1.Czyń miłość, a nie wojuj.

5.2K 145 42
                                    

Caroline POV 

    Próbuję powoli dojść do siebie, sama do końca nie wiedząc, co się przed chwilą stało. Wyrównuję swój szybki oddech, a przez szok, w jakim aktualnie się znajduję, nawet nie zwracam uwagi na bicie czyjegoś serca pod moją dłonią. 


    - Wszystko dobrze? – Słyszę przyjemny głos, lecz na razie nie jestem w stanie unieść swojej głowy. 


    - Tak, wszystko ze mną w porządku – zapewniam, czując, że nic mi nie będzie. 


    - Taaa... – rzuca, a ja wyczuwam, że mi się przygląda. – Widzę, że nic Ci nie brakuje – rzuca, na co marszczę brwi. 


    W końcu spoglądam na jego twarz, natrafiając na intensywny kolor tęczówek. Przez dobrą chwilę muszę naprawdę się zastanowić, czy może istnieć aż tak piękny kolor. Nawet nie zauważam, że zatapiam się w jego oczach na dobrą chwilę, ale nie poradzę nic na to, że ten niebieski, jak morska fala, sprawia, że tracę głowę. 


    Kiedy udaję mi się wrócić na ziemię, mój wzrok mimowolnie zjeżdża na dekolt, gdzie widnieje dość szerokie rozcięcie na bluzce. Na moich policzkach pojawiają się rumieńce, gdy orientuje się, że brunet ma doskonały widok na mój stanik. Od razu poprawiam swój ubiór, unosząc się z jego ciała. Wyłapując wzrokiem, że chłopak podnosi się z ziemi, postanawiam pójść w jego ślady. 


    - Auć – syczę, czując pulsujący ból w kostce. – Cholera – bełkoczę niezadowolona.


    - Poczekaj, pomogę Ci. – W jednej sekundzie znajduje się przy mnie i obejmuje moją talię. – No chodź. – Podnosi mnie, przez co oplatam jego kark dłońmi. 


    Do moich uszu dociera dźwięk samochodu, dlatego spoglądam w tamtą stronę. Widząc za szybą znane mi sylwetki, unoszę rękę na znak, że ich rozpoznaję. Auto zatrzymuje się blisko nas, a z niego wychodzi Hardin wraz z mężczyzną, który dla nas pracuje. 


    - Carrie, nic Ci nie jest? – pyta mój przyjaciel, podbiegając do nas. 


    - Ogromnie się wystraszyłam – wyznaję, wciąż mając przyspieszony oddech. 


    - Biedaczka – rzuca pan Robert, kierując bruneta do miejsca pasażera, gdzie zostaję posadzona. – Dzięki Bogu jesteś cała. – Posyła mi pocieszający uśmiech. 


    - Nawet nie wiem, jak to się stało. Ledwo, co wsiadłam na Gentle, a Ona popędziła – wyjaśniam, marszcząc brwi. – Gdyby nie On zginęłabym. – Wskazuję na mojego "bohatera". 


    - Jestem Noah – przedstawia się, zauważając, że wszyscy na niego patrzą. 


    - Nie wiem, jak mam Ci się odwdzięczyć. Jesteś bardzo odważny – komentuję, bo mało kto by tak zaryzykował, szczególnie dla nieznajomej osoby. 

FLAME OF PASSIONWhere stories live. Discover now