Marzenia się spełniają

153 24 18
                                    

24 grudnia 2018 rok.

                  Święta to czas miłości i wzajemnej dobroci. Każdy odczuwa intensywniej promieniowanie miłości, świętości i bliskości samego Boga. Można rzecz, że jest to czas pojednania nie tylko z Bogiem, a ze samym sobą i bliskimi.

            Mała dziewczynka, której twarz posiada szczery, radosny uśmiech. Przecież to, że jej życie niedługo się zakończy, nic nie znaczy. Choroba wyniszcza wszystko, wpaja złość na Boga i świat, w którym żyje. Jednak Emili się nie poddaje i walczy. Walczy nie tyle o życie, a o szczęście i miłość.

            Emilia siedzi na bujanym fotelu, rozplątując lampki choinkowe.

   — Michał! Czemu one zawsze są poplątane? — Denerwuje się dziewczynka, na której głowie nie ma żadnego włosa.

               Jaki miały kolor? Już dawno temu zapomniała. Od kiedy pamięta była chora i już od wielu lat jej włosów po prostu nie rosną. Jednak ma coś, czego inni mogą tylko pragnąć — kochającą rodzinę. Do dziewczynki podchodzi wysoki chłopak, którego włosy mają odcień czerni. Taki kolor miała?

   — Nie możesz tak szarpać, po prostu musisz się przyjrzeć — mówi ze śmiechem, a jego głos wydaje się taki ciepły i przyjemny.

   — Trochę trudno. — Wzdycha Emilka, patrząc w stronę brata.

                Chłopak zerka na nią i nie umie powstrzymać uśmiechu. W końcu jest Wigilia, a to jego jedyna siostra. Bierze od niej lampki i patrzy na nie z dużą intensywnością. Czuje, że to już jest jakaś rutyna świąt, iż są one zaplątane. Co roku ten czas wygląda podobnie, chociaż z każdym rokiem jego siostra jest coraz słabsza... Odtrąca negatywne myśli i powoli zaczyna rozplątywać ten przeklęty łańcuch świecidełek, a Emilia uważnie obserwuje brata. Zdaje sobie sprawę, że nie ma takiej cierpliwości jaką posiada Michał — jest jej wielkim przeciwieństwem.

                Pokazuje siostrze rozwiązany łańcuch, a na jego twarzy pojawia się uśmiech, gdy Emilia wystawia mu język. Oboje zanoszą się śmiechem, na co mama w kuchni uśmiecha się delikatnie, mieszając gotujący się kompot z suszonych owoców.

          Duża, zielona i przede wszystkim żywa choinka stoi w salonie, a wokół niej jest pełno pudełek, w których są bombki i łańcuchy. Emilka kocha choinkę. Dla niej jest to podstawa świąt. Co roku razem ze swoim bratem, ubiera ją najpiękniej jak potrafią, oddając w tym całe serce i wyobraźnię. Zwykła rzecz, ale dla dziecka zawsze znacząca coś więcej. Czuje jej zapach, jakby dopiero była w lesie, a na jej ustach pojawia się uśmiech. Dziś Wigilia! Otwiera jedno z pudeł, a w środku są złote i srebrne bombki, ozdobione brokatem. W innym jest łańcuchy tego samo koloru. Dziewczynka patrzy, jak jej brat nakłada na wysoką choinkę lampki, mogąc pomóc mu jedynie sercem. Wie, że nie może wejść na krzesło, bo zapewne zakręci jej się w głowie. Ostatnio jest trochę słabsza, ale próbuje się tym nie zadręczać. Emilka, by nie myśleć tyle o tym, co będzie za rok czy dwa, zaczyna śpiewać Dzisiaj w Betlejem. Bardzo lubi to robić, a głos, jak na trzynastolatkę ma bardzo czysty i ładny. W końcu dawniej planowała iść do szkoły muzycznej, ale choroba jej na to nie pozwala, więc to marzenie idzie na koniec długiej listy pragnień, które kłębią w jej umyśle.

           Dwójka rodzeństwa patrzy na dzieło swoich rąk, czyli ubraną choinkę. Mieni się ona srebrem i złotem, a na samym czubku jest duża złota gwiazda. Do tego są na niej różnego rodzaju sopelki w kolorowych papierkach. Zapewne Emilka będzie każdego wieczoru jedną podkradać. W końcu to lizaki! Niedługo po tym cały dom jest ozdobiony na święta.

Marzenia się spełniają (One Shot)Where stories live. Discover now