-Może poproszę Damiana, żeby podpytał, czy któryś z jego kumpli nie miałby ochoty wybrać się na tańce z blond ślicznotką.

-To kochane z twojej strony, ale nie mogę. Nie mogę znieść myśli,że twój seksowny chłopak, który przy okazji nie jest frajerem,będzie wypytywał swoich nie mniej seksownych kumpli, czy któryś zlituje się nad naiwną dziewczynką i pójdzie z nią na szkolną potańcówkę.

-Potańcówkę? Sama wiesz, że to coś więcej. Ale dobrze, rozumiem twoją decyzję. Co masz w takim razie zamiar zrobić?

Wzruszyłam ramionami.

-Chyba nic. Nie pójdę.

Nie zdążyłam wysłuchać wiązanki obelg od swojej przyjaciółki, bo nagle ktoś przysłał mi wiadomość. Zszokowana podniosłam wzrok znad wyświetlacza i przeniosłam go na Karolinę.

-Nie uwierzysz, kto napisał.

Bez słowa wyrwała mi komórkę z ręki. Jej oczy, zielone jak u kota,zrobiły się wielkie jak spodki.

-Jaki szmaciarz. Ja... Czy on jest chory psychicznie czy tak głupi?Nie, nie wierzę... Co za kanalia...

-Ma tupet, co?

-Nagle zachciało mu się balu! "...pomyślałem, że moglibyśmy pójść razem." Mój Boże, co on sobie wyobraża!

-Że wrócę do niego na klęczkach. Nie ma Kamili, to pocieszy się mną.

-I co chcesz mu odpisać?

Westchnęłam.

-Myślałam, że tym mi powiesz.

-Ja bym napisała "spieprzaj".

-A bardziej finezyjnie?

-Napisz mu, że już cię ktoś zaprosił.

-Ale to kłamstwo.

-Pomyśl o tym, ile razy cię obmacywał.

-Okej. - Wzięłam głęboki wdech. - "To bardzo miłe z twojej strony, ale mam już pewne plany co do balu. Mam jednak nadzieję, że przyjdziesz. Do zobaczenia". Wysłać? Nie do końca kłamstwo,nie całkiem prawda...

-Czyli idziesz?

-Oczywiście – zdziwiło mnie to, jak pewnie brzmiał mój głos. -I powiem ci coś: muszę wyglądać jak bóstwo.

-Jeśli starasz się dla niego...

Wybuchnęłam mściwym śmiechem.

-Staram mu się pokazać, ile stracił.

Karolina przyjrzała mi się z trwogą.

-Gdzie jest Emila i co z nią zrobiłaś?

-Lepiej pomóż mi dobrać szminkę. A, i nie robię tego kretyńskiego warkocza. Zrobię sobie koka, tak, jak chciałam. Będę wyglądać tak, jak mi się podoba. Nigdy więcej podlizywania się frajerom.

-Matko, nie poznaję cię. A tak nawiasem Bogu dzięki, bo w tym warkoczu do tej sukienki wyglądałabyś jak Elza.

Przez następną minutę tarzałyśmy się za śmiechu po łóżku.

Możenie będzie tak źle.


Następnego dnia mój entuzjazm jednak nieco opadł. Szczerze mówiąc,rozzłościły mnie moje własne koleżanki. Okej, idę sama, ale czy to powód, by się nade mną tak użalać i głaskać mnie po plecach? Brak partnera to nie choroba.

Pozostawała jeszcze kwestia Patryka. Co mu powiedzieć, gdy spyta o moje tajemnicze plany?

To musiałam przedyskutować z dziewczynami.

Obrazki ze śpiewnikaWhere stories live. Discover now