01 | władza i niewinność

363 27 1
                                    

       — Chciałabym być nieśmiertelnaJak Bóg gdzieś w NiebieChciałabym być delikatnym kwiatemJakbym nigdy nie miała umrzeć  

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

       — Chciałabym być nieśmiertelna
Jak Bóg gdzieś w Niebie
Chciałabym być delikatnym kwiatem
Jakbym nigdy nie miała umrzeć  

     Jednakże żyli w mrocznym wieku, gdy deszcz padał tego poranka.
Hürrem zamrugała trzykrotnie, a kąciki jej ust zadrżały. Otaczała się najbliższymi jej skamieniałemu sercu: jedyna córka, Mihrimah; naburmuszony Selim, zdenerwowany Bayezid  siedzieli na miękkich poduchach, otaczających niski stolik z pożywnym śniadaniem. Patrzyła i nie mogła zrozumieć, co stało się z jej najdroższymi dziećmi, za które oddałaby życie i rozdarła za nie całe Imperium. Była matką i nie poznawała ich, nawet jeśli tego pragnęła. Nadal żyła wspomnieniami szczęśliwych dni rodziny, gdzie tron nie liczył się tak bardzo dla młodych i niewinnych serc jej pociech. 

      Odczuwała strach spoglądając z miłością na dorosłe już dzieci, nie potrzebujące już matki w takim stopniu jak wcześniej. 
      Zaostrzające się kłótnie między Bayezidem a Selimem docierały do jej uszu za każdym razem, gdy nie tylko opuszczali jej komnatę, ale również Konstantynopol, kiedy wyjeżdżali w drogę do swoich prowincji. Tam gdzie nie miała nad nimi żadnej kontroli.
       Czuła, że nie podołała w wychowaniu swoich dzieci — że zawiodła. Była zbyt zajęta  niekończącą się  walką z tymi piekielnymi niewolnicami, Mahidevran i siostrami sułtana. Straciła najstarszego z dniem, kiedy wygrali jej wrogowie, najmłodszego, chorowitego Cihangira straciła później i dużo boleśniej. 

— Wydajesz się zamyślona, valide — stwierdziła Mihrimah, spoglądając na sułtankę ze smutkiem, doskonale wiedząc, co trapiło ich najdroższą roześmianą matkę. 

      Wiele dni przed przybyciem, ostatnich dwóch żyjących synów władcy Imperium Osmańskim, sułtanka Mihrimah odbyła skromną rozmowę z matką o kłócących się natarczywie braciach.

      Bayezid uniósł zainteresowany spojrzenie znad spożywanej przez niego potrawy, a Selim tylko głęboko odetchnął nad półmiskiem. Obaj niewiele mówili od incydentu z wysłaną suknią przez młodszego z braci, a śniadanie było dla nich udręką. Matka oczekiwała ich braterskiej miłości, ale oni zdawali sobie sprawę, że już dawno nie ma żadnej więzi pomiędzy nimi.

— To pewnie będą długie tygodnie zanim znów zjemy razem wspólny posiłek — powiedziała, spoglądając po dzieciach Imperium Osmańskiego. Często beształa się, nazywając ich swoimi, bo na pewno nie należały do niej tak jak pragnęła. — Kiedy planujecie opuścić starą matkę? 

— Muszę wracać do prowincji, czym prędzej — rzekł poważnie Bayezid, co nie pasowało do jego radosnych oczu. Nie mógł się doczekać tej upragnionej wolności w prowincji, chociaż wiedział, że ta wolność  to tylko obłuda.— Są sprawy, którymi każdy książę powinien się zająć — dodał uszczypliwie, mając na myśli wieczne przyjęcia haremowe Selima. 

— Tak, nasz kochany Bayezid widać przejął swoją niezwykłą odpowiedzialność i zamiłowanie do obowiązku od Mustafy — zaśmiał się złośliwie Selim. Mihrimah przewróciła oczami, a młodszy brat milczał zawzięcie. 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 03, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

the last farewell; bayezidWhere stories live. Discover now