-Wszystko w porządku? -zapytał blondyn, siadając w końcu na swoim miejscu, delikatnie poprawiając złote okulary.

Ciemnowłosy jedynie uśmiechnął się krzywo i zajął miejsce obok, po chwili zamykając boczne drzwi samochodu.

×××

Jimin, oparty policzkiem o szybę samochodu na przednim siedzeniu przysnął, cichutko sapiąc. Podobnie zrobił Jeongguk, który położył głowę na ramieniu Kima i od pół godziny leżał tak nieruchomo z wetkniętymi słuchawkami w uszach. Blondyn korzystając z okazji, że może porozmawiać z miętowowłosym, spojrzał w oczy Yoongiego odbijające się w lusterku.

-Yoongi-hyung. -na jego głos daszek uniósł się nieco do góry, zerkając w odbicie studenta.

-Ta.

-Czy między tobą a Jiminem coś się wydarzyło?

Min skrzywił się lekko, wracając wzrokiem na średnio ruchliwą jezdnię. Było naprawdę gorąco, a jechanie na jakąś wycieczkę poza teren łóżka mężczyzny, wcale mu nie odpowiadało. Zgodził się na to tylko ze względu na szefa, od którego zazdrość i rozgoryczenie promieniowało na odległość. Do tego dawno nie widział się z krewnymi, więc wolał trochę na tym wszystkim skorzystać.

-Powinieneś wiedzieć, skoro znacie się tyle lat, Kim. -odpowiedział zduszonym głosem.

-Domyślam się, ale byłoby prościej powiedzieć mi, co znowu przeskrobał.

Suga chwilę się nie odzywał, zerkając ukradkiem na śpiącego na siedzeniu nawigatora szatyna.

-Tydzień temu w środku nocy zadzwonił do mnie Shownu. Wybełkotał jak zwykle, że się napierdolił z Jooheonem w pubie, więc przyjechałem ich zabrać. Jak tylko zeskrobałem tych debili z podłogi, zobaczyłem Parka przy barze. -Na chwilę przerwał, marszcząc nos i cicho prychając w stronę zajeżdżającego mu drogę samochodu. -Flirtował z tym pierdolonym barmanem, Suu.

-Skąd wiesz, że...

-Na litość boską, Kim. Chyba widzę różnicę między chichotaniem nastolatki z liceum, a wpychaniem sobie języka przez ladę.

Blondyn tak naprawdę wiedział, że tak potoczą się sprawy. Nie podobał mu się nawyk Jimina, który mógł mieć każdego, nawet najbardziej hetero mężczyznę. Szybko nudziły mu się stałe związki, co szczególnie zadawało ból Taehyungowi, który nie mógł sobie nikogo znaleźć. Sądził, że przy Sudze student zostanie trochę dłużej, że zakocha się w kimś tak charakternym. W końcu Park lubił zajmować się dziećmi, nawet jeśli były niegrzeczne i wybrzydzały na lewo i prawo. Dokładnie tak jak Yoongi.

-Przepraszam cię za niego, hyung. -Nie słysząc odpowiedzi ze strony starszego, odchrząknął, patrząc w stronę śpiącego Mina. -Porozmawiam z nim.

-Taehyung. Nie waż się z nim o tym mówić. Sam to załatwię. Nienawidzę, jak ludzie robią mnie w konia.

Wyższy poprawił się na tylnym siedzeniu, przesuwając grzywkę wpadającą do oczu bruneta. Student położył głowę na tej tatuażysty i zamknął zmęczone oczy. Nie może wiecznie bronić Jimina. Dwudziestolatek musi sam o siebie zadbać, inaczej do niczego nie dojdzie.

×××

Koło siedemnastej zatrzymali się w Namyangju, gdzie niebo powoli zaczęło zmieniać barwę na ciepły, brzoskwiniowy kolor. Miętowowłosy wyjechał na skraj miasta i zatrzymał się przed małym straganem z tteokbokki. Wszyscy bez słowa wysiedli z auta, patrząc, jak Suga podchodzi do kobiety przy stoisku i z delikatnym uśmiechem kuca przy niej.

-Babcia Yoongiego jest taka niska. -mruknął Jimin, za co dostał pstryczka w ucho od bruneta.

Min przez chwilę rozmawiał ze staruszką, która po chwili chwyciła świeżo zrobione kluski i na siłę wepchnęła je do ust sekretarza, który zmarszczył gniewnie nos.

-Wiesz, że to jest ostre? -wrzasnął nagle, uderzając pięścią w stół.

-Niewdzięczny gówniarz. Przestań gadać z pełną buzią. -kobieta ponownie wcisnęła jedzenie między, i tak wypełnione już daniem, policzki mężczyzny z krzywym uśmiechem. Studenci stanęli zszokowani, jednak jedynie Jeon uśmiechał się rozczulająco, podchodząc do staruszki.

-Babciu, babciu. Nie dręcz tak naszego Yoongiego.

-Ggukie! -rozpromieniła się, poprawiając włosy i stając na stołku, żeby przytulić tatuażystę. -Czy wy w tej stolicy głodujecie, chłopcy? Same szkieleciki.

-W takim razie, ja też mogę trochę? -zapytał, wskazując na tteokbokki. Kobieta nabrała trochę klusek pałeczkami i, uprzednio dmuchając, włożyła je do ust wyższego.

Miętowowłosy patrzył na przyjaciela skrzywiony od piekącego jedzenia, krztusząc się na poboczu ulicy. Z jego oczu zaczęły płynąć łzy, które nie polepszały sytuacji. Nagle słońce przysłonił mu cień szatyna, który z troską pochylił się do Mina i wyciągnął chusteczki.

-Ubrudziłeś się. -powiedział, wycierając sos z policzków starszego. Suga jakby zapomniał, że gardło pali się żywym ogniem i popatrzył mętnym wzrokiem na uśmiechniętego Jimina. -Straszne z ciebie dziecko, jak na trzydziestoparolatka, hyung-nim.

Tattoo artist | taekookNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ