Louis spojrzał w sufit, kołysząc się w tył i przód, w ten swój słodki sposób.

- Co jeśli naprawdę coś czuję do tej dziewczyny? To byłby koniec świata, prawda? Tak.

Urocze było to, w jaki sposób odpowiadał na swoje własne myśli, ale fakt, że uśmiechał się na to całe wspominanie sprawiał, iż zaczynałam być trochę niespokojna.

- Jednak później... Później pomyślałem o zakładzie, i tym jak Zach non stop mi groził, że ci powie, a ja po prostu... Nie mogłem sobie wyobrazić nawet jakbym się czuł, gdybyś się o tym dowiedziała i jak coś by się stało i...

Zatrzymał się, tym razem na dobre. W międzyczasie, oparłam się na swoim siedzeniu, starając się nie rozpłakać. Jego największy koszmar - ja, dowiadująca się o zakładzie i zostawiająca go - ziścił się.

A przez to, iż ja podjęłam decyzję, że to drugie się stało, jeszcze bardziej miałam ochotę się rozbeczeć.

- W zasadzie - westchnął Louis jak się wyprostował, spoglądając na wersy - Tę napisałem, gdy po raz pierwszy uświadomiłem sobie, że cię kocham, ale tak naprawdę, naprawdę. To było wtedy jak wróciłem z twojego dormitorium. Widzisz te wersy? - przysunął bliżej kartkę i wskazał zwrotkę palcem - Możemy doprowadzić to do końca, nic nie może stanąć między nami, i tak dalej, i tak dalej. Dotarło to do mnie, kiedy myślałem o tym jak dowiadujesz się o tym gównie. Naprawdę sądziłem, że moglibyśmy przez to przejść, jeśli kiedykolwiek by to miało miejsce, ale...

Byłam święcie przekonana, iż powodem, dla którego zamilkł nie było to, że wiedziałam, co zamierzał powiedzieć, ale to, że nie mogłam powstrzymać łez.

- Przepraszam - jęknęłam, zakrywając swoją twarz dłońmi, nie potrafiąc patrzeć mu w oczy - Tak bardzo cię przepraszam.

- Hej. - Louis prawie szepnął, a jak poczułam jego dłoń łapie mój nadgarstek - Co się stało, to się nie odstanie. Jesteś teraz ze mną, nie popełnimy tych samych błędów i to się liczy. - pocałował moją skroń jak przyciągnął mnie do siebie na kolana, a ja natychmiast objęłam go ramionami, kładąc głowę w zagłębieniu jego szyi. Nie potrafiłam robić tego z kimkolwiek innym i czuć tego samego; był tym jedynym, bez wątpienia. Louis był dla mnie tym jedynym.

- Przepraszam. - Racjonalna część mojego mózgu świadoma była tego, że mi wybaczył i mogliśmy iść do przodu. Ale ta część, która była w nim zakochana, nigdy nie przestanie przepraszać za swoją głupotę.

- Zamknij się już. - zachichotał, pocierając moje ramię i odłożył You and I na stół, biorąc kolejną. Zerknęłam na nią; Strong. - Tę - westchnął, a ja poczułam jak kręci głową  - Tę napisałem w wieczór, kiedy dowiedziałaś się o tym. No wiesz, do tego czasu zdążyłem się do ciebie przyzwyczaić. Wiedziałem, że cię kocham, mógłbym nawet przyjąć za ciebie kulkę, ale tamtej nocy.. Jezu Chryste. Uświadomiłem sobie, uh, uświadomiłem sobie jak strasznie spierdoliłem, a wszystko przez to cholerstwo, przez to miałem cię stracić. Wiedziałem, że z nami koniec w momencie, kiedy mi powiedziałaś, iż potrzebujesz przerwy, ale jakaś mała część miała nadzieję, że przez to jakoś przejdziemy.

Ponownie uniósł papier w powietrze tak jak zrobił to z poprzednią piosenką.

- Ta mała część mnie napisała Strong. Część mnie wierzyła w You and I.

- Jeśli chcesz mnie zabić, weź po prostu nóż kuchenny, będzie to powolne i bolesne. - mruknęłam, przecierając oczy. Louis się zaśmiał na moje słowa, ale mówiłam na poważnie. Naprawdę czułam się tak jakby próbował mnie dobić, w najwolniejszy i najboleśniejszy sposób, jaki istniał.

You Again? ~ tłumaczenie (sequel DC) // L.T.Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu