Spojrzenie twoje jest mi znajome

21 4 2
                                    

Z ciężkim oddechem szybko sięgnęłam do swojej torebki żeby znaleźć papierową torbę, która  zapobiega powstaniu hiperwentylacji, która nasila moje objawy. Nauczyłam się, że z napadowym lękiem trzeba mieć takową przy sobie aby ustabilizować oddech do normy.  Trzęsącymi dłoniami znalazłam ów przedmiot i starałam się uspokoić, a mężczyzna stojący nade mną zaczął panikować  i wzywać pomoc. Szczerze mówiąc bardziej mi zawadzał niż pomagał. Kiedy już prawie doszłam do normalnego stanu wkurzona warknęłam do ciemnookiego z chrypką w głosie. 

-Zamknij się albo ja ci pomogę się zamknąć. 

Fakt, chciał pomóc.  Fakt, nie powinnam go winić jego reakcji na mój stan, ale szybko się irytuje kiedy ktoś krzyczy mi nad głową. 

Mężczyzna albo zignorował moją groźbę, albo nie usłyszał jej, bo najwidoczniej był strasznie uradowanym tym iż nie zginę na jego oczach. Pokrył moje dłonie swoimi z uśmiechem na twarzy i westchnął głośno.

-Przestraszyłaś mnie, myślałem, że wyzioniesz duchem Noona.*

Zmarszczyłam brwi. Od kiedy azjaci są tak wylewni do nieznajomych? Ile wiem to osoby, które są dość nieśmiałe i łatwo sprawić aby ich twarzyczki były zarumienione, ale na to wychodzi, że jednak są mylne. Nigdy nie są w pełni prawdziwe, ale mniejsza o to. Podniosłam prawą brew do góry i głośno chrząknełam.
-Ym. Nie żeby coś, ale mógłbyś puścić moje dłonie? Pocisz mi je.
Chłopak spojrzał mi prosto w oczy, a potem na nasze dłonie i przez kilka sekund się zawiesił.
Czyżby ktoś złapał jakiegoś laga?
Nagle mężczyzna skoczył ode mnie jak poparzony z wypiekami na twarzy i błądził wzrokiem po całym pomieszczeniu, byle nie na mnie drapiąc się prawą ręką o kark.

Słodko się rumieni i nawet jest uro... Stop. Uspokój się dziewczyno, nie przyjechałaś tutaj szukać miłości tylko prawdy. Tylko dlaczego złapał mnie atak paniki? Nie wiem czemu, ale czuje, że go znam... I był dość ważny w moim życiu, mega ważny... Pewnie znowu sobie coś ubzdurałam.

Spojrzałam się na mężczyznę i grzecznie się zapytałam.

-Czego chcesz? Nigdy nie widziałeś kobiety, która zaraz wyzionie ducha czy może chcesz strzelić jakiś denny tekst na podryw? Jeśli tak to zginiesz marnie.

No cóż... Żartuje, ja i  bycie grzeczną bądź miłą... Dobre, a z tym o podrywaniu to nie żartowałam, za dużo nasłuchałam się tego w życiu więc za każdym razem grożę ludziom. 

Mężczyzna lekko się uśmiechał do mnie zadziornie i przez chwile miałam wrażenie, że mu oczy zabłyszczały. 

-Taka słodka, a groźna - powiedział śmiejąc się przy czym pokazując swój kwadratowy uśmiech - Nie zmieniłaś się - dodał szeptem.

Nie wiem czy się przesłyszałam czy tak naprawdę powiedział tą końcówkę, ale zmarszczyłam brwi i lekko przekrzywiłam głowę patrząc mu w prosto oczy. Potrzęsłam głową żeby odrzucić swoje myśli, przecież się nie znamy więc o czym ja myślę? 

Tylko, dlaczego mam wrażenie, że go znam? Jego spojrzenie, mimika, ruchy ciała są tak bardzo mi znajome, a zarazem nie... Tak jakbym znała go na wylot. Dziwne uczucie, naprawdę bardzo dziwne. Co jest ze mną nie tak? Albo lepiej... Co jest z nim, nie tak? Jego obecność sprawia, że mam mieszane uczucia. Mam mętlik w głowie, z jednej strony chce uciekać stąd jak najdalej, a z drugiej siedzieć i tylko na niego patrzeć. W momencie gdy chciałam się zapytać czy my przypadkowo się nie spotkaliśmy kiedyś, nagle podeszła do nas kelnerka z moim zamówieniem, spojrzałam się na nią z uśmiechem oraz wybawieniem od walki z swoimi myślami, bo nagle zaburczało mi w brzuchu, na co chłopak się zaśmiał. Przewróciłam oczami i zadowoleniem jadłam swój posiłek ignorując przy tym natarczywe spojrzenie chłopaka i myśli, które nie chciały mi dać spokoju.  Mężczyzna przez ten czas dostał swoją kawę i siedział dalej patrząc na mnie tak zażarcie, że aż czułam wypieki na swojej twarzy.  Po długich minutach spożywania posiłku czułam, że minęły wieki. Nigdy nie czułam się tak speszona jak z tym brązowowłosym. Kiedy wstałam od stołu brązowooki zrobił to samo i zaproponował, że może pójdziemy na spacer, ewentualnie odprowadzi mnie do domu żeby nie stała mi się krzywda, bo ponoć po tym mieście chodzą sami dziwaki. Tiaa... Nie mam bladego pojęcia czy gadał o innych, czy o sobie.  Grzecznie odmówiłam mówiąc, że nie musi się martwić o to czy dotrę do domu bezpiecznie, bo dam sobie sama radę i  z ironicznym uśmiechem, wyszłam z lokalu  jak gdyby nic nucąc sobie radosną melodię. 

To był bardzo dziwny dzień.  Jednakże... Czułam, że to nie było pierwsze moje spotkanie z nieznajomym. Moja podświadomość mówiła mi, że nic nie dzieje się przypadkowo, zwłaszcza w mojej osobie i z tym mężczyzną. 

Najśmieszniejsze w tym jest to, że nigdy się swojej intuicji nie słucham...

Co jest błędem. Mega błędem. 

Przeszłam się dłuższą drogą zaglądając jeszcze do księgarni, bo uznałam, że kupie sobie jakąś mangę na wieczór. Kocham czytać coś przed zaśnięciem, sprawiało to, że z uśmiechem na twarzy oddawałam się w objęcia Morfeusza.  Przeszłam się przez dział i zatrzymałam się przy jednym regale, w którym były powieści kryminalne i moją uwagę przykuła pewna seria... 

Sięgnęłam po jeden tomik, a na głównej okładce był jak kropla w krople narysowany mężczyzna, który przypominał dopiero przeze mnie poznanego chłopaka. Cofnęłam się gwałtownie do tyłu uderzając w szafkę i nagle z półki spadła reszta tomów, na której z jednej części serii była przedstawiała brązowookiego z dziewczyną...

Dziewczyną, która przypominała bardzo mnie.

*Noona to znaczy "starsza dziewczyna", używany jest ten zwrot tylko przez mężczyzn, którzy często tak mówią na swoje starsze siostry, ale też na starsze koleżanki/przyjaciółki oraz również na partnerkę jeśli oczywiście jest... Starsza od niego XD Ogólnie tłumacze te słowo w tym rozdziale, bo zapomniałam to zrobić w poprzednim. 

Ogólnie ten rozdział wyszedł tak sobie, nie jestem jakoś mega zadowolona z tego ;/

Tak, jestem świadoma, że mało akcji i w ogóle, ale jakoś ciężko pisało mi się po dłuższej przerwie .-.

Mam nadzieje, że następny wyjdzie mi o wiele lepiej ^^

Miłych wakacji moi drodzy :3

Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość dziele z tobą...Where stories live. Discover now