Rozdział 1

29 2 4
                                    

Catrissa

Przez tego sukinsyna musiałam zamknąć mój butik, a potrzebuję pieniędzy by się utrzymać, jak i mój hiszpański dom póki go nie sprzedam, musiałam jeszcze prosić się notariusza by pojawił się na miejscu razem z moim prawnikiem, bo zamierzam tym razem doprowadzić sprawę do końca choć pewnie bez walki się nie odejdzie.

Dzięki Bogu nigdy nie chciałam kochać się z Anthonym w moim domu, to jedyne miejsce wolne od wspomnień, on nigdy nie rozumiał mojego podejścia, nie musiał, miałam przeczucia, że piękna bajka w końcu się skończy a Kopciuszek pozostanie Kopciuszkiem w popiele bez Księcia.

Byłam taka podekscytowana 8 lat temu, że będę mieć swoje miejsce na Ziemi i ciepły klimat w kraju zmysłowych tańców. Teraz moim życiem jest butik, który też spokojnie mógłby grać rolę psychoterapeutyczną, w którym kobiety wskrzeszają w sobie kobiecość i pewność siebie dzięki współpracującym ze mną stylistkom, fryzjerkom, wizażystkom i manikiurzystkom, wychodzą z butiku nie tylko z ciuchami, którymi wzbogacą swoje szafy czy seksownymi butami, torebkami, wychodzą wyleczone z kompleksów, odrodzone niczym feniks z popiołów, jak ja sama, dlatego mój butik nazywa się Feniks.

A wracając do miejsca docelowego, do którego zmierzam siedząc w samolocie zastanawiałam się czy Anthony pojawi się jak tylko się odwrócę czy też jego informatorzy mu najpierw o mnie doniosą jak tylko wyjdę z tej latającej puszki. Najchętniej wpadłabym gdzieś na coś mocniejszego, ale lub odpada, poza tym od tego wszystko się zaczęło i "Tony" (Anthony) za łatwo by mnie znalazł jak wtedy...

8 lat wcześniej...

Dobra rozpakowałam się, jutro trzeba będzie wezwać hydraulika i dryndnąć gdzieś by przywrócili mi wodę w rurach i prąd, a póki co muszę poszukać jakichś świec, ale to jak wrócę z klubu, trzeba uczcić ten dzień. Za domem jest pompa, może jest w niej woda, garnki jakieś chyba są tutaj to zagotuję sobie wodę na kąpiel.

Godzinę później...


Umyta i w ręczniku podchodzę do szafy, która ma szuflady, wyciągam czerwoną kieckę dopasowaną do ciała sięgającą do kolan, moje wygodne czerwone buty na obcasach, z innej szuflady wyciągam komplet bielizny i rajstopy, kładę wszystko na łóżku i wracam do szafy by ją zamknąć. Siadam przy toaletce by zrobić makijaż i wysuszyć a potem ułożyć włosy.

Miałam w głowie tysiąc myśli: Czy wystarczy mi pieniędzy, czy moja znajomość języka jest wystarczająca? Czy mogę wyjść i zostawić dom, w sensie czy nikt się nie włamie? Co jeśli nie uda mi się znaleźć pracy? Co ja tu właściwie robię, co mnie podkusiło by tak zaryzykować?

-Och zamknij się!- warknęłam do swojej świadomości.

Po półtorej godzinie szykowania się wysiadam z taksówki i pełna sprzecznych uczuć zmierzam w kierunku poleconego mi przez taksówkarza klubu.

Biorę głęboki wdech i wchodzę, nie był to typowy klub taki jak w Stanach, to był klub latino, słychać było muzykę i śpiew, ludzie tańczyli tak, że nie wiadomo gdzie zaczyna się mężczyzna a gdzie kończy się kobieta, jakby zlewali się w jedno, to było hipnotyzujące.

-Cholera muszę się napić.

Poprawiając torebkę zmierzam do baru, po jakichś odczekanych 5 minutach, gdy barman łaskawie mnie zauważa zamawiam piwo, choć miałam ochotę na coś mocniejszego, ale wolałam najpierw zorientować się co się tu dzieje. Z butelką w dłoni idę do stolika przy ścianie po prawej stronie sali, który nie jest za bardzo oświetlony, więc nikt nie zobaczy, że się błaźnię usiłując tańczyć w miejscu.

Po jakimś czasie zostaję zauważona i porwana na parkiet, na którym wsłuchując się w utwór o tytule jeśli się nie mylę Nota de Amor, pozwalam się pieścić muzyce, przymykając oczy, jednak coś mi każe je otworzyć, czuję że jestem obserwowana, odwracam się i widzę JEGO, mężczyznę w idealnie skrojonym garniturze, jest brunetem świetnie zbudowanym, czuję jakby coś mnie do niego przyciągało, miał piękne usta, ciemne a może szare oczy i lekki kilkudniowy zarost po którym chętnie przesunęłabym palcami. Gy muzyka ucichła zamarłam nie wiedząc co robić, wtem rozległ się głos mówiący w języku hiszpańskim:

-Kochani, a teraz rozstąpcie się, za chwilę wjedzie tort dla naszej dzisiejszej solenizantki Lucii Costy.

-Urodzinowej?- zapytałam siebie

O FUCK! Wpakowałam się na czyjąś imprezę urodzinową, ale wtopa! Zaczęłam się wycofywać, mężczyzna który mnie obserwował zrobił krok na przód jakby chciał do mnie podejść, ja tylko złapałam torebkę i przedzierając się przez tłum czmychnęłam na zewnątrz by zamówić taksówkę do domu.

Anthony

Na ostatnią chwilę zdążyłem, Lucia moja młodsza siostra od tygodni prosiła bym był na jej 18-stych urodzinach. Nie chciałem jej zawieść. Lot z Nowego Jorku był moją ostatnią nadzieją by zdążyć na tą przeklętą imprezę, Lucia wie jak nie znoszę rodzinnych spendów.

Nie miałem nawet czasu by wpaść nawet do siebie, żeby się przebrać, ogolić, umyć, przez zmianę strefy czasowej byłem zmęczony i miałem ochotę się napić.

Oglądając tańczącą siostrę i ludzi na parkiecie zauważam... i tu chyba mam jakieś zwidy bo widzę czerwoną Królową tego miejsca, czerwona sukienka niczym druga skóra opinała każdy jej kształt, czerwone usta i czerwone buty na obcasie, te idealne nogi i jej ogniste rude kręcone włosy tańczące przy jej twarzy a ona sama wyglądała na niesioną przez dźwięki muzyki. Mój fiut stwardniał od samego wgapiania się w nią jak bujała swoim ciałem. Kim ona jest, skąd ona się tu wzięła?

Nagle moje rozmyślania zostają przerwane, facet na scenie ogłasza, że nadjeżdża tort jubilatki, ognistowłosa odwraca się twarzą do mnie i chyba piorun mnie trafił, widzę jej zaskoczoną minę i jak językiem zwilża usta, to jak tortura.

Poprawia torebkę i wycofuje się, już nogi same mnie do niej niosą ale w ostatniej chwili przypominam sobie, że nie mogę opuścić siostry. Rozglądając się szukam JEJ, ale nie znajduję, więc podchodzę do siostry, całuję ją w głowę i mówię:

-Wszystkiego najlepszego Mała.

-Tony, jesteś.

-Od tygodni nie dawałaś mi o tym zapomnieć.

-Oj już Braciszku, ale co ty jesteś taki nie w sosie? Stało się coś?

-Po prostu jestem zmęczony.

-Nie, nie, nie, tu chodzi o coś innego.

-Lucia, jestem tu bo tego chciałaś, nie męcz mnie już.

-Jestem ci wdzięczna. Poza tym widziałam jak na nią patrzyłeś.

-Na kogo?

-Na damę w czerwieni.

-Przewidziało ci się.

-Nie sądzę, podobno kupiła tu dom niedaleko i jest ze Stanów.

-Skąd wiesz?

-Och Bracie, jak ty mnie osłabiasz. Heloł rozmawiałyśmy przez chwilę.

-Dobra, koniec na dziś z pogaduchami, czas zdmuchnąć świeczki.

Młoda prychnęła ale złapała mnie pod ramię i oboje poszliśmy w stronę tortu na środek sali. Jutro pójdę po MOJĄ uciekinierkę, bo będzie MOJA i nic mnie nie powstrzyma. Co raz biorę pozostaje moje, choć nie zawsze to dotyczyło kobiet,z którymi miewałem krótkie relacje, mam swój gust, niektórzy uważają , że jestem zbyt wybredny. Ja po prostu wiem czego chcę, a kiedy czegoś chcę biorę to. I w tym przypadku nie będzie inaczej.


WaitingWhere stories live. Discover now