Rozdział I

12 0 0
                                    

Nazywam się Caroline Deep i jestem wampirem. Szok w dalszym ciągu mnie przepełnia, sama zastanawiam się jak to się mogło stać? Mam dopiero 18 lat a już jestem skazana na życie wieczne. Do tej pory nie wierzyłam, że te wszystkie bajki o wampirach, stare filmy, książki i takie bzdury są prawdą, ale cóż teraz należę do jednego z tych dziwactw. Może zacznę od początku. Już od urodzenia mieszkałam w Ely, wychowywałam się w kochającej rodzinie. Mama była szanowanym adwokatem, natomiast tata miał swój warsztat samochodowy. Babcia od strony mamy miała na imię Tessa mieszkała z nami odkąd miałam 7 lat. Dobrze się dogadywałyśmy między innymi dlatego, że byłam jej jedyną wnuczką. Niedziela była dla nas "Dniem rodzinnym" zawsze spędzaliśmy go razem. Najpierw poranna Msza Święta, potem śniadanie, które przygotowywałam wspólnie z mamą i babcią, kolejnym etapem było wspólne oglądanie filmu, który wybraliśmy. Obiad zazwyczaj jadaliśmy na mieście, wstępując przy tym do galerii na podwieczorek. Chodziliśmy do kina, na spacery. Jednym słowem było to dla mnie coś pięknego. Zawsze z utęsknieniem czekałam na niedzielę. Później zaczęliśmy mieć dla siebie coraz mniej czasu. Ja ze względu na narastające obowiązki nie tylko w szkole, ale również i w domu. W wieku 17 lat musiałam zaopiekować się babcią, która zachorowała i coraz bardziej podupadała na zdrowiu. Szkołę skończyłam z wyróżnieniem bez żadnych większych kłopotów. Rodziców jak zwykłe nie było na rozdaniu świadectw, ale widziałam, że myślami przy mnie są. Weszłam w kolejny etap swojego życia i poszłam do liceum, poznałam nowych ludzi, nawiązałam przyjaźnie, częściej wychodziłam z domu na imprezy, nie zapominając przy tym opiece nad babcią. Jednak nigdy nie rezygnowaliśmy ze wspólnych posiłków, niezależnie od natłoku obowiązków moich, czy rodziców i babci. To była tradycja, którą pielęgnowaliśmy i bardzo szanowaliśmy. Dokładnie w moje 18 urodziny w sobotę było bardzo pochmurnie już od samego rana. Martwiłam się o rodziców i cały czas powtarzałam, żeby tym razem zrobili wyjątek i zrezygnowali ze spotkania z zaprzyjaźnioną rodziną z Californii. Mama poznała ich kiedyś na wyjeździe służbowym i czasami się spotykali. Byłam zasmucona, że pojechali w moje urodziny, ale mama powiedziała, że w zamian za to jutro przygotują dla mnie coś wyjątkowego. Zgodziłam się jednak w głębi duszy ciągle czułam niepokój. Nie miałam im tego za złe, wiedziałam, że ciężko pracują, aby nas utrzymać, tak żeby niczego mi nie brakowało, ale i tak żeby zaoszczędzić na kolejne mieszkanie, które mieli zamiar kupić. Byliśmy dosyć bogatą rodziną, ale nie wywyższałam się z tego powodu, kiedy rodzice wyjeżdżali na kilkudniowy odpoczynek nikomu się nie chwalili i zostawiali mnie z Babcią. Co miesiąc dostawałam kieszonkowe na swoje wydatki, jednak połowę sumy zawsze odkładałam, byłam wdzięczna rodzicom za wszystko co dla mnie robią, więc wpadłam na pomysł, że przeznaczę te pieniądze na wycieczkę do Rzymu specjalnie dla nich. Kiedy już się trochę uspokoiłam, poszłam do babci zobaczyć jak się czuje. Okazało się, że jej stan ostatnio się poprawia, nawet przestała mieć zaniki pamięci. Babcia zawsze z rana chciała zaczerpnąć trochę świeżego powietrza, z racji pogody wyszłam z nią jedynie na taras.
-Wiesz wnusiu, zawsze marzyłam o byciu szczęśliwą babcią gromadki dzieci niestety nie doczekałam się tego i wiesz o czym sobie tak myślę na stare czasy?- Zapytała.
-Nie mów tak babciu, przecież nie jesteś jeszcze stara. Nie mam pojęcia. - Nie powiem zrobiło mi się trochę smutno kiedy to usłyszałam, ale nie chciałam już nic mówić.
-Mam jedną tak wspaniałą, uzdolnioną i opiekuńczą wnuczkę, że nie zamieniłabym jej za żadne skarby na gromadkę innych. Ty swoją charyzmą, gracją, elokwencją i urodą oszołomisz wszystkich. Z racji tego, że jestem już staruszką, mimo tego co sobie myślisz, chciałabym przekazać Ci przedmiot, który jest dla mnie pamiątkowy zanim będzie za późno, dać Ci coś od siebie, coś co jest w naszej rodzinie od pokoleń i ja również chciałabym, żebyś ty przekazała to swojej córce albo wnuczce. - Zobaczyłam, że Babcia wyjmuje coś z kieszeni swojego niebieskiego fartuszka. - Caroline to jest zegarek mojej mamy. Ma dla mnie bardzo dużą wartość sentymentalną. Towarzyszył mi w każdych ważnych chwilach życia, podczas mojej pierwszej jazdy na wrotkach, na pierwszej dyskotece, na wszystkich urodzinach, uroczystościach nawet na moim ślubie z dziadkiem. Jeżeli będziesz go miała przy sobie to tak jakbyś miała cząstkę mojego serca, cząstkę mnie, która będzie trwać, dopóki nie stwierdzisz, że nadszedł czas, aby przekazać go dalej.
To był piękny lśniący zegarek, składający się ze złotych prostokącików w jedną harmonijną całość, tarcza była biała, cyferki czarne, wskazówki również złote, a zamiast zwykłego szkiełka miał wyszlifowany diament. W życiu nie widziałam bardziej cudownego zegarka.
- Babciu to dla mnie naprawdę wielki zaszczyt, ale dlaczego nie przekazałaś go mamie? Dlaczego wybrałaś mnie?
-Sprawa jest prosta wnusiu, otóż Twoja Mama wszystko ma, kochającego męża, dużo pieniędzy, tą piękną willę, mieszkanie w Californii i co najważniejsze ma Ciebie. Nie doceniłaby wartości takiego zegarka, ponieważ mogłaby mieć milion razy droższy. Natomiast ty moja najdroższa, docenisz jego wartość sentymentalną, zostałaś wybrana. Wierzę, że i ty w przyszłości podejmując tę decyzję wybierzesz mądrze.
-Babciu On jest naprawdę cudowny, nigdy nie widziałam piękniejszego zegarka. Jestem bardzo wzruszona tymi słowami. Jesteś dla mnie taka dobra. Nie wiem czym sobie na to zasłużyłam. Wiem jedno, dopilnuję żeby ten zegarek dalej był w naszej rodzinie.
- Bardzo Cię kocham wnusiu. Potraktuj to jak podziękowanie za to co dla mnie robisz. Starasz się spędzać ze mną jak najwięcej czasu, dobrze się uczysz, nie zawodzisz rodziców. Wszyscy jesteśmy z Ciebie bardzo dumni. Najbardziej cieszę się z tego, że szanujesz rodzinne tradycję. - Uśmiechnęła się do mnie Babcia.
-Babciu wracajmy już robi się strasznie zimno, a bardzo bym nie chciała żeby Twój stan się pogorszył, zrobię ci gorącą herbatę i razem wspólnie coś pooglądamy. Co ty na to?
- Chętnie kochanie. Wiesz wnusiu, muszę przyznać, że ze wszystkim świetnie dajesz sobie radę, mogłabyś zakładać już rodzinę.
-Dziękuję, ale naprawdę chodźmy już. - Popędzałam babcię.
Wychodząc z tarasu zamknęłam okno, podeszłam do aneksu kuchennego, który był po lewej stronie omijając "wyspę" jakby to babcia powiedziała "blat" i wstawiłam wodę na herbatę. Tess w międzyczasie ułożyła się wygodnie na kanapie przed telewizorem, owinęła się kocem i przełączała kanały szukając dla nas jakiegoś ciekawego filmu. Nie mogłam oderwać wzroku od cudownego prezentu, który wręczyła mi babcia. Oczywiście nie miałam bladego pojęcia jaką zegarek skrywa historię, jakie ma właściwości. Wtedy nawet się nad tym nie zastanawiałam, co prawda byłam ciekawa jego historii, ale nie byłam świadoma tego co mnie czeka.

**************

Ely-Miasto zła Where stories live. Discover now