Tom I-Rozdział II-Pożegnanie z Egiptem...

19 4 5
                                    


Pierwszy bój i pierwsi martwi wrogowie za Sethem, on sam nie mógł się doczekać spotkania z Sarą i Kefarem. Najpierw jednak musiał dokończyć swoje obowiązki w koszarach, nim dostał pozwolenie na dzisiejszy koniec służby. Dzięki, wcześniejszym wydarzeniom, dostał awans na zastępcę dowódcy kompani, jego obowiązki zbytnio się nie zmieniły. Dostał podwyżkę z piećset kit do osiemset kit. Po zapoznaniu się ze wszystkim, co dotyczyło nowego stanowiska, mógł spokojniej udać się na poszukiwaniu przyjaciół. Później będzie miał dużo pracy, gdy nowi rekruci przyjdą.

Skierował się za miasto, gdzie przy oglądaniu Nilu powinien znaleźć swojego przyjaciela. Poszedłby najpierw do Sary, ale teraz pomaga ojcu, który jest zarządcą pałacu Faraona. Niestety jej rodzic nie lubił młodzieńca, uważał go za tępego wojaka, niezasługującego na jego córkę. Marzył mu się inny kandydat z dobrego i bogatego domu, a nie jakiś nędznik machający mieczem za 500 kit na miesiąc. Do zmroku musiał poczekać na swoją ukochaną, więc musiał czymś zabić czas.

Po przejściu miasta, a wyczyn był to nie mały, z uwagi na ciągłe przejeżdżające wozy i jeźdźców na koniach, którzy ani myśleli uważać na przechodniów, minął port i niedaleko miejsca wypoczynku świętych krokodyli znalazł przyjaciela.

Kefar w porównaniu do Setha był niski, szczupły i miał oczy koloru błota, jak to mówili jego rówieśnicy, którzy mieli z tego powód do śmiechu. Pod lewym okiem miał długą cienką bliznę, nigdy nie chciał powiedzieć, skąd on ją ma. Z powodu jego dobrego serca, zawsze miewał kłopoty i starał się każdemu pomóc. Co bardzo często irytowało Setha, ponieważ zawsze, to on musiał wyciągać towarzysza z kłopotów. Śmiano się, że Kefar jest kupcem, a Seth to jego ochroniarz. Obaj byli swoimi przeciwieństwami. Drugi był wysoki, wysportowany z czarną czupryną, która zasłaniała jego zielone oczy. Nigdy nie robił czegoś, co mogło mu przeszkodzić w awansie bądź narazić go na jakieś kłopoty. Jedynym wyjątkiem była pomoc przyjacielowi.

- Witam, karzełku, Nil nadal płynie czy też Sobek się zdenerwował i przyprowadził Ra, by wysuszył całą rzekę? - wesoło zawołał.

- Ile razy ci mówiłem, by bogów lepiej nie gniewać. Jeszcze dodatkowo w obecności przyszłego kapłana...

- Zdecydowano kogo, będziesz nawiedzał?

- Nie nawiedzał, tylko opiekował się, chyba będę kapłanem Seta.

- O mój imiennik, ale czy to nie jest zły bóg?

- Bez niego Ra nie mógłby odbywać swojej wędrówki. Ja uważam, że pomimo jego chęci władzy, jest dobrym bóstwem, bez którego wąż Apopis zaatakowałby Ra na słonecznej barce.

- Ty to nawet w skorpionie byś balsam znalazł, kiedyś przez takie zachowanie zginiesz.

- A ja ci mówię, że dobroć wobec innych, wynagrodzi ci stokrotnie.

- Dobra, bo zaraz zaczniesz pleść, te swoje prawidła. Idziemy pochodzić po mieście? - po zgodzeniu się z propozycją przyjaciela, ruszyli z powrotem do miasta. W czasie tej przechadzki niedaleko handlarza owoców zobaczyli piękną dziewczynę z koszykiem. Miała czarne długie włosy, piękną szczupłą figurę, na głowie złotą ozdobę i ubrana w białą długą tunikę, przepasaną błękitną tkaniną. Seth natychmiast podbiegł do niej, zakrywając jej oczy, nie zauważył w przypływie radości, że oczy Kefara jaśnieją identycznym blaskiem, widząc dziewczynę.

- Zgadnij kto to?

- Takie szorstkie ręce i dziwnie brzmiący głos, możesz mieć tylko ty, Seth, kiedy wróciłeś? - mówiła, uśmiechając się Sara.

- A niedawno, spotkamy się dzisiaj?

- Nie wiem kochany, nie wiem, ojciec ostatnio dość mocno mnie pilnuje...

"Wędrówka dusz"Where stories live. Discover now