Rozdział 7: "Mój głupek odjechał"

Zacznij od początku
                                    

-Kurwa, zapomniałem.... nie mów brzydkich słów, albo umrzesz na dziecięcego raka! Dalej, dzieciaku, zgaduję, że idziesz ze mną- powiedział, mierzwiąc ręką swoje loki. Zrobiłam tak samo i zmarszczyłam nos. Zachichotał.

-Jesteś zbyt urocza- powiedział, szturchając mój policzek.

-Dalej, staruszku! Impreza na nas czeka!- powiedziałam, podskakując na moim siedzeniu.

-Dobra, oto są zasady: nie pijesz nic, co jest ich, ani nie jesz ich przekąsek, więc kupię ci twój własny kubełek z jedzeniem. Obiecaj mi jedną rzecz, Annalise. Proszę, nie rozmawiaj z nieznajomymi, dobrze?- powiedział, w końcu parkując przed barem.

-Co jest nie tak z ich przekąskami? Są zatrute? Mają w sobie za dużo cukru?- zapytałam, trzymając jego rękę. 

-Taa, dużo cukru- wyjaśnił, podnosząc mnie na ręce i idąc w kierunku baru, z którego rozbrzmiewała bardzo głośna muzyka.

*dwie godziny później*

Zasypiam przy barze, a kiedy się przebudzam, nie zauważam w pobliżu Harry'ego. Wstałam i próbowałam go szukać. 

-HARRY!

*Perspektywa Harry'ego*

Szedłem w stronę samochodu, szczęśliwy, że tym razem nie zrobiłem nic głupiego, jak to zazwyczaj bywa.

Okej, prawdopodobnie jestem troszeczkę pijany i mam wrażenie, jakbym zapomniał o czymś naprawdę ważnym. Wzruszyłem tylko ramionami, to nie mogło być aż takie ważne.

Zaczęła grać moja piosenka, więc pogłośniłem muzykę.

"Isn't she lovely, isn't she wo....”

ANNALISE!

Cholera, zostawiłem ją w barze. Nawróciłem samochód w akompaniamencie trąbiących na mnie ciężarówek i skierowałem się z powrotem do baru. 

Wbiegłem do środka, ale nie zauważyłem Annalise w miejscu, w którym ją wcześniej zostawiłem. Teraz została tam jedynie jej kurtka i pudełko z przekąskami. Wziąłem to i rozejrzałem się wokół zatłoczonego baru. Później spotkałem Niall'a i Liama.

-Chłopaki, widzieliście może Annalise? Zostawiłem ją tutaj i wróciłem po nią, ale jej już tutaj nie ma- powiedziałem, przekrzykując muzykę. Liam zaczął się śmiać.

-To brzmi, jakbyś ją tutaj zostawił!- wywróciłem oczami.

-Mówię poważnie. Widzieliście ją, czy nie?- Niall i Liam popatrzyli na mnie zawiedzionym oczami, ale przyćmione one były bardziej troską o Annalise.

-Nie, nie widzieliśmy, stary.

-Chłopaki, musicie mi pomóc- oznajmiłem sfrustrowany. Zgodzili się i powiedzieli także dziewczynom, by nam pomogły. Przeszukiwaliśmy cały bar przez dobrą godzinę, ale nie mogliśmy jej nigdzie znaleźć.

-Harry, powinniśmy zadzwonić na policję, albo jechać do domu, żeby sprawdzić, czy przypadkiem nie poszła na nogach- powiedziała Dani, mocno ściskając moją dłoń. Przytaknąłem i wskoczyłem do samochodu, a reszta jechała za mną.

Hannah postanowiła pojechać ze mną, by pomóc mi się odprężyć, co w ogóle nie pomagało, ponieważ ona również bardzo się martwiła. 

Zaczęło naprawdę mocno padać. Zatrzymaliśmy się na czerwonym świetle, a ja uderzyłem głową o kierownicę.

-Jestem okropnym ojcem!- powiedziałem, uderzając głową tak, że klakson zaczął trąbić.

-Wcale nie, Harry... HARRY, TO ONA!-krzyknęła Hannah, wybiegając z samochodu. Czekaj, co?

Wyskoczyłem z samochodu i zacząłem biec dokładnie za nią. Zauważyłem małą dziewczynkę, śpiącą pod drzewem, starającą ochronić się przed deszczem. Cholera, to Annalise!

-Annalise, dalej skarbie, obudź się!- błagała Hannah, podnosząc jej blade ciałko- Harry, ona się nie budzi!- Nienienienienie, to się nie może dziać. 

-Nie, ona nie może umrzeć, ona… ona… ona nie może!- powiedziałem, podnosząc wątłe ciało Annalise w moje ramiona. Przytuliłem ją naprawdę mocno. Usłyszałem kroki za sobą. 

-Czy wszystko z nią w porządku?- zapytała Perrie, podchodząc do nas z parasolem i ochraniając mnie i Annalise przed deszczem. A ja po prostu wciąż ją do siebie tuliłem.

-Ona się nie budzi!- powiedziała Hannah, wtulając się w klatkę piersiową Nialla.

-Co?- wyszeptał Niall.

-Suńcie się i dajcie mi sprawdzić- powiedział Louis, przykładając dwa palce do szyi Annalise, El stała za nim, płacząc razem z Dani. Louis się uśmiechnął.

-Wciąż żyję, ale raczej musimy jechać do szpitala. 

Kiedy tylko to powiedział, wszyscy pobiegliśmy do naszych samochodów i pędziliśmy do szpitala.

***

Czekaliśmy dwie godziny na jakieś wiadomości dotyczące stanu Annalise. Nie wiemy, czy wszystko z nią w porządku, czy nie. 

Jestem prawie pewien, że paparazzi już o wszystkim wiedzą, a przez to wie już cały świat. Nie mogę już nawet pooglądać telewizji, odkąd mają kanał z wiadomościami, gdzie wszyscy gadają, jakim to złym ojcem jestem, co jest akurat prawdą. 

Kiedy wszyscy czekaliśmy, nie mogłem uwierzyć, kto wszedł przez drzwi.

Lily.

______________________________________

No pięknie się porobiło!

Jak myślicie, Annalise z tego wyjdzie? Coś Harry’emu nie wychodzi to wychowywanie dziecka…

Przepraszam za zwłokę, ale jak zwykle szkoła :c

Następny będzie na pewno szybciej, obiecuję!

KOCHAM WAS~Lady Morfine <3

Tłumaczenie &quot;Harry Styles Daughter&quot; by blahwateverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz