Rozdział 8

69 10 12
                                    


Kargrond, z troską malującą się na twarzy, obserwował Lavinię, gdy ta w zamyśleniu wpatrywała się w okno.

          – Może zrobisz sobie dziś wolne? – zasugerował wreszcie.

          – Co? – zapytała, odwracając się w jego stronę.

          – Mówiłem, że powinnaś zrobić sobie wolne.

          Pokiwała głową i sięgnęła po klucze leżące pod ladą.

          – Nie wiem, czy jutro będę. W razie czego dopilnuj wszystkiego – poprosiła, zanim opuściła sklep.

          Zmartwiony krasnolud odprowadził ją wzrokiem.


Leopold wrócił do domu po południu. Szybko znalazł Lavinię, która siedziała na tarasie z zamkniętą książką na kolanach.

          – Cieszę się, że już jesteś. – Pocałował ją w policzek, po czym usiadł obok niej. – Jak się czujesz?

          – Dobrze. – Uśmiechnęła się lekko. – Teraz – wzięła go za dłoń – nawet bardzo dobrze.

          Objął ją, przytulił do siebie i trwali tak w milczeniu przez jakiś czas.

          – Panie – sługa skłonił się, stając w drzwiach – podano obiad.

          – Dziękuję – hrabia spojrzał na niego – już idziemy.


          – Masz ochotę na spacer? – zapytał po posiłku Lankdorf.

          – Tak, ale po ogrodzie – odparła Lavinia.

          Leopold podniósł się z miejsca i odsunął krzesło, na którym siedziała, po czym podał jej ramię.

          – Niestety dziś nie będzie mnie na kolacji – powiedział po drodze.

          Kobieta poczuła, że jej serce zaczęło mocniej bić.

          – Spotkanie w interesach – kontynuował. – Postaram się wrócić jak najszybciej, żebyśmy mieli choć trochę wieczoru dla siebie.

          – Musisz tam iść? – Zatrzymała się gwałtownie i popatrzyła na niego.

          – Gdybym nie musiał, nie rozstawałbym się z tobą nawet na chwilę. – Pochylił się i delikatnie ją pocałował.

          – Zostań dziś ze mną – poprosiła.

          – To nie potrwa długo – zapewnił ją, uśmiechając się ciepło. – Usiądziesz z kieliszkiem wina przy kominku, poczytasz i zanim się obejrzysz, znów będę przy tobie.

          – Masz rację. – Spuściła wzrok i ruszyła do wyjścia.

          Objął ją, gdy dotarli do ogrodu.

          – A może jutro zrobimy sobie wolne i wybierzemy się na przejażdżkę konną? – zaproponował. – Ostatnio ci się podobało.

          – Dlaczego nie – odparła bez entuzjazmu.

          – Widzę, że będę musiał postarać się bardziej.

          – Przejażdżka brzmi dobrze – zapewniła go, patrząc na róże, obok których właśnie przechodzili.

Pragnienie zemsty - Mistyfikacja (fragment)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz