15. Why don't we go there?

442 28 11
                                    

Złapałam za nadgarstek Rona i spojrzałam na jego tatuaż, któremu jeszcze nie miałam czasu się przyjrzeć. Pamiętam dzień, kiedy się pokłóciliśmy, a tematem był właśnie tatuaż. Teraz śledziłam palcem kontury rysunku i zastanawiałam się, co mogą oznaczać dwie splecione ze sobą dłonie.

— Dlaczego wybrałeś na swój pierwszy tatuaż coś takiego? — zapytałam Rona.

Odwrócił wzrok z telewizora na mnie. Tak, cały czas tkwimy w tym samym salonie i od tygodnia mamy ustalony grafik o której i co oglądamy. Powoli mnie to nudziło.

— Bo mi się podobał — odpowiedział prosto, posyłając mi zawadiacki uśmiech. 

Prychnęłam głośno.

— Okej.

— Nie podoba ci się?

Wzruszyłam ramionami. 

— Jest w porządku.

Myślę, że Ron mnie okłamał. Znaczy, po co robić sobie bezsensowne tatuaże? Myślę, że jego tatuaż coś znaczy, ale nie będę dopytywała. Niech nie myśli, że mnie to jakoś szczególnie obchodzi, bo tak nie jest.

— Chciałabyś mieć tatuaż? — zapytał mnie, zabierając swoją dłoń i usadawiając się wygodnie. 

— Nie — powiedziałam szybko. — Nie czuję potrzeby.

Uśmiechnął się do mnie. Po chwili do domu wszedł ojciec i Kate. Przywitali się z Ronem i zaczęli krótką rozmowę. Przewróciłam w duchu oczami. Nie zyskają mojej przychylności bratając się z chłopakiem. 

Kiedy wyszli, Ron ponownie się do mnie odezwał:

— Lubię Kaitlyn.

— Mhm — mruknęłam. Może lubić kogo chce, naprawdę mam to w dupie. 

— Twój tata też jest całkiem fajny.

— Do czego dążysz? — Zirytowałam się.

Podniósł dłonie w obronnym geście.

— Spokojnie, do niczego. Po prostu stwierdzam.

— Zachowaj swoje stwierdzenia dla siebie — warknęłam. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał siódmą.  — Powinieneś już iść.

Spojrzał na mnie rozbawiony. 

— To było całkiem subtelne, słońce. — Roześmiał się, a potem poklepał mnie po udzie. — Ale masz rację. 

Już wstawał z kanapy, ale nagle jego telefon zawibrował. Zmarszczyłam brwi, ale wróciłam znudzona do oglądania kreskówki. Myślę, że przez ostatni tydzień widziałam ją jakieś dziesięć razy i już rzygałam tymi samymi żartami, które były chujowe. 

Ron parsknął, a potem odpisał na wiadomość i padł z powrotem na siedzenie. 

— Nie umiesz iść i esemesować?

— Umiem, ale jednak nie idę. — Zmarszczyłam czoło, a on szybko dodał: — Przynajmniej nie od razu i nie sam.

— O co ci chodzi?

— Wychodzimy — powiedział podekscytowany. 

Skrzyżowałam ramiona na piersi. 

— Nigdzie nie idę — oznajmiłam twardo. 

Nie ustalił tego wcześniej ze mną, więc teraz może mnie pocałować w dupę. Nie zamierzam nigdzie wychodzić. Spędzam z nim ostatnio za dużo czasu i mi się przejadło. 

— Tak, idziesz. Idziemy wszyscy. — Klasnął i potarł dłonie. 

— Wszyscy? — Prychnęłam. — Masz na myśli mojego ojca i Kate?

Song about you | Zayn Malik  // ZakończoneWhere stories live. Discover now