Kruk

13 1 0
                                    

Siedzimy na ławce ja i mój przyjaciel. On czarny sadzą się pobrudził ,a ja młody z piórami białymi. Zaufania nić nas oplata ,a życie wyzwania stawia. Przyjacielowi z lat dziecięcych pomagam w problemach nędznych. On w zamian jest przy mnie i fortunę mą liczy ściśle. Ja niczego nie świadom po łąkach Elizejskich biegam.
Pewnej jednak deszczowej jesieni zmieniło się parę rzeczy w pięknej dla nas więzi. Dałem mu książki skarbnice wiedzy . Miał je oddać w przeciągu dwóch miesięcy. Jednak on powiedział bez wstydu :,,Oddam ci kiedyś mój przyjacielu''
Z początku uspokojiłem nerwy ,wziołem dwa oddechy to potem wszak sobie przypomniałem . Że ważne rzeczy ,których byłem panem zniknęły w odmętach wody. Rzeka zniszczyła cenę mądrości zostawiając ,, skórę i kości''. Nie przejęty tym przyjaciel odszedł jak sprawdza zamachu na prezydenta. Cicho i bez szelestnie. Po kilku nocach i dniach wybaczyłem mu winę.W końcu przyjaciel na śmierć i życie. Jednak korzystał na mej kruchej duszy. Wszystko ci zechciał pod tronem mu służy. Ja mający dosyć jego rozkazów ,wylałem czarną smołę na pióra od razu. Wyleciałem szybko przez okno. Odfrunifszy z kraju słomą oblany. Szukam przyjaciela z szczerą duszą i nie ubrudzonego sadzą.

WyjątkowaWhere stories live. Discover now