Prolog

10 1 0
                                    



Kolejny nudny dzień.                   

Kolejne południe.                

 Kolejny wieczór.

Moje życie toczyło się tym systemem aż do czasu kiedy pojawił się Will.

On wszystko powywracał i ustawił od nowa.

Byłam niczym wieża z klocków jednak teraz wszystko jest inaczej.

Zbliżała się noc.

Poczułam przypływ mocy.

Księżyc był taki piękny.

Usłyszałam za sobą szelest.

-Słońce?

Usłyszałam za sobą Henriego.

Był to mój sąsiad choć tak na prawdę traktował mnie jak młodszą siostrę.

-Czego?

Warknęłam.

-Wiem że możesz być zła ale i tak wyjedziesz do Hogwardan. 

Hog co? Zresztą nieważne mam to gdzieś.

Podszedł do mnie bliżej i usiadł obok mnie na trawie.

Jego blada twarz lśniła w świetle księżyca a jego błękitne oczy błyszczały smutkiem. Odgarnął z twarzy  kilka chłopięcych kosmyków. 

Przytulił mnie do siebie. Jego czarne włosy opadły za jego uszy.

-Wiem że to trudne ale musisz się z tym pogodzić.

Prychnęłam.

-Zrobiłam to dawno temu.

Popatrzył na mnie.

-Jesteś tego pewna?

Popatrzyłam gniewnie na dwie wodniste kule. Chłopak mógł onieśmielać niektórych ludzi jednak ja do nich nie należałam.

-Pamiętasz co obiecałaś Mey?

Popatrzyłam w ziemie.

Ta obietnica była irytująca.

-Niezbyt.

Wyszeptałam.

-Och,  naprawdę? W takim razie Ci przypomnę. Obiecałaś jej że będziesz się mnie słuchać.

Oparłam się o jego ramię.

-Naprawdę? Nie przypominam sobie tego. Wydaje mi się że mówiła coś w rodzaju "Uważaj na tego zboczeńca!".

Zaśmiał się pod nosem.

-Coś takiego też mówiła.

Zaczął się bawić moim kosmykiem.

-W Londynie będzie zabawnie.

Nie wierzyłam mu. 

To był zboczony łgarz i ja o tym najlepiej ze wszystkich wiedziałam.

-Co tam u Kitty?

Znowu się zaśmiał.

Nie cierpiałam jego dziewczyny. Może i była całkiem ładna, można powiedzieć że wyglądała niczym roszpunka ale charakter miała Urszuli z "Małej syrenki".

-Dalej Cie nienawidzi....

Westchną a ja się uśmiechnęłam.

-Naprawdę? Nie wiem dlaczego mnie tak nie lubi?

Przeczesał ręką włosy a potem położył się na trawie.

-Może to dlatego że na oczach całej szkoły wywaliłaś na nią talerz spaghetti? Choć po dłuższym zastanowieniu to może dlatego ze jesteś ze mną dwadzieścia cztery na siedem?

Położyłam się na trawie.

Chłopak uśmiechną się chytrze.

-No to powiesz mi kim jest ten Rolen?

Oderwałam oczy od rozgwieżdżonego nieba i popatrzyłam na chłopaka z podniesionymi brwiami.

-Jaki Rolen?

Pokiwał głową z przejęciem.

-Gadasz o nim przez sen co noc od trzech tygodni.

Od mojej przemiany....

-Nie wiem.

Jęknęłam.

-Taa a ja jestem święty.

Mój wzrok wrócił do ciemnego nieba z milionem jasnych punkcików.

-Chcesz mi powiedzieć że wstępujesz do zakonu?

Westchnął.

-Tylko o tym maże Owieczko.

Pogłaskał mnie po głowie na co rzuciłam mu wściekłe spojrzenie.

-Mówiłam żebyś tak do mnie nie mówił.

Chłopak usiadł i walnął mnie w udo z takom siłą że został na nim czerwony ślad.

-Ty wredny Gnoju!

Chłopak pobieg w dól zbocza. Pobiegłam za nim.  

Gdyby?Donde viven las historias. Descúbrelo ahora