Nauczyciel wydaje się zaskoczony.

- Tak? Dlaczego?

- Bo jestem pewna, że wypił na pan dwa razy więcej niż ja!

W sali znów słuchać śmiech Alexa. To przyjemny dźwięk.

- Mam swoje sposoby - mówi tylko i wraca do objaśniania tematu.

* * * * * * * * * *

Moją ostatnią lekcją jest matematyka. Nie znam z tej grupy zupełnie nikogo, ale w ogóle mi to nie przeszkadza. Siedzę w kącie z tyłu sali i staram się nie wyróżniać. Nie chcę rozwiązywać kolejnych zadań, bo zupełnie nic z tego nie rozumiem. Bezmyślnie przypisuję przykłady z tablicy do zeszytu, ale w połowie lekcji rezygnuję i zajmuję się rysowaniem karykatury Lindsay, którą zaczęłam na historii na początku tygodnia. Potrzebuję korepetycji. To będzie wiązało się ze zmniejszeniem porcji jedzenia na jakiś czas, ale poradzę sobie z tym. Nawet Jim zauważył, że jest zbyt głupia, żeby zrozumieć ten materiał sama. Powiedział, że ojciec daje mi wystarczająco duże kieszonkowe, więc powinnam sobie kogoś załatwić. Później mało subtelnie zasugerował, że jeśli mnie nie stać zawsze mogę odwdzięczyć się nauczycielowi w naturze, bo przecież dla takiej dziwki jak ja to żaden problem. Jednak starałam się zignorować jego ostrą uwagę wtedy i robię to także teraz.

Dzwonek dzwoni znacznie później niż się tego spodziewam. Czas przez ostatnie czterdzieści pięć minut bardzo mi się dłużył. Wychodzę z klasy, sprawnie mijam kilkunastu uczniów, zabieram rzeczy z szafki, potem odczekuję kilka minut, aż zacznie się kolejna lekcja i idę na tył szkoły. Alex już tam czeka. Nie uśmiecha się tak jak ostatnio. Otwiera mi drzwi, a kiedy siadam zamyka je i zajmuje miejsce kierowcy. W ciszy jedziemy na parking koło parku. Dopiero kiedy tam parkujemy, Black się odzywa.

- Musimy porozmawiać - mówi.

Kiwam głową. Sporo przemyślałam i nie chcę go mieszać w moje skomplikowane życie.

- Wiem. Mogę zacząć?

Mężczyzna wydaje się zdziwiony, ale pozwala mi mówić jako pierwszej. Odpina swój pas i siada tak, żeby mnie lepiej widzieć. Zaczynam się denerwować. Nie zdążyłam przemyśleć co mogę powiedzieć, więc staram się wymyślić coś na szybko. Odchrząkuję lekko.

- Więc.. Trochę ostatnio myślałam nad tym wszystkim i.. - zacinam się. Nie wiem jak ubrać myśli w delikatne słowa. Boję się, że Alex może się zdenerwować. W końcu on zdaje się chcieć czegoś trochę innego niż ja. - sądzę, że powinniśmy zakończyć... to.

Mężczyzna marszczy brwi. Zdecydowanie nie wie o co mi chodzi.

- Co masz na myśli? - dopytuje.

Przygryzam wargę. Problem w tym, że sama dokładnie nie wiem.

- To wszystko - wzdycham. Wymachuję rękoma, jakby te wszystkie problemy leżały wokół nas. - Nie powinnam ci niczego wyznawać, ani mówić do ciebie po imieniu, ani siedzieć tu z tobą. - Przerywam na chwilę, żeby sprawdzić jak bardzo rozzłościłam Alexa. Lustruję jego twarz, jednak nie widzę na niej żadnego rozdrażnienia, dlatego kontynuuję pomału. - A ty nie powinieneś wnikać w moje życie, ani tak często ze mną rozmawiać, a już na pewno nie powinieneś mnie wtedy całować.

Czekam. On nie reaguje, więc kontynuuję.

- Po prostu zapomnij o tym, proszę.

To jedno zdanie wywołuje w nim emocje, których nie odkryłam żadnym innym zdaniem. Alex Przysuwa się do mnie. Jego twarz jest nieco wykrzywiona w grymasie. Jego twarz jest blisko, zdecydowanie za blisko. Niemal czuję na sobie jego oddech. Odsuwam się trochę, ale nie zyskuję żadnej przestrzeni, bo Black znów przysuwa się do mnie. Jego śliczne oczyintensywnie wpatrują się w moje. Chcę mówić dalej, ale nie mam odwagi, kiedy moje ciało znajduje się tylko kilkadziesiąt centymetrów od jego.

- Zapomnieć? - syczy mężczyzna. Chyba nie jest zły, ale coś wyraźnie go poruszyło. - Chcesz, żebym po prostu zapomniał, tak? - dopytuje, choć doskonale wie, że właśnie tego pragnę. - Mam zapomnieć o tym, że jesteś bita? O tym, że przyjaciel twojego ojca to zwykły skurwysyn, który tylko czeka na dogodną okazję, żeby się do ciebie dobrać? O tym, że twój ojciec cie wykorzystuje? Czy może o tym, że boisz się chodzić do własnego domu, że przeraża cie to wszystko tak bardzo, że dostajesz ataków paniki?

Przełykam ślinę. Nagle robi mi się sucho w gardle. Gdy tak to przedstawia może to brzmieć dziwnie i głupio, ale tak, właśnie tego chcę. Nie zdobywam się jednak na wypowiedzenie moich myśli na głos. Zamiast tego kiwam głową. Leciutko; prawie niezauważalnie. Alex wycofuje się z ciężkim westchnieniem. Przeczesuje ręką włosy, zostawiając je w uroczym nieładnie. Ale nie myślę ani przez chwilę o tym jak cudownie byłoby ich dotknąć, bo jestem zbyt zajęcia rozgryzaniem reakcji mężczyzny. Dostrzegam, że kąciki jego ust są lekko uniesione, ale on zdecydowanie nie promienieje radością. Gwałtownie odwraca twarz w moją stronę.

- Nie - mówi. - Jeśli tego właśnie chcesz to przykro mi, ale masz problem. Nie zapomnę i nie dam ci spokoju. Nie odpuszczę, rozumiesz? Chociażby przez fakt, że nie możesz zostać z tym sama, okej? Ktoś musi ci pomóc. Zostawiłbym cię w spokoju tylko jeśli znalazłabyś kogoś innego, kto będzie mógł ci pomóc. Nie chcesz, żebym ja to robił? W porządku. Ale nie pozwolę na to, żebyś zostawiła to wszystko tak jak jest. To co ci robią... to jest chore, nienormalne. I na pewno nie będzie tak dalej. Nie zadzwoniłem na policję, bo mnie poprosiłaś, żebym tego nie robił. Z tego samego powodu nie zgłosiłem tego dyrekcji ani nikomu innemu. Potrafię zrozumieć dlaczego nie chcesz robić z tego.. dużej sprawy, mimo, że taka jest, jednak nie umiem pojąć, dlaczego chcesz zostawić to tak jak jest.

Opieram głowę o zagłówek i przymykam oczy. Nie potrafię patrzeć na niego, kiedy ma taką minę. Wywiera na mnie za dużą presję i nie mogę się skupić na własnych myślach. Powoli uświadamiam sobie to, co właśnie usłyszałam. Wiem, że Alex ma rację, mówić, że muszę coś z tym zrobić, ale on nie ma pojęcia jak wielkie to ryzyko.

- Bo ruszenie tego jest.. niebezpieczne - odpowiadam.

Mój głos jest cichy. Sama ledwo go słyszę, dlatego otwieram oczy, żeby sprawdzić, czy mężczyzna zrozumiał moje słowa. Przyglądam się jego twarzy i nie mam wątpliwości, że usłyszał wszystko.

- Pozwolenie, żeby twój ojciec i jego idiotyczny kumpel to kontynuowali jest jeszcze bardziej niebezpieczne.

Nie jesteś sam(a)Where stories live. Discover now