*Rozdział #1*

35 3 1
                                    

Zostały już ostatnie trzy dni wakacji, a ja praktycznie nie zrobiłem nic. Od kilku tygodni byłem już naszykowany do szkoły, dlatego całe dnie spędzałem na graniu na konsoli bo i tak nic innego nie mogłem robić. Musiałem przeprowadzić się z Nowego Jorku do tego głupiego miasteczka.

Spojrzałem na zegarek, który wskazywał godzinę 20:30 więc postanowiłem się wybrać na spacer. Wstałem z łóżka i podszedłem do szafy z zamiarem ubrania czegoś w czym da się chodzić po ulicy. Postanowiłem założyć długie białe Jandy i różową bluzę bo dostrzegłem, że wieje wiatr. Zszedłem na dół i po drodze spotkałem nie kogo innego jak moją mamę.

- Wychodzisz gdzieś skarbie?- Spytała moją rodzicielka, a ja tylko kiwnąłem głową.- Uważaj na siebie i nie wróć zbyt późno bo jeszcze musimy porozmawiać sam wiesz o czym.- Przez te słowa rozumiałem, że w końcu powie mi dlaczego musieliśmy się przeprowadzić.

- Wrócę za kilka godzin nie martw się i pamiętaj, że cię kocham.- Posłałem jej szczery uśmiech po czym założyłem moje szare Vansy i wyszedłem z domu zamykając za sobą drzwi.

Po krótkiej chwili znalazłem się przy lesie który znajdował się kilka metrów dalej od mojego domu. Od czasu kiedy przebywam w Beacon Hills Nie miałem odwagi tam wejść bo wydawał mi się mroczny i tajemniczy. Po kilku minutach wahania postanowiłem, że przejdę się kawałek by powstrzymać lęk przed tym miejscu.

Nawet nie zorientowałem się kiedy tak naprawdę zrobiło się ciemno, a ja zabłądziłem. Stanąłem w miejscu i rozejrzałem się do okoła, jednak nie wiedziałem gdzie jestem. Moje serce zaczęło bić szybciej gdy usłyszałem wycie wilków. Bez opamiętania zacząłem biec przed siebie z nadzieją, że uda mi się stąd wydostać.

Czułem że z każdą minutą aktywnego biegu opadam z sił. Popatrzyłem za siebie i gdy nic nie zauważyłem zacząłem iść normalnym tempem, gdy nagle wpadłem do jakiejś jaskini, a przed moimi oczami zjawił się duży, szary wilk z czerwonymi oczami.

Mój strach wzrósł w momencie kiedy wilk zaczął na mnie warczeć i gdy miał skoczyć, ja zasłoniłem się rękoma i nagle wystrzeliła z nich smuga ognia, która poparzyła wilka.

Szybko wydostałem się z jaskini chcąc zostawić tam tego wilka lecz ja tak po prostu nie mogłem. Ześlizgnąłem się po kamieniach i podszedłem do zranionego zwierzęcia. Byłem przerażony tym co się stało, ale nie mogłem go tak po prostu zostawić samego sobie. Wziąłem poszkodowanego na ręce i mimo, że pewnie dostanę opieprz od mamy to i tak wiem, że to co robię jest słuszne.

Po dwudziestu minutach błądzenia po lesie w końcu znalazłem to miejsce gdzie wszedłem do lasu. Zacząłem iść w kierunku domu, a gdy już byłem pod drzwiami te się otworzyły i ujrzałem w nich mamę, która tak jakby na nas czekała.

- Co się mu stało?- Spytała nad wyraz spokojnie i wzięła zwierzę z moich rąk po czym zaniosła je do salonu i położyła na kanapie.- Czy to ty to zrobiłeś?- Spytała moją rodzicielka patrząc na mnie zaniepokojona.

- Ja naprawdę nie chciałem, a on się na mnie rzucił i z moich dłoni wyleciała smuga żaru.- Powiedziałem myśląc, że ta mnie wyśmieje lecz tak się nie stało

- To jeszcze za wcześnie byś mógł władać żywiołem.- Powiedziała, a moje nogi się same ugięły. Przecież ja jestem zwykłym człowiekiem.

- Kim jest ten cały opiekun czegoś tam?- Spytałem zdezorientowany

- Słuchaj synku...- Zaczęła niepewnie, a ja usiadłem na fotelu patrząc jak ta opatruje wilka.- Nie jesteś jak inne dzieci, posiadasz w sobie niezwykły dar, który pozwala ci panować nad żywiołami. Wiem, że możesz mi nie wierzyć, ale spójrz na to.- Powiedziała a ja spojrzałem na jej ręce, które świeciły na zieloną, a ona przyłożyła je do wilka i ten odrazu wyzdrowiał. - Posiadam moc leczenia, ale ty jesteś niezwykły i posiadasz wszystkie żywioły.

- To jest jakiś żart prawda? Ja jestem zwyczajnym nastolatkiem i nie mam żadnych mocy. Proszę powiedz że jest tu gdzieś ukryta kamera.- Powiedziałem chaotycznie rozglądając się po pomieszczeniu lecz nic nie znalazłem.- A jednak to prawda.- Popatrzyłem na moje dłonie.

- Nadal jesteś nastolatkiem tylko z pewnym ulepszeniem.- Powiedziała Emma moa mama I mnie przytuliła co ja odwzajemniłem.- Połóż się spać, a ja się zaopiekuje naszym gościem.- Posłała mi uśmiecha, a ja wróciłem do swojego pokoju.

To co się dziś wydarzyło przewróciło całe moje życie do góry nogami. Wziąłem szybką kąpiel i umyłem zęby po czym położyłem się na łóżko myśląc o tej całej sytuacji, a co jeśli nie dam sobie rady? Spytałem sam siebie i po kilku minutach usnąłem.

Koniec

Jak wam się podoba nowe opowiadanie? Wiem że nie jest to jakieś super, ale naprawdę się staram by chociaż jedno mi się udało i bym je dokończył w całości

Pamiętajcie że każdy komentarz zachęca mnie do pisania więc zostawcie po sobie znak!!!

Blask AniołaМесто, где живут истории. Откройте их для себя