Część pierwsza

9 1 0
                                    

POV Leo
Po usłyszeniu budzika wgniotłem twarz w poduszkę cicho jęcząc. Zwlokłem swoje ociężałe ciało z łóżka i w pół przytomny skierowałem się do łazienki. Zimny prysznic sprawnie postanowił mnie na nogi, gdy wypiję dodatkowo kawę będę zupełnie jak nowonarodzony.
Po zjedzeniu śniadania wyszedłem z mieszkania nie przejmując się drobnym bałaganem, który pozostawiłem. Posprzątam gdy wrócę. Tak, mówię tak codziennie od ponad dwóch tygodni. Cieszę się, że mieszkam sam i nikt nie narzeka na skarpetki porozrzucane po salonie czy na nieumyte naczynia. Jestem człowiek pracujący, przecież oczywiste, że nie mam czasu na porządki. Dużo osób dziwi się, że mając tyle pieniędzy nie zatrudnię jakiejś sprzątaczki. Ja po prostu nie lubię wykorzystywać ludzi, brzydzę się tym. Nawet jeśli miałbym im za to płacić.
Powietrze na zewnątrz było gęste, czuć było poranny smog, przez co ciężej mi się oddychało. Wyjąłem kluczyki z kieszeni i po otworzeniu drzwi zająłem swoje miejsce. Odpaliłem silnik i jak co dzień rozkoszowałem się powarkiwaniem mojego maleństwa.
Opuściłem miejsca parkingowe i ruszyłem w stronę centrum. Kilka spraw na mieście, w tym spotkania z klientami. Pierw jednak podjechałem do marketu, kupiłem kilka potrzebnych rzeczy, później już tylko klienci. Podjechałem pod budynek, w którym kiedyś znajdowało się małe centrum handlowe, teraz została z niego jedynie kupa gruzu i zatrute powietrze, podobno rakotwórcze. Chuj wie co tam się stało. Nagle drzwi od auta się otworzyły i na tylne siedzenie sprawnie wsiadła blondynka. Znałem ją, lubiłem. Była jedną z moich stałych klientów, zawsze konkretna, bezpośrednia. Nawet nie próbowała ze mą rozmawiać, miała w sobie coś, co przyciągało do niej mężczyzn a ona zgrabnie ich spławiała.
Nie była typem blondynki, którą łatwo omamić i zaciągnąć do łóżka, ona była ostatnia do takich rzeczy i właśnie to mi się w niej podobało. Miała ładną twarz, zgrabne nogi, ale przede wszystkim w tej osobie liczył się charakter. 

- To co zwykle? - spytałem zerkając na nią, karcąc się w myślach za to, że wzrok uciekł mi na jej biust. 

- Masz coś mocniejszego? - zapytała jakby przygnębiona.

Zmarszczyłem delikatnie brwi starając się z jej twarzy wyczytać cokolwiek, coś, co mogłoby mi powiedzieć, czemu nagle zamierza brać coś silniejszego. Towar który jej dawałem, był już i tak mocny.

- Ty zdajesz sobie sprawę z tego, że to nie zbyt bezpieczne? - spytałem mając nadzieję, że odpuści.

- Za kogo ty się uważasz, że chcesz mnie pouczać? -burknęła zirytowana.

- Nie pouczam cię, ostrzegam. To na prawdę niebezpieczne. - powiedziałem spokojnie kręcąc przy tym głową.

- Nie pierdol. - fuknęła przeliczając pieniądze. 

Przyglądałem się ruchom jej dłoni starając się przeanalizować sytuację. Co musiało się stać, że była taka opryskliwa? Zazwyczaj gdy się spotykaliśmy była spokojna, zdawała się być krucha, na jej twarzy gościł piękny uśmiech, a teraz... a teraz, aż tryska od niej nienawiścią. Może powinienem odmówić jej dzisiaj sprzedaży? Nie chcę mieć dziewczyny na sumieniu. 

- Dokładnie tyle ile trzeba. - powiedziała nagle kładąc mi na kolanie wyliczone pieniądze i zgarnęła dwie torebki z proszkiem. 

- Ash... - zacząłem niepewnie bojąc się, że zaraz wybuchnie.

- Spierdalaj. - mruknęła tylko i szybko wysiadła odchodząc w stronę swojego samochodu.

Westchnąłem ciężko. Jej zachowanie wcale mi nie pomagało, sprawiało, że za wszelką cenę chciałem dowiedzieć się co się stało i pomóc jej, nawet gdy nie będę umiał. T o   b y ł o   z ł e.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Oct 16, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

ZnieczuleniWhere stories live. Discover now