Jeszcze się policzymy, Potter.

626 41 4
                                    


        Lena zeszła na dół z dormitorium do Pokoju Wspólnego, szukając Pottera.

- Harry! Czekaj! - zawołała, bo zauważyła, że chłopak właśnie wychodził na korytarz. Spojrzał na nią i zatrzymał się. Szybko do niego podbiegła, po drodze prawie przewracając stojący fotel. - Mam ogromną prośbę. Potrzebuję twojej pomocy.

- Hmm, mojej? - spojrzał na nią zaciekawiony i oparł się o ścianę.

- Muszę przed turniejem potrenować z kimś zaklęcia. Dokładniej walkę. Żeby być dobra też w praktyce, a nie tylko w teorii. Uznałam, że ty masz jednak już wprawę i mogę na ciebie liczyć. Może trochę podpowiedziała mi Hermiona.

- Jasne, nie ma sprawy - uśmiechnął się do niej.- To kiedy ci pasuje?

- Jutro tak około osiemnastej.

- Nie bardzo, mam trening. A na przykład jeszcze dzisiaj, za godzinę czy dwie? Chyba, że to trochę późno dla ciebie.

- Nie, nie. Co jeśli skończymy po ciszy nocnej?

- O to się nie martw. Pamiętasz, mam swoje sposoby - powiedział i uśmiechnął się łobuzersko.

- Ah, tak. To za godzinę – blondynka zaśmiała się na wspomnienie nocy, gdy chciała wrzucić swoją kartkę do Czary Ognia.

- Spotkajmy się tutaj.

- Mhm. Do zobaczenia! – krzyknęła i ucieszona wróciła do siebie. Postanowiła wziąć jeszcze szybki prysznic, więc skierowała się prosto do łazienki. Rozebrała się i wskoczyła pod chłodny strumień wody. Uwielbiała wodę, od małego uczono ją pływać. Co roku razem z mamą jeździły do domku nad jeziorem, na północy Francji. Z myślą o mamie po jej policzkach spłynęło kilka łez. Nie miała zamiaru ich wycierać. Na co dzień udaje silną, wesołą, miłą. Jej myśli zajmuje tylko turniej. Chłopcy, plotki, imprezy to dla niej inna bajka. W poprzedniej szkole, też nie mogła sobie na to pozwolić. Cały czas w jej głowie były problemy rodzinne. Była cichą myszką, a teraz czym się stała? Gwiazdą Hogwartu, uczestnikiem Turnieju. Czy się bała? Bardzo. Nie wiedziała, czy jest na tyle odważna, żeby stawić się różnym zadaniom. Fizycznie oraz psychicznie.

****

        Wieczorem Hermiona razem z Ginny siedziały w dormitorium. Szatynka była owinięta w gruby koc i piła gorącą herbatę z goździkami oraz miodem.

- Ginny, okropnie się czuję, a do tego mam do zrobienia kilka zadań i jeszcze muszę iść pilnować szlabanu. Jeżeli teraz dodatkowo złapie mnie grypa, to już po mnie.

- Dobra, dobra spokojnie. Pójdę pilnować tego bachora. W tym roku dostałam też odznakę prefekta. Ty odrób zadania i idź spać – powiedziała rudowłosa zachęcająco i poklepała przyjaciółkę po ramieniu.

- Jeju, dzięki wielkie. Idź do gabinetu Slughorna, trzeba poukładać eliksi...- w tym momencie Hermiona musiała przerwać, bo bardzo głośno kichnęła.

- Ojej, bidulka. Dobra, lecę na ten szlaban.

- Ginny, ale ten szlaban...

- Poźniej mi powiesz, bo jeszcze muszę zajść do swojego dormitorium - powiedziała panna Weasley i wybiegła z sypialni dziewcząt.

- ...jest z Malfoy'em - dodała ściszonym głosem.

****

        Gdy Lena i Harry w końcu stawili się na miejscu spotkania, w ciszy ruszyli do wschodniej części zamku. Dziewczyna cały czas wypytywała się, gdzie idą, lecz chłopak zbywał ją, mówiąc „Zobaczysz." Szli tak kilka minut, podczas których blondynka wzdychała z nudy. W pewnym momencie zagapiła się i nie zauważyła, że chłopak stanął. Wpadła w niego omal go nie przewracając. On tylko zaśmiał się i poczochrał jej włosy.

Niepokonana // Harry Potter [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now