Prezent Świąteczny

Start from the beginning
                                    

- Jak jeszcze będziesz ją bronił przed Todorokim, to ja jestem ciekawa jak to będzie jak przedstawi ci chłopaka.

- Weź mnie nie strasz. Annelain kocha tatusia prawda?

- Kiochiam! - powiedziała radośnie. Po chwili dotarli do samochodu. Yakumo wsadził córkę do jej fotelika, zapiął ją po czym zamknął drzwi i zajął miejsce za kierownicą.

- Tylko proszę uspokój się. Bo jak kogoś potrącisz to nawet twoje stanowisko cię nie uratuje.- zaśmiała się na co pokazał żonie swój łobuzerski uśmiech, odpalając samochód...

- Annelain! Skarbie wstawaj! - mężczyznę z wspomnień wyrwał krzyk żony z kuchni, która próbowała obudzić waszą pociechę.

- Krzykiem to ty jej nie obudzisz. Pójdę ją ściągnąć z łóżka. - powiedział poprawiając okulary, wstał z fotelu i ruszył korytarzem do pokoju córki. Zatrzymał się przed czarnymi drzwiami z napisem " Bez dobrego powodu nie wchodź.". Zapukał w drzwi trzy razy a gdy nie otrzymał odpowiedzi wszedł do pokoju jego córeczki. Fioletowe ściany miały ciemniejszy odcień spowodowany brakiem światła w pokoju córki. ' A niedawno była takim uroczym dzieckiem..'

- Annelain wstawaj bo spóźnisz się do szkoły. Rozumiem jakby to było po miesiącu nauki, ale nie pierwszego dnia! - ta jedynie mruknęła coś niezrozumiałego pod nosem, zakopując się jeszcze bardziej w kołdrze. Mężczyzna z heterochromią westchnął po czym za pomocą daru uniósł kołdrę na co ta pisnęła szybko siadając.

- Heeee co się tak...denerwujesz?

- Ja? Ja wpadłem obudzić moją córeczkę, która za jakieś pół godziny będzie spóźniona do szkoły.

- He? Mam jeszcze cza.. - zerknęła na zegarek co ją rozbudziło. - Jedziesz dzisiaj do pracy? Albo do...

- Masz piętnaście minut. Nie mam zamiaru czekać.

- Kocham cię! - krzyknęła schodząc z łóżka.

- Mhm.. Tylko pamiętaj o obroży i lekach.

- Dobra... - po usłyszeniu odpowiedzi wyszedł z pokoju córki. Annelain przetarła oczy, podchodząc do fotela na, którym leżały naszykowane ubrania które wzięła i ruszyła do łazienki się ogarnąć. Po pięciu minutach ubrana, umyta i uczesana wyszła z łazienki, wróciła do swojego pokoju po plecak, słuchawki, telefon oraz założyła na szyję obroże. Kiedy mijała biurko jej spojrzenie zatrzymało się na zdjęciu na którym była ona w wieku dziewięciu lat, na plecach szesnatoletniego Toyi.

- Czemu mnie ze sobą nie zabrałeś debilu?- wyszeptała po czym wyszła z pokoju. Kiedy weszła do salonu oberwała ścierką po głowie.

- Może tak byś ustawiła sobie budzik.. Ja nie rozumiem po co daliśmy ci ten telefon jak z niego nie korzystasz.. Leki. - podała jej tabletki, które łyknęła. - Masz jak coś blokery?

- Taak. Mamo ruje mam regularnie od trzech lat. I ani razu nie zapomniałam ani blokerów ani obroży.. Tato jestem gotowa.

- A śniadanie to co? Potwór z Loch Ness zje? - na lekko ironiczne pytanie matki, dziewczyna westchnęła podchodząc do lodówki z której wyciągnęła wczoraj zrobione bento oraz mus owocowy, którego opakowanie po chwili opróżniła go i wywaliła do kosza na śmieci.

- Już, tato możemy jechać?

- Zakładaj buty i jedziemy. - ta pobiegła do matki, ucałowała ją w policzek po czym ruszyła do przedpokoju. - Pa kochanie.

- No uważaj na siebie.- pocałowała męża w usta na co ten z czułością oddał pieszczote.

- Będę. Gotowa?

Play with fire... |Dabi x Oc|Where stories live. Discover now