Rozdział 5

3.8K 191 78
                                    

Zapowiadał się kolejny dzień pełen wrażeń w Hotelu „Albatros". Pracownicy od rana mieli ogrom pracy, ponieważ kończył się turnus jednej z większych grup turystów i musieli dopełnić formalności z wymeldowaniem. Na dodatek pogoda trochę się zepsuła, więc odpoczywający na Teneryfie wczasowicze głównie spędzali czas na terenie hotelu, przez co personel nie miał chwili wytchnienia.

Byli także tacy, którzy odpoczywali w samotności. Mowa o Hermionie Granger, która niedawno wróciła z porannego spaceru i siedziała w fotelu, trzymając w rękach książkę. Wydawać by się mogło, że jest pochłonięta lekturą, lecz jeśli obserwowałoby się ją przez parę minut, można było dostrzec, że od jakiegoś czasu patrzy na tę samą stronę. Tak naprawdę była pochłonięta swoimi myślami, a raczej wspomnieniami ubiegłego dnia. Nie chodziło o zwierzęta i piękne rośliny, które miała okazję zobaczyć, ale o dwójce mężczyzn, odgrywających główne role w wycieczce do Loro Parku — Mateo i Draco. Różniło ich wszystko; wygląd, zachowanie, sposób bycia, ale jedno mieli wspólne — tak samo podnosili jej ciśnienie. Nadal nie mieściło jej się w głowie to, co wydarzyło się wczoraj. Odkąd przybyła na Teneryfę, myślała, że Mateo jest nią szczerze zainteresowany, a przynajmniej takie sprawiał wrażenie, ale gdy tylko przestała zwracać na niego uwagę, po prostu zniknął. Nie, żeby jej to nie przeszkadzało, ale po prostu czuła zawód. Draco natomiast od przyjazdu działał jej na nerwy tak jak za dawnych lat. Marzyła jedynie o tym, żeby nie wchodził jej w drogę, a tymczasem najlepiej z tamtej wycieczki wspominała wspólne ratowanie świata przed zagładą. Być może cała sytuacja była szalona, ale... czuła niemałą satysfakcję, a za każdym razem, gdy przypominała sobie ich rozmowę, sugestywne spojrzenia i spontaniczną grę aktorską, na jej twarzy pojawiał się szeroki uśmiech. Kto by pomyślał, że jego sprawcą będzie nie kto inny jak Draco Malfoy?

Nagle z rozmyślań wytrącił ją niespodziewany dźwięk. Rozejrzała się w poszukiwaniu jego źródła, ale nie dostrzegła nic podejrzanego. Miała wrażenie, że skądś znała tę melodię... Niemal sekundę później dotarło do niej, że to dzwonek jej mugolskiego telefonu, który... był przypisany do numeru Harry'ego! Od razu w głowie pojawiły się czarne myśli, ponieważ miał do niej dzwonić tylko w sytuacji awaryjnej. Momentalnie zerwała się z fotela, ignorując spadającą na podłogę książkę, i skierowała do komody, gdzie schowała torebkę. Gdy chwyciła ją w swoje dłonie, przewertowała zawartość, ale jak na złość, nie mogła znaleźć komórki. Próbowała zlokalizować kieszeń, z której dochodził dźwięk i po kilku minutach wyjęła aparat z torebki. Zerknęła na wyświetlacz, a gdy upewniła się, że to Harry, poczuła wielką gulę w gardle, jednak mimo strachu, nacisnęła zieloną słuchawkę.

— Halo? — zapytała drżącym głosem.

— Cześć, Hermiono — odpowiedział znajomy głos.

— Na Merlina, Harry! Chcesz, żebym dostała zawału?

Usłyszała cichy śmiech.

— Nie. Dlaczego? — zapytał ironicznie.

— Przed moim wyjazdem umówiliśmy się, że będziesz do mnie dzwonił, gdy stanie się coś złego. No więc, co się stało? Ministerstwo upadło? Minister zaginął? Nie mam tutaj dostępu do czarodziejskiej prasy i mogę nie być na bieżąco... ale jeżeli stało się coś strasznego...

— Nic się nie stało.

— Wiedziałam, że mój wyjazd był pomyłką. Nie powinnam była w ogóle brać urlopu. Tak, gdybym nie wyjechała to może...

— Hermiono, posłuchaj mnie — poprosił Harry łagodnym głosem.

— Jak możesz być tak spokojny! — oburzyła się kobieta.

— Ponieważ wszystko jest w najlepszym porządku. I zanim mi przerwiesz — powiedział, podnosząc głos, nie pozwalając siebie zagłuszyć — powiem ci, dlaczego dzwonię. Chciałem po prostu wiedzieć, jak się miewasz, jak spędzasz wakacje. Ale z twojego głosu wnioskuję, że masz się całkiem nieźle. Ta bojowość i gotowość to działania, prawdziwa Hermiona Granger.

Last Minute LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz