YOU MAKE ME S-S-STUTTER

2.1K 152 126
                                    

Give me affectionI need your perfectionCause you feel so goodYou make me stutter, stutter

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Give me affection
I need your perfection
Cause you feel so good
You make me stutter, stutter











Siedzieliśmy w poczekalni, czekając na swoją kolej skoku w drugiej serii. Na minimalnym prowadzeniu z moją osobą znajdował się Kamil Stoch.

Usiadł na przeciw mnie. Chociaż znajdował się parę metrów dalej, czułem jego bliskość. W pewnym momencie podniósł głowę, a jego niebieskie, głębokie oczy spotkały się z moimi niebieskimi tęczówkami.

Nagle wszystko, znajdujące się dookoła przestało być interesujące. Skupiliśmy się na wpatrywaniu się w siebie i chociaż może było to trochę niezręczne, żaden z nas nie chciał odwrócić wzroku.

Słyszałem jakieś szmery, ale nie potrafiłem ułożyć ich w zdanie, ani nawet żaden wyraz. Nie wiem, ile trwał ten piękny moment spokojnego podziwiania najlepszego skoczka na świecie, ale nagle zaczął się od uśmiechać. Jego usta poruszyły się, ale nic nie zdołałem usłyszeć.

- S..słucham? - spytałem zachrypionym głosem, więc odchrząknąłem.

- Życzę ci powodzenia, Andreas. Musisz wyjść już z...

- Ah... t-tak. Dziękuję - przerwałem mu, zdając sobie sprawę, że wołali mnie do wyjścia.

Kamil miał taki miły, miękki głos. Sposób, w jaki powiedział moje imię był taki cudowny, że nie słyszałem nigdy czegoś równie przyjemnego. Nawet moja mama, kiedy byłem mały, zwracała się do mnie gorzej od niego w tym momencie.

Kiedy usiadłem na belce, nie żądałem zwycięstwa. Wręcz przeciwnie. Pragnąłem tylko patrzeć na roześmianą twarz Polaka, cieszącego się kolejnym sukcesem.

Mój skok okazał się bardzo dobry, nawet lepszy niż myślałem. Uzyskałem dzięki niemu prowadzenie, co oznaczało, że drugie miejsce mam zagwarantowane.

Polak tak jak byłem przekonany - wygrał zawody, chociaż wiatr nie był dla niego łaskawy.

Pierwsi podbiegli pogratulować mu jego koledzy z drużyny, a następnie jego najlepszy przyjaciel, Peter Prevc, który zamienił z nim dodatkowo parę słów. Stałem od nich kawałek dalej, czekając, aż Kamil będzie wolny. Szczerze zazdrosciłem Słoweńcowi tak dobrego kontaktu z nim.

W końcu zwycięzca zbliżył się do mnie wolnym krokiem z uśmiechem na ustach. Nie potrafiłem opisać szczęścia, jakie mnie opanowało, widząc go roześmianego.

- Gratuluję, mistrzu - uścisnąłem jego dłoń, robiąc przy tym gest kłaniania się, przez co mogłem usłyszeć jego śmiech.

- Dziękuję, mistrzu - odpowiedział, po czym obiął mnie ramieniem. - Chyba cię ktoś woła - wskazał ręką na Eisenbichlera z resztą niemieckiego składu.

VISIONS ⏤ STOLLINGERWhere stories live. Discover now