"Pan Tadeusz" but it's slightly gay

4.2K 253 60
                                    

Hrabia przechadzając się po swojej sypialni już którąś z rzędu godzinę zaczął odczuwać zmęczenie. Męczyła go pewna nieznośna myśl, której nijak nie mógł się pozbyć. Był to wyraz twarzy Tadeusza, gdy podjął z Sędzią tą nieszczęsną kłótnię o Soplicowo. Rzecz tkwiła w tym, że tak naprawdę nie obchodziło go to okropne, cuchnące wsią miejsce. Zirytował się czymś zgoła innym, a cięty język sam nakazał wyładować na kimś, kimkolwiek, swoją frustrację. Przez cały wieczór pragnął zwrócić uwagę Tadeusza na swoją osobę. Nawet podjął rozmowę z tą plebejuszką, Zosieńką, która może miała równie wrażliwą duszę co on sam,ale była to wrażliwość małomiasteczkowa, zaściankowa, w ogóle nieatrakcyjna w oczach Horeszki. Pragnął wzbudzić w młodym Soplicy zazdrość, zerkał na niego kątem oka, w nadziei, że zauważy jego, już nawet wykraczające poza granice dobrego smaku, gesty skierowane w stronę dziewczynki. On był jednak niewzruszony, oczarowany tą staruchą, Telimeną, która mogłaby równie dobrze być jego matką. Hrabia czuł jak narasta w nim wściekłość, wściekłość tak silna, że aż się w nim gotowało. Więc gdy tylko usłyszał okazję do podjęcia kłótni, od razu z niej skorzystał. A teraz nieodzownie tego żałował. Gdy tylko przymykał oczy ze zmęczenia widział to zranione oblicze Tadeusza, jego najdroższego Tadeusza, i miał ochotę cofnąć czas. Najgorsza w tym wszystkim była jego duma, która nie pozwoliła mu zawrócić i rzucić się na kolana przed młodym Soplicą, błagając go o przebaczenie. Byłby gotów to zrobić, miał wrażenie, że byłby gotowy nawet dla niego umrzeć. Jak Werter dla swojej Lotty. Już pierwszego dnia, gdy napotkał to żywe, wesołe, harde spojrzenie Tadeusza zrozumiał, że od teraz nie będzie umiał myśleć o nikim innym. Soplica był taki silny, pełen energii i pasji, jakiegoś magnetyzmu, który przyciągał Hrabiego do niego w każdej możliwej chwili. Tamtej nocy nie mógł zmrużyć oka, dosłownie jak dzisiejszej, w tym rzecz jednak, że wtedy Hrabia nie czuł takiego bólu i tęsknoty. Chciał go zobaczyć, powiedzieć mu, że żałuje tamtego porywu uczuć, i że zrobi wszystko aby to naprawić.

Myślał nad tym wystarczająco długo, aby mógł zapaść zmrok. Zajmując miejsce w fotelu obok okna, obserwował wschodzące gwiazdy, które od razu skojarzyły mu się z oczami Tadeusza. To zaskakujące, że nigdy nie odwracał wzroku gdy tylko ich spojrzenia się krzyżowały. Zawsze to Hrabia był tym, który musiał przerwać cudowną chwilę, onieśmielony tą prawie bezczelną odwagą młodego Soplicy. Czuł wtedy, że płonie mu dusza, serce i wszystkie wnętrzności. Jedynie jego biała jak mleko twarz pozostawała równie blada co wcześniej, nie chcąc zdradzić przed drugim mężczyzną szybszego kołatania serca. Rozmawiali ze sobą wiele razy, i z każdym zamienionym słowem w Hrabim rosła nadzieja – nadzieja na coś głębszego. Naraz zdał sobie sprawę, że nawet w chwili wybuchu, gdy podniósł głosi zerwał oficjalnie umowę o posiadanie Soplicowa, mężczyzna patrzył mu prosto w oczy, spojrzeniem, które zdradzało szczery ból.. i uczucie zdrady, jak mniemał Horeszko. Ta myśl wywołała w nim nagły przypływ odwagi. Tak, Tadeusz, którego znał, na pewno by go rozgrzeszył. Zerwał się z fotela i gnany przeświadczeniem, że Tadeusz mu wybaczy, ruszył do stodoły, w której sypiała młodzież goszcząca Soplicowo.

Był środek nocy kiedy Tadeusz poczuł jak ktoś stanowczo, ale przy tym z jakąś dziewiczą delikatnością, potrząsa go za ramię. Machnął ręką, chcąc odsunąć natręta, był w końcu święcie przekonany, że to któryś z wielu biesiadników, pijany i otumaniony, uznał za niesamowitą rozrywkę budzić go jeszcze przed pierwszym pianiem koguta. Trafił jednak w pustą przestrzeń, a uścisk stał się nieco mocniejszy. Pomyślał, że może ewentualnie faktycznie jest już poranek, a on po prostu nie jest na tyle wypoczęty aby wstać. Od kiedy tylko zmrużył oczy, budził go jeden i ten sam koszmar, powtarzany w kółko i w kółko. Była to scena, która wydarzyła się tego wieczora w soplicowskim dworku.Hrabia ponownie prowokował Sędziego, a następnie z uniesioną dumnie głową kierował się do wyjścia, rzucając Tadeuszowi ostatnie, buńczuczne spojrzenie, w którym grała iskierka jakiejś prośby czy tęsknoty. Nie wiedział, jak ma interpretować ów wzrok, a może wręcz przeciwnie – coś sobie ubzdurał? Przyjechał do Soplicowa zaledwie niedawno, a Horeszko stał się dla niego niesamowicie udanym współtowarzyszem rozmowy. Był marzycielski,może trochę niepoważny, ale przy tym bardzo inteligentny i oczytany. Był bardzo związany z miastem, więc Tadeusz mógł rozmawiać z nim o wszystkim, czego nie rozumieli miejscowi. Faktycznie, każdy bardzo chętnie wysłuchiwał jego historii o pobycie w Wilnie, ale nikt z tak szczerą uwagą jak Hrabia. Sprawiało to, że mimo romantycznej natury, Horeszko wydawał się mu bardzo intrygujący i warty uwagi. Tym bardziej, że on sam dostawał od niego tyle wyżej wymienionej, że czasami bał się, czy się mu nie narzuca. Ale piękny szlachcic ani razu nie odmówił towarzyszenia mu w spacerze czy przejażdżce. Raz nawet poprosił go o pozowanie do rysunku, którego koniec końców Tadeuszowi nie pokazał, bełkocąc coś o poprawkach i braku jakiegokolwiek stylu. Jak wiele razy młody Soplica dawał mu do zrozumienia, że chce jego przyjaźni, ten od razu wprowadzał jakiś niewypowiedziany dystans, odsuwał się od niego, jakby łącząca ich relacja była jedynie fikcją, którą Hrabia manipulował na swoje dyktando, raz uśmiechając się do Tadeusza prawie jak drapieżne zwierzę, a raz odwracając wzrok, z nagła ze smutnym wyrazem twarzy. Czy młody Soplica choć raz uraził go czymkolwiek? Był pewien, że nigdy umyślnie, może podświadomie... Pragnął wierzyć, że okrutne zachowanie Horeszki było powodowane jedynie sporem o dworek, a nie jakąś wewnętrzną urazą kierowaną w jego stronę. Dlaczego więc w tamtej chwili nie mógł w żaden sposób uspokoić towarzystwa? Czy to dlatego, że na jego ramieniu zawisła przerażona Zosieńka, uziemiając go wbrew jego woli? Mógł ją przecież odsunąć.. Ale co wtedy powiedzieliby zebrani, jego rodzina i przyjaciele? Jak mógł w ogóle pomyśleć o zajęciu przeciwnego niż jego bliscy stanowiska? To przecież jakaś fanaberia... Hrabia był w jego oczach taką fanaberią, która mimo swojej oczywistej „inności", była naprawdę przyciągająca i atrakcyjna. Wiedział, że mężczyzna diametralnie różni się od ludzi ze wsi, ma inne poglądy, inne patrzenie na świat, ale to go nie odstręczało. Wręcz przeciwnie, miał wrażenie, że rozumie go nawet lepiej niż pannę Telimenę. Ale czy mężczyzna mógłby darzyć drugiego mężczyznę uczuciem tak silnym jak miłość? W czasie swego pobytu w Wilnie spotkał wielu takich degeneratów, i wtedy uznawał to za sprzeczne z wolą bożą. Dlaczego jednak w wypadku Hrabiego takie obrzydzenie w ogóle nie występowało? Ta myśl nie dawała mu zasnąć.

"Pan Tadeusz but it's slightly gay" 【Tadeusz Soplica x Hrabia Horeszko】Where stories live. Discover now