Mimo, że wena łapie mnie wszędzie
Ciągle wracają mi do głowy gołębie
Nie ważne jak bywają dziwne
Za każdym razem, gdy są przy mnie
Tak po prostu wpada mi myśl
Ej Julka, dawaj pisz
Czarny gołąb, jak jakaś głupia
Ciągnęłaś za nim wzrokiem długo
I przyniósł ze sobą nowe wibracje
Chciałaś napisać, miałaś racje
Nie mogło być tekstu doprawdy
Bardziej bezpośrednio jakby
Galeria handlowa, deptak i gołąb
Świetny facet dokładnie obok
Tłumy idące w stron wiele
Oraz inspirujący dreszcz na ciele
Wywołany bodźcem wizualnym
Niespodziewanym trochę nagłym
Krótkie nóżki i ostry dziób
Śmieszny wymijający chód
A także najważniejsza rzecz
Ptasich piór popielata czerń
Poszedł w swoją stronę
Wygruchał sobie drogę
Może spotkał się z ludzkim butem
Albo dostał po skrzydle autem
Prawdopodobnie poleciał w miasto
Jeszcze zanim słońce zgasło
Patrzył na ludzkie figury
Z jakiejś balkonowej góry...
Przypomniałam sobie o nim po czasie
Bo odciągnął mnie od pracy właśnie
Wspomniany gruby, czarny i głupi
Patrzący chwilę na moje buty
I choć tak naprawdę to w sumie nie wiem
Ale napisałam sobie o nim wierszem.21.02-01.03.2019
YOU ARE READING
Szóstka
Poetry☆☆"Spełniają się marzenia, zachcianki i mary I to nie są żadne czary"☆☆ Drugi autorski tomik poezji własnej, pisanej o każdej porze i w każdym miejscu, ale głównie na jeden, ukryty temat. (Pięknie proszę o nie kopiowanie okładki ani żadnych treści z...