Rozdział 2. Kłótnia

5.6K 177 31
                                    

Obudziły mnie promienie słońca wpadające
przez okno do mojego nowego pokoju. Muszę przyznać, że jest lepszy od poprzedniego. Dopiero widząc laptopa na krańcu łóżka uświadomiłam siebie, że musiałam zasnąć oglądając Pamiętniki Wampirów. Jest dzisiaj poniedziałek więc równo za tydzień zacznie się rok szkolny. Aż serduszko mi pęka kiedy myślę, że będę musiała iść do tej  szkoły bez mojej najlelszej przyjaciółki. Wstałam i zeszłam do kuchni, niestety mojej bardzo sympatycznej gosposi już nie ma więc będę musiała sobie sama gotować. Otworzyłam lodówkę i zamarłam.

BETTY MYŚL TROCHĘ!

Dopiero co się wprowadziłaś więc oczywistym faktem jest to, że lodówka bedzie pusta.

Ostatnia rzecz która mnie teraz najbardziej interesowała była ta, że jestem w samej piżamie ,jedynie co mnie teraz obchodzi jest jedzenie i niewielki sklep parę kroków od mojej dzielnicy. Wzięłam portfel oraz telefon, założyłam pierwsze lepsze trampki i jak poparzona wyszłam z domu. Przed domem nie było samochodu mamy czyli jest w firmie. Zdecydowanym korkiem szłam w kierunku sklepu mając w dupie jak teraz wyglądam.

I tak nikt mnie tu nie zna.

W duchu krzyknęłam z radości widząc, że jestem już koło sklepu. Weszłam, cichym głosem przywitałam się z kasjerem. Poszłam w głąb sklepu i z trudem sięgnęłam po płatki na górnej półce oraz mleko, poszłam jeszcze dalej i do mojej listy zakupów dołączyłam Nutelle z ciasteczkami. Zadowolona ze swojego zakupu poszłam do kasy a mężczyzna z uśmiechem skasował moje zakupy i zapanował je w siatkę. Zapłaciłam należne pieniądze i z ogromnym uśmiechem na twarzy opuściłam sklep. Będąc w połowie drogi moją uwagę przykuł czarny Mustang, ugh od zawsze o takim marzyłam. Niestety nie zdążyłam się długo napatrzeć na te śliczne autko, ponieważ znikło po chwili gdzieś za zakrętem. Ku mojemu zdziwieniu droga do domu zajęła mi szybciej niż do sklepu. Rzuciłam buty gdzieś w próg i pobiegłam prosto do kuchni, zajęłam się wsypywaniem płatków do miski a następnie zalewaniem ich mlekiem. Najedzona wróciłam do swojego pokoju i przebrałam się w normalnie ubrania, a były to spodenki i czarna bluzka na ramiączkach. Jest dzisiaj naprawdę piękna pogoda, jak narazie to jest chyba jedyna rzecz z tej przeprowadzki, z której jestem zadowolona. Kiedy weszłam do ogrodu aby chwile w nim posiedzieć i pomyśleć, coś we mnie pękło. Porozwalane butelki po piwach, wiem, że nie powinnam się tym już przejmować ale strasznie nie lubię takiego zachowania.

Zrobię to, co uważam za najrozsądniejsze. Jednak nie wywalę je do kosza, tylko tam skąd się pojawiły. Zwinnym ruchem zaczęłam wywalać wszystkie butelki, a było ich naprawdę sporo, za płot do mojego nowego sąsiada. Kiedy wszystkie śmieci były już wywalone na jego stronę, usłyszałam ciężki, męski głos.

-Czy ciebie już do reszty pojebało?!!- Koło płotu stał już ostro wkurwiony zielonooki, którego miałam okazję poznać wczoraj.

- Mnie?! To twoi znajomi rozwalają mi podwórko!! Widać, że mają coś nie tak z głową tak samo jak ty!- Powiedziałam tym samym tonem głosu co on. Po jego minie można wywnioskować, że jest zaskoczony moją odpowiedzią.

-Idź do diabła !- Zrezygnował wyrażając ręce do góry i wrócił do swojego mieszkanka trzaskając drzwiami.

Z zadowoleniem i satysfakcją usiadłam na trawniku koło drzewa.


Z całego serca przepraszam za tak krótki rozdział i obiecuję, że w następnym bardziej się postaram! Mam nadzieję,że chociaż trochę wam się dzisiaj podobało. Ewentualnie wybaczcie za błędy ;)
PA KOCHANI! ❤❤❤

Wygram z nimOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz