•Prolog•

4.4K 215 118
                                    

Bokuto po raz kolejny udał się atak, krzyknął w euforii i spojrzał z radością na resztę swojej drużyny. Akaashi był dzisiejszego dnia dziwnie podekscytowany, a jego nadpobudliwy przyjaciel od razu to zauważył. 

- Hej, Akaashi! Coś ty taki wesoły, he? - Szturchnął go parę razy pięścią w ramię.

- Wiem, że dzisiaj stanie się coś miłego, Bokuto-San. - Uśmiechnął się delikatnie, trzymając piłkę w dłoniach.

- Naprawdę?! Akaashi! Jesteś magikiem?! - Złapał chłopaka za ramiona.

- Nie, nie jestem, Bokuto-San. Puść mnie. - Powiedział spokojnie, a jego przyjaciel zabrał swoje dłonie.

- No to skąd wiesz, że dzisiaj coś się stanie? - Dopytywał, idąc za nim.

Dzisiejszego dnia, Akaashi'emu nie mogło nic zepsuć. Po dwóch długich latach, jego siostra Anzu, miała wreszcie wrócić na stałe. Był szczęśliwy, nie znał jednak dokładniej godziny jej przyjazdu, więc był już na nogach od świtu. Na treningu był lekko rozkojarzony, ale nie przeszkadzało to ani jemu, ani reszcie drużyny. Tylko Bokuto był zdziwiony humorem swojego młodszego kolegi.

Non stop skakał dookoła niego wypytując i zadając pytania, które normalnie już dawno wyprowadziłyby rozgrywającego z równowagi. Szok Bokuto był nie do opisania, gdy żartobliwie zaczął naśmiewać się z jego ciemnoróżowych butów siatkarskich, a Akaashi się nie zdenerwował. On się nawet uśmiechnął!

- Chłopaki! - Krzyknął przerażony, pędząc w stronę reszty - Akaashi jest chory! Na głowę! - Wrzasnął, chowając się za nimi.

Wcześniej wspomniany chłopak odwrócił się i spojrzał na swojego kapitana, powoli idąc w jego stronę.

- Odejdź! Szatan! - Krzyknął i rzucił piłką, która odbiła się od głowy Keiji'ego i spadła na parkiet.

- Przesadziłeś, Bokuto-San. - Powiedział poważnie, ruszając do niego.

- Mamusiu! - Pisnął przerażony białowłosy i puścił się pędem w pierwszą lepszą stronę - Nie moja wina, że te buty są różowe! - Krzyczał, uciekając przed Akaashi'm.

Koniec końców Keiji'emu udało się złapać kapitana, który próbował się uwolnić na wszelkie sposoby. Ostatnim i chyba najbardziej skutecznym, okazał się udawany płacz.

- Akaashi! - Chłopak zaczął płakać - Przepraszam! Już nigdy nie będę śmiał się z twoich butów! - Powiedział, przytulając się do jego nogi - Ani nie będę pokazywał innym twoich zdjęć z dzieciństwa!

- I?

- I już nigdy nie zabiorę ci telefonu!

- I?

- I...I...I już nigdy nie będę się zachwycał twoją siostrą! Nawet jej nie dotknę! - Zapierał się uparcie.

Wraz z końcem jego słów, mogli usłyszeć odbijające się obcasy od parkietu. Spojrzeli zaciekawieni w bok i chwilę wpatrywali się w wejście osłupieni. Stała tam bowiem niemalże idealna kopia Keiji'ego, tyle że damska. Anzu, bo tak miała na imię, była ubrana w standardowy mundurek liceum Fukurodani i botki na wysokim obcasie, a na jej ramionach spoczywała marynarka.

I choć z wyglądu byli Identyczni, to na jej ustach zawsze widniał szeroki uśmiech. Tak było też i tym razem. Rozgrywający nie był w stanie nawet drgnąć palcem, a Bokuto już przytulał dziewczynę z całej siły. Akaashi zrobił zirytowaną minę. Obiecywał.

- Zu-Chan! - Utulił ją jak jeszcze nigdy - Tak bardzo tęskniłem! Nigdy więcej mnie nie zostawiaj na tak długo! - Zaczął się kołysać wraz z czarnowłosą, którą trzymał mocno w swoich ramionach.

Ta zaskoczona, delikatnie objęła go ramionami i położyła dłoń na jego włosach, które były przyjemnie miękkie. Spojrzała swoimi radosnym oczami na swojego brata, który kiwnął jej głową na powitanie, gdyż wiedział, że szybko jej nie odzyska. W końcu teraz Bokuto był w zupełnie innym świecie.

- Bokuto-San...Obiecałeś coś. - Powiedział, łapiąc go za kołnierz i odciągając do tyłu.

- Co takiego? - Spytał zdziwiony, jakby jego słowa sprzed zaledwie kilku minut, nie miały w ogóle miejsca.

- Że nie będziesz dotykał mojej siostry. - Przypomniał mu, krzyżując ramiona na torsie.

- Aaa...Ouuu... - Spojrzał na uśmiechniętą Anzu - A tak troszeczkę mogę? - Spytał z nadzieją w oczach i zerknął na Keiji'ego.

- Nie.

- Ale tak...Tyci tyci. - Pokazał malutką odległość pomiędzy palcem wskazującym, a kciukiem.

- Bokuto-San... - Zaczął nieco groźnie.

- Zu-Chan! Tak bardzo tęskniłem! - Powtórzył, znów ją przytulając i całkowicie zignorował przyjaciela.

- Tak...Już to mówiłeś, Bokuto-Kun. - Zachichotała cichutko.

- Ja wiem, ale ciągle zapominam! - Krzyknął zrozpaczony.

- Bokuto-Kun, nie chce być niemiła, ale...Czy mógłbyś mnie puścić? Chciałabym przywitać się z resztą. - Powiedziała łagodnie, klepiąc go delikatnie po plecach.

- Oczywiście. - Odszedł nieco na bok, pozwalając jej przywitać się z resztą jak i swoim bratem.

Do Bokuto dotarło, dlaczego Keiji był tak szczęśliwy, w końcu jego starsza siostra wróciła po dwóch latach nieszczęsnej rozłąki. Na ustach atakującego zagościł uśmiech, gdy widział jak oboje byli szczęśliwi.

- Co wy na to, żeby pójść do naszej ulubionej kawiarni? - Spytała, patrząc po wszystkich - Ja stawiam.

- Zu-Chan... - Powiedział uroczo jej sowi przyjaciel.

- Tak, Bokuto-Kun, kupimy gorące kakao z piankami. - Powiedziała rozbawiona, a reszta drużyny zaśmiała się cicho.

- Hey, hey, hey! Jesteś najlepsza!

Wszyscy w dość dużej grupce, zaraz po treningu udali się do wcześniej wspomnianej, kawiarni. Tam złożyli zamówienia, usiedli przy trzech łączonych stolikach i zaczęli rozmawiać. Wypytywali dziewczynę o pobyt za granicą, o jej wrażenia. W tak miłym towarzystwie spędzili dobre ponad trzy godziny, cieszyli się, że wróciła.

******************************************

Boku-Chan zawsze na propsie XD

Coś czuję, że to będzie bekowe opowiadanie. 😂😂😂😂😂

Ale w końcu to Bokuto, nie może być nudno.

Co do okładki...Nie mam na nią pomysłu, więc...Jeśli znajdę wenę to okładka się pojawi. Na razie będzie sobie tam art z Bokuto.

DragonesLiz pacz, doczekałaś się XDDD

Bro || Bokuto Kōtarō x OCWhere stories live. Discover now