Rozdział 2.

67 13 3
                                    

Namjoon podniósł wzrok na chłopaka przed sobą i... cholewka. Kolejna śliczna buźka. I pewnie kolejna pustka za nią. Gdzie nagle podziali się ci wszyscy przeciętnie wyglądający ludzie, którzy faktycznie mają coś ciekawego do powiedzenia? Uciekli czy jakoś sprytnie się ukrywają? Choć jedno musiał przyznać. Chłopak przed nim był naprawdę ładny, rysy jego twarzy były łagodne i idealnie wpisywały się w typowy kanon, co w połączeniu z pełnymi ustami dawało wrażenie delikatności, wręcz prawie, że dziewczęczości. Miękko wyglądające włosy w odcieniu blond opadały na część jego czoła. Ubrany był w luźny sweter i zwykłe jeansy, które od bioder do kolan przykryte były fartuchem. Lekkie zaprzeczenie tego wszystkiego stanowiła jego sylwetka: był dosyć wysoki, szczególnie jak na miejscowe standardy, do tego matka natura obdarzyła go dziwnie szerokimi ramionami. Wszystko to zdawać mogłoby się dziwną mieszaniną, pełną przeciwieństw, lecz w jakiś sposób było to spójne i razem tworzyło bardzo przyjemny dla oka obraz. Pewnie wszystkie dziewczęta w wieku od lat 3 do 99, lub i więcej, jeśli miały siły doczłapać do kawiarni, sekretnie podkochiwało się w chłopaku. Ta myśl sprawiła że twarz Namjoona sama wykrzywiła się drwiąco. Zapewne jeszcze jest synalkiem właścicieli i nie ma pojęcia co to normalna praca. Niektórzy to mają niesprawiedliwie wręcz dobrze. Żeby nie było nieporozumień- Namjoon też nie był jakimś pasztetem, o czym doskonale wiedział, zaciągając panienki (i nie tylko panienki, bo Namjoon starał się żyć według pięknej zasady "Aby życie miało smaczek- raz dziewczynka, raz chłopaczek", choć, niestety dla płci przeciwnej, większe ciągoty miał do przedstawicieli męskiej części świata) do łóżka, lecz jednocześnie miał świadomość, że jego uroda na pewno nie zaliczała się do tych typowych.

Ciche chrząknięcie ze strony młodego człowieka wciąż stojącego w bardzo niekomfortowej ciszy przy jego stoliku przywróciło go do świata żywych. Drwiący grymas zniknął z jego ust, zastąpniony przez możliwie neutralny, uprzejmy uśmieszek. W końcu jeszcze pamiętał słowa matki, aby zawszy być (przynajmniej minimalnie) miłym dla innych.

-Czym mogę ci służyć?- widać kelner po tym jak zobaczył, że jego klient jest młody postanowił sobie odpuścić formalny język. "Phi, za to głosik mam lepszy" ta myśl lekko poszerzyła uśmiech Namjoona, co chłopak przed nim przyjął z ulgą i sam odpowiedział mu nieśmiałym uśmiechem, skądinąd bardzo uroczym.

-Czekam tu na kogoś.- przez jego ciało przeszły dreszcze od mokrych ciuchów. W końcu to już nie było lato, tylko październik, więc deszcze też już nie były takie ciepłe. Aish, wszystko dziś przeciw niemu.- Jednak proszę jedno karmelowe macchiato. Możliwie duże.- chwilkę się zastanowił i przekalkulował jeszcze swój humor- I ciastko do tego, jeśli macie. Czekoladowe.

Kelner zaśmiał się dziwnie (a przynajmniej takie miał wrażenie Namjoon. Skąd mógł biedak wiedzieć, że Jin zawsze się tak śmiał) i pokiwał głową, jakby do siebie.

-Paskudnie się nagle rozpadało, co? Jak chcesz mogę ci przynieść jakiś ręcznik z zaplecza, żebyś sobie osuszył trochę włosy.- ten chłopak chyba miał coś nie tak z twarzą, bo cały czas się uśmiechał. Jak bardzo ten uśmiech nie był miły, to jednak zaczynał niepokoić Namjoona. Czy to był jakiś dziwak? Kawiarnia jest pusta, nie licząc ich dwóch.... gdzie ten Yoongi?

-Nie, dzięki. Kawa i ciastko wystarczą.- starając się zachować rezon odpowiedział Namjoon. Z twarzy kelnera zniknął uśmiech, zastąpiony przez zmarszczone brwi i lekko ściągnięte usta. To dobrze czy źle? Namjoon nie wiedział.

Chyba na szczęście jednak nie tak źle, bo nieznajomy w końcu odwrócił się i odszedł za ladę. Ups, to chyba nie on będzie robił kawę, prawda? Bo a) nie wyglądał na takiego co umie zrobić porządną kawę, a b) skoro poczuł się taki urażony to zawsze mógł mu napluć do kawy. Od pilnowania baristy-kelnera oderwał go dźwięk dzwoneczka przy drzwiach, który przyciągnął jego uwagę do osobnika, który właśnie wszedł do kawiarni. Ku jego rozczarowaniu nie był to jego świeżo awansowany na tą pozycję przyjaciel (a dokładniej zostanie awansowany jak w końcu się dowlecze do kawiarni, tak aby Namjoon nie musiał być w końcu sam), a jakiś wysoki chłopak w czarnej  bluzie, której kaptur był zarzucony na jego głowę. Nowoprzybyły w tajemniczy sposób wydzielał aurę draba, i to takiego pierwszej wody, którego strach spotkać w ciemnej uliczce, pomimo faktu, że był niższy od Namjoona, a w barkach drobniejszy od dziwnego kelnera-psychopaty. Namjoon niepewnie przełknął ślinę, gdy wzrok nieznajomego spokojnie prześlizgnął się po nim. Jego oczy były ciemne i niepokojąco błyskały znad czarnej maski zakrywającej dolną część twarzy chłopaka. Pomocnik  wesołego psychopaty ściągnął z siebie bluzę ukazując ukrywającą się pod spodem białą koszulkę, spod rękawków której wyzierały czarne zawijasy atramentowych potworów zamieszkujących jego skórę. Już prawie człowiek się spodziewał zobaczyć na jego bicku wytatuułowane serce przebite strzałą z dumnym napisem "Kryśka" (lub wstaw inne damskie imię), a obok niego rój narysowanych czaszek symbolizujących wrogów, których rozszarpał własnymi zębami. Cały, jakże spójny, wizerunek był zakłócany jedynie przez fryzurę osobnika. Człowiek spodziewałby się jakiegoś irokeza, może innej agresywnej fryzury, od biedy uszło by nawet zwykłe gładkie kolanko, jednak ten oto drab stwierdził chyba, iż to zbyt banalne, bo postawił na jakże groźnego, ciemnobrązowego w świetle lamp kawiarni, kokosa. Pewnie tak z połowa czaszek na bicku powstała przez ludzi mających pospolity 'problem' z kokosową fryzurą. Ciekawe czy szamponu używa z kokosem?

Kawa dla dwojga [NamJin]Where stories live. Discover now