Kronika#3 (A jednak)

28 6 2
                                    


- Ze mną? - spojrzałem na nią zdumiony jednak czy było to aż tak zaskakujące? Można było by się nawet tego spodziewam choć często mam tak że umyka mi to rozwiązanie które niemal mam na wyciągnięcie dłoni. Nawet nie wiedziałem co odpowiedzieć, nawet nie myślałem o tym - Noooo w sumie tooooo - przedłużając odpowiedź dałem sobie czas na przemyślenie tego. Na pewno faktem jest że podróżowanie samemu jest gorszą opcją niż z kimś. Nawet ją znałem, choć troszkę, zawsze to dobry początek. Zna się też na podróżach, może sie przydać. Z drugiej strony czy nie będzie problemem? Nie znam jej za dobrze. Nawet nie wiem jakie ma pokemony. Czy w ogóle ma.

- No myślę że możesz jasne, skoro chcesz to ci nie zabronię, będzie mi nawet miło - powiedziałem do niej lekko się uśmiechając, patrzyła z takim przejęciem jakby od tego życie zależało.

- Ojej cudownie! - radośnie krzyknęła po czym niemal rzuciła się na mnie z tulasem. Lekko mnie to sparaliżowało lecz nie dałem po sobie poznać - Dziękuje ci bardzo. Szykuje się więc kolejna podróż i nowe przygody i zwiedzanie, obserwacja i ciekawe miejsca i wiele więcej - wymieniała niemal jednym tchem skacząc z nogi na nogę. Zaśmiałem się z niej delikatnie.

- No to świetnie że ci się podoba, choć ja naprawdę nie wiem gdzie konkretnie jeszcze ruszamy. Nie mamy na to planu - powiedziałem do niej tonem szefa ekspedycji.

- Nic nie szkodzi, zawsze we dwoje można ustalić co konkretnie. A jeśli już chodzi o konkrety to lepiej powiedz co zabrać w podróż. Masz jakieś konkretne wymagania?

- Nie specjalnie. Apteczkę i inne medyczne sprawy w razie czego mam u siebie, możesz zadbać o karmę dla pokemonów swoich. No wiesz jeśli jedzą coś poza tą zwykłą. Niektórzy układają konkretnie typ karmy pod pokemona. A tak to nic ważnego nie przewiduje. Weź to co zawsze bierzesz i będzie dobrze - mrugnąłem do niej - No i nie zapomnij że ruszamy jutro rano i naszym celem jest lotnisko w Sinnoh. Nie jest ono daleko stąd a to tam dowiemy się i wybierzemy miejsce w które się udamy. Koło 8 ustalmy przed Centrum Pokemon o ile sam wcześniej Cię nie znajdę. A ja tym czasem wracam do pokoju się ogarnąć. Jakieś pytania!? - spytałem ponownie tonem szefa ekspedycji.

- Żadnych Ars! - zasalutowała śmiejąc się uroczo po czym poszła do siebie czyli do domu. Mieszkała w miarę blisko więc nie musiała zatrzymywać się w centrum. A ja udałem się do swojego pokoju. Naszykowałem sobie wszystko aby kiedy rano wstanę nie szykować się na pół śpiąco. Kiedy już było to gotowe to skupiłem się na odpoczynku przed jutrzejszym dniem gdyż przygoda zacznie się już jutro.

***

- Gdzie ona jest? - spytałem sam siebie. Dochodziła godzina 8 20 a jej nie było jeszcze przed Centrum. Co prawda fakt stwierdziłem około no ale 20 minut myślę w to około się wlicza. A może rozmyśliła się? Albo zapomniała? Może nie potraktowała tego poważnie. Nie mam z nią żadnego kontaktu. Arsen mistrz planowania, nawet numeru nie ma swojej potencjalnej towarzyszki. Czasem załamuje sam siebie. Oparłem się o wejście do Centrum i postanowiłem poczekać jeszcze jakiś czas. Zawsze to ja czekałem. Jestem osobą niezwykle punktualną i jedynie pilne sprawy wybijają mnie ze swojego czasu i ustaleń. Wstałem sobie o 7, zdążyłem zjeść śniadanko, oczywiście się spakować. Porozmawiałem z Siostrą Joy bo miała akurat czas na pogawędkę.

- No to Joy nadszedł chyba czas pożegnania. - powiedziałem do niej już gotowy do drogi.

- A no nie można ukryć tego. Wiesz cieszę się że ruszasz w podróż a tak ogólnie to w poszukiwaniu swojej drogi. Poznasz coś więcej i może odkryjesz swoje przeznaczenie. Mam nadzieje że będziesz mnie odwiedzał i opowiadał jak tam podróże - spojrzała na mnie uważnie.

- Oczywiście Joy że tak, możesz być pewna że z całą pewnością wpadnę tu jeszcze i zobaczymy co się zmieni. A raczej no wpadniemy, bo nie ruszam sam.

- A no tak, jest Aris z tobą, to młoda dama co chichocze tylko. Uważaj na nią i pilnuj jej. Jesteś za nią odpowiedzialny bardziej niż ci się może wydawać.

- Co masz na myśli mówiąc bardziej niż mi się może wydawać? - spytałem dociekliwie, sugerowała by coś?

- Rozmawiałam z nią na temat podróży, fakt to nie będzie jej pierwsza wyprawa ale nie powinieneś się tym sugerować. Musisz jej pilnować i współpracować. Kto wie jak wam się ułoży. Musisz być gotowy na wszystko. Radzicie sobie sami z tym co macie. Niby oczywiste ale czasem warto mówić i takie rzeczy.

- Nooo tak, pewnie masz rację - zastanowiłem się chwilkę - to nawet dość kluczowe. Dzięki, warto przypominać o tych najprostszych sprawach. Damy sobie radę.

- Liczę że dacie sobie z pewnością - powiedziała po czym ruszyła do pracy a ja tylko machnąłem jej ręką na pożegnanie zamyślony faktem że  jestem za coś odpowiedzialny, a raczej za kogoś.

Z zamyślenia wyrwał mnie widok biegnącej osoby. To była Aris.

- No fajnie robisz, pierwszy test i już oblany! Gdzie ty byłaś! - krzyczałem do niej śmiejąc się z niej lekko, ledwo co łapała oddech.

- A daj spokój! Ledwo co wstałam z łóżka i już było za późno! - powiedziała łapiąc powoli oddech - biegłam najszybciej jak mogłam. Myślałam że ciebie już nie będzie, czekałeś jednak - była wyraźnie zadowolona z tego faktu.

- No jasne że tak. Na towarzyszkę podróży trzeba poczekać - mrugnąłem do niej. Mega się cieszyłem że jednak jest. Podróż samemu była moim planem no ale towarzystwo zawsze się przyda. Szczególnie że ja to raczej stronie od ludzi i męczy mnie to czasem, fakt lecz to była osoba coś mi znana więc było znacznie lepiej. - No to co? W stronę lotniska! - pokazałem ręką byle gdzie.

- W stronę lotniska! - zamyśliła się przez chwile - A daleko ono? Można by coś zjeść przed drogą? - spojrzała z politowaniem 

- Jak to zjeść? Nawet nie zaczęliśmy podróży a ty już o jedzeniu?

- No ja nie jadłam śniadania bo biegłam tutaj bo bym się spóźniła - powiedziała lekko zawstydzona.

- Meh, przerwa więc w podróży na jedzenie - powiedziałem po czym weszliśmy do Centrum Pokemon.


Pokemon: Kroniki ArsenaWhere stories live. Discover now