Rozdział XVI
- Co zrobiliście? - niemal krzyknęła zaskoczona Gina, z którą rozmawiałam przez telefon.
- Przespaliśmy się - powtórzyłam cicho przyciszając radio w samochodzie. Wczorajszy wieczór zakończył się zupełnie inaczej niż planowałam. Obiecałam sobie, że w końcu zbiorę w sobie na tyle odwagi, aby na poważnie porozmawiać z Andreasem, ale moje uczucie do niego było silniejsze. Jak to jest, że kocham faceta, który prawdopodobnie ma kogoś na boku.
- Wiki... mieliście porozmawiać - odparła po chwili.
- Wiem, ale... ale on zrobił kolację i się tak postarał -kontynuowałam.
- Dziewczyno w ten sposób dalej będziecie prowadzić zakłamany związek.
-Gina, ale wiesz, że to wcale nie musi być prawda...
- I tego wam życzę, ale do cholery jasnej musisz z nim porozmawiać.
- Boję się....
- Wiktoria, ale pomyśl, jeśli to nieprawda to w końcu będziesz miała czyste sumienie i będziecie mogli dalej żyć w szczęśliwym i szczerym - to słowo zaakcentowała - związku. Czy tak nie będzie lepiej?
- A jeśli nie? Jeśli to prawda?
- To dasz mu kopa w dupę i ułożysz sobie życie na nowo.
- Pytanie czy ja chcę.
- Wiktoria nie możesz być z kimś takim...
- Dobrze, ale to nie takie łatwe -zgodziłam się, lecz moje uczucia mówiły coś zupełnie innego.
- Wiem, ale tak czy siak będzie łatwiej, jeśli w końcu porozmawiacie. Obiecaj mi, że do końca tego tygodnia z nim porozmawiasz.
- Ale dzisiaj jest piątek.
- No właśnie, obiecaj.
- Gina nie stawiaj mnie w takiej sytuacji.
- Wiki...
- Gina...
- Jeśli Ty tego nie zrobisz to ja z nim pogadam.
- Gina!
- To obiecaj.
- Dobrze - powiedziałam niechętnie - obiecuję, pa!
Rozłączyłam się nie chcąc dłużej słuchać mojej przyjaciółki. Kocham ją, ale czasami doprowadza mnie do szału swoim jęczeniem, nawet jeśli ma rację. Wracałam z uczelni do domu z nadzieją, że na miejscu napiję się dobrego wina albo innego trunku, a potem porozmawiam z moim chłopakiem. W poniedziałek mamy zdać klucze, a więc na jutro Andreas ustawił ekipę, która pomoże nam przetransportować nasze rzeczy do nowego domu. Jeszcze miesiąc temu myśl o nowym mieszkaniu przyprawiała mi dużo radości i podekscytowania, ale dzisiaj... nie mam nawet pewności na ile tam zagoszczę. Jechałam drogą przez las, kiedy mój ukochany samochód postanowił przestać reagować na naciskany pedał gazu.
- Co do cholery? - powiedziałam sama do siebie i zjechałam na pobocze, tyle na ile prędkość samochodu mi pozwoliła. Spróbowałam odpalić kilka razy pojazd, ale bez rezultatu. Zdenerwowałam się bo byłam zmęczona długim dniem na uczelni, potem jeszcze zakupy i nim się obejrzałam nastał wieczór. „Szlag by to... akurat teraz" pomyślałam wysiadając z samochodu. Wygrzebałam spod siedzenia trójkąt, aby ustawić go kawałek za samochodem. Złapałam za telefon i wybrałam numer Andreasa, jeden sygnał, drugi, trzeci, cisza. Spróbowałam jeszcze raz, ale efekt był ten sam. Przeleciałam w myślach do kogo mogę jeszcze zadzwonić, Daniel z Alią są poza krajem, Drew nawet, jeśli by chciał to nie pomoże bo nie zna tu nikogo, został Rafaell. Po paru sygnałach odezwał się głos w słuchawce.
CZYTASZ
Małe wielkie życie | Andreas Wellinger
FanfictionIle razy czytaliście fanfiction, gdzie fabuła była mało realna? albo gdzie brakuje wam takiego normalnego życia bohaterów? Ile razy czytaliście opowiadanie, po którym mówicie "fajnie, ale życie tak nie wygląda"? Ja wiele, i tak oto postarałam się...