Rozdział 1

780 55 1
                                    


Kolejny dzień, który zapewne będzie taki jak poprzednie. No, może z wyjątkiem, że co dzień lub co kilka dni pojawia się inny meta - człowiek.

Tak, więc wstałam z łóżka i spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie nad drzwiami.

O, kurcia wodna! Jest już godzina siódma czterdzieści! Jeśli się nie pospieszę to spóźnię się do szkoły! No, ale z moją mocą to nic trudnego.

Z szafy wyjęłam czyste ubrania i bieliznę po czym pobiegłam do łazienki. W szybkim tempie umyłam się i ubrałam. Jest ciepło, więc na siebie założyłam białe rurki i kolorową koszulę. Włosy spotłam w warkocza. Spakowałam książki do plecaka i wyszłam z pokoju. W kuchni zobaczyłam moją mamę.

- Dlaczego nie obudziłaś mnie wcześniej? - zapytałam.

- Miałaś wczoraj ciężki dzień, więc pomyślałam, że może nie pójdziesz dzisiaj do szkoły - oznajmiła mi mama.

- I mówisz mi o tym dopiero teraz? Nie mogłaś powiedzieć wczoraj zanim się położyłam? Ale jak już wstałam to pójdę do szkoły - powiedziałam zgarniając z koszyka dwa jabłka.

Kiedy wyszłam z domu rozejrzałam się, aby sprawdzić czy nikogo w pobliżu nie ma. Na moje szczęście nikogo nie było, więc na luzie mogłam użyć mocy.

Do dzwonka zostało dziesięć minut, więc akurat dotrę do szkoły.

Zatrzymałam się nie daleko szkoły, aby nikt mnie nie zobaczył jak używam swojej mocy.

Weszłam do szkoły i od razu skierowałam się do sali w której mam pierwsza lekcję, czyli godzinę wychowawczą. Nauczyciel kilka dni temu powiedział nam, że przyjedzie do nas ktoś ważny, aby porozmawiać z nami o czymś, więc nie zdziwiłam się widząc wszystkich uczniów z mojej klasy na swoich miejscach.

Zajęłam swoje miejsce, czyli ostatnią ławkę pod oknem. Zastanawiacie się pewnie jak wychodzę z lekcji gdy mam wezwanie? Otóż nie jest to tak często, więc mówię, że muszę do łazienki i tyle.

Po chwili zadzwonił dzwonek i do sali wszedł nasz wychowawca pan Nowak. Sprawdził obecność. Wstał od swojego biurka i podszedł do drzwi otwierając je. Powiedział coś i po chwili do sali wszedł... Tony Stark!

Od razu rozbrzmiały piski i dźwięki zachwytu.

Stark rozejrzał się i spotkał się z moim wzorkiem. Gdy mnie zobaczył jego twarz na chwilę się zmieniła, ale potem znowu przybrała ten sam wyraz twarzy co poprzednio, czyli uśmiech od ucha do ucha.

Ciekawe o co mu chodziło i po co tu przyjechał. A tego dowiem się tuż po dzwonku oznajmującym koniec lekcji.






Kapitan Ameryka i Speedy: Niebezpieczne starcieTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon