawartością, o czym on niedługo potem się przekonał. Chcąc sprawdzić powiadomienia włączył wyświetlacz i zobaczył nasze zdjęcie na tapecie z podpisem "You're my everything". O matko, no tak, tego nie przewidziałam. Ale przypał.. Widziałam dokładnie jak się na mnie patrzy.

- O kurczę, to chyba twój. - Podał mi smarfon. - Niezła tapeta, ładnie razem wyglądamy.

Znowu patrzył się na mnie tymi samymi cudownymi oczami co pare godzin wcześniej na obiedzie. Ala stała obok przyglądając się całej sytuacji i postanowiła dać losowi i zarazem swojemu shipowi szansę.

- Przepraszam was, ale muszę iść do toalety, zaraz wracam. - Wyszła, a ja wiedziałam, że wcale nie miała zamiaru wracać.

- Skoro koleżanka cię zostawiła, to może ja pomogę, co? - Zaproponował.

- Chyba nie ma innego wyjścia, prawda? - Odparłam. Zrozumiałam, że to moja szansa, teraz albo nigdy.

Uśmiechnął się i chwycił za miotłę. Sprzątanie z nim było najprzyjemniejszym robieniem porządków w moim życiu, jakkolwiek by to nie brzmiało. Dość szybko (niestety) się z tym uwinęliśmy.

- Wiesz co, twoja koleżanka chyba już nie zamierza tu wracać.

- Też tak myślę.

- Spieszy ci się do niej?

- Co masz na myśli?- Zapytałam.

- Wiesz, mam teraz okazję pochodzić po plaży bez fanek biegających za mną, może poszłabyś ze mną?

Zatkało mnie. Dosłownie. Paraliż. Co? O mój Boże. Musiałam się przesłyszeć. Stałam w bezruchu wpatrzona w niego, a w mojej wszystko wirowało.

- Znaczy wiesz, jeśli nie chcesz, możesz wrócić do pokoju.. - Powiedział zawiedziony.

- Nie no, co ty. Chodźmy! - Otrząsnęłam się.

Spacerowanie z nim nad jeziorem w blasku księżyca brzmiało jak najlepszy sen, ale było prawdą.

- A więc pewnie wyjeżdżasz po jutrzejszej sesji i odwiedzinach w pokojach? - Zapytałam.

- Wiesz co, taki był plan, ale chyba właśnie znalazłem motywację żeby zostać tu dłużej.

Zarumieniłam się, czułam to bardzo dobrze.

- Urocza jesteś, wiesz. Tak myślę, powinienem zostać tu do końca turnusu. Tutaj wszystko jest takie spokojniejsze, to znaczy wieczorem, kiedy nie biegają za mną fanki chcące zrobić kolejne zdjęcie z "fake kiss". Wiesz, to chyba pozwoli mi zapomnieć o rozstaniu z Zuzą. To dziwne co teraz powiem, ale chodząc tutaj z tobą poczułem się tak dobrze...

-Artur, ja nie wiem co powiedzieć.

- Nic nie mów. - Chłopak stanął i znacząco zbliżył się do mnie, choć i tak staliśmy już blisko siebie. Przymknął powieki, pochylił się i.......

- Jezu! - Odskoczyłam, przestraszyłam się głośnego dzwonka mojego telefonu, przerywającego niezwykłą ciszę, która panowała.

- Przepraszam cię, to Alicja, najwidoczniej martwi się gdzie jestem. Musimy wracać. - Powiedziałam.

Tutaj czar prysł. To znaczy, nie do końca. Artur odprowadził mnie pod nasz budynek mocno trzymając mnie za rękę.

- Do jutra, Artur. - pożegnałam się

- Do jutra, chwila jak właściwie masz na imię? - Faktycznie, przez te wszystkie emocje nawet się nie przedstawiłam.

- Julia.

- Do jutra, Julia.

Yayımlanan bölümlerin sonuna geldiniz.

⏰ Son güncelleme: Mar 09, 2019 ⏰

Yeni bölümlerden haberdar olmak için bu hikayeyi Kütüphanenize ekleyin!

Summer secret | Artur SikorskiHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin