Amy:

To wszystko było, takie dziwne...
Wręcz niewiarygodne. Najpierw, spotkanie ducha, teraz jakieś moce...
Miałam mętlik w głowie. Zaczęłam w to wszystko wątpić, ale zaraz się ocknęłam.
W końcu obiecałam tej dziewczynie, że jej pomogę. Muszę dotrzymać słowa..

Zakręciłam nadgarstkiem, a w mojej dłoni pojawił się niebieski płomyk. Wystraszyłam się, choć nie czułam bólu.
-Sabina! - krzyknęłam. - Co to jest?! - rzuciłam nim. Płomyk zderzył się z drzewem i opadł na ziemię.
-Amy... uspokój się. - Sabina delikatnie go podniosła. - To są dobre duszki. One... pomagają, na przykład w odnalezieniu drogi, czy czegoś innego.

Zawstydziłam się, moje policzki zrobiły się czerwone, a ja patrzyłam w ziemię. W końcu zebrałam się w sobie...
-Przepraszam Cię.- zwróciłam się do małego stworzenia, na co ono kiwnęło głową na znak, że wybacza. A potem zniknęło.

-No dobrze... Na mnie też już pora, dziewczyny. Uważajcie na siebie. - Powiedziała do nas Sabina, a potem zrobiła to, co płomyk - po prostu zniknęła.

Maddy:

Stałam w miejscu, obserwując Amy, która wyglądała jakoś tak, niewyraźnie.

- Wszystko w porządku? - podeszłam do niej i złapałam za rękę.
- T-tak... tylko to wszystko, to dla mnie trochę za dużo. Wiesz?
- Rozumiem... W takim razie, chodźmy do mnie. Zjemy coś i obejrzymy jakiś film. Co ty na to?

Przyjaciółka kiwnęła tylko głową, na znak że się zgadza. A chwilę potem, byłyśmy już przed bramką mojego domu.
Weszłyśmy. Zauważyłyśmy, że nikogo nie ma w domu... Z resztą jak zwykle.

- Chcesz coś pić? Jeść? - zasugerowałam.
- Hm... napiłabym się czegoś ciepłego..
- Już się robi! - zrobiłam nam, po kubku gorącej czekolady. Wypiłyśmy go w salonie i włączyłyśmy jakiś film.

Nim się spostrzegłyśmy, było ciemno. Uznałam, że bez sensu było by, gdyby moja przyjaciółka, wracała po ciemku do domu. Z resztą i tak mamy wolne, więc zasugerowałam:
- Hej. Amy! A może zostaniesz u mnie?
- Po co to pytanie? Dobrze wiesz że i tak bym została -odpowiedziała Amy, biorąc do ręki popcorn
- No to w takim razie ja pójdę umyć zęby, a ty... Może trochę posprzątaj -zasugerowałam
- Ufff... No dobra!

Skierowałam się w kierunku drzwi, za którymi był korytarz. Przeszłam przez niego. Na jego końcu było widać białe drzwi, prowadziły one do łazienki. Otworzyłam drzwi i włączyłam światło. Wzięłam do ręki szczoteczkę i następnie nałożyłam na nią pastę do zębów.

Amy:

Oczywiście, musiałam posłuchać Mad i posprzątać śmieci. Nie powiem, trochę się ich nazbierało. W pokoju było ciemno. Popatrzyłam na okno, widząc tylko ciemność i delikatne światło latarni, oświetlającej drogę. Normalny widok, lecz jakoś nie dawał mi spokoju. Podeszłam do okna, odsłaniając skrawek rolety. Nagle poraziło mnie jakieś światło.

- Ała! -krzyknęłam, upadając przy tym na dywan.

Nic nie widziałam, tylko pogłębiającą się czerń. Bardzo bolały mnie oczy, jakby ktoś wbijał mi coś ostrego w gałki oczne. Nie wiedziałam co mam robić. Spanikowana zawołałam Mad.

-Maddie!
- No! -krzyknęła z pełnymi ustami pasty do zębów
- Ała! Ja nic...
- Co?
- Chodź tu! -krzyknęłam z załzawionymi oczami
Po kilku sekundach do pokoju weszła Mad. Powiedziałam jej co się wydarzyło. Ona zaprowadziła mnie do łazienki i przemyła oczy wodą.
- Masz całe czerwone oczy!
- O...! Już trochę lepiej...
- Widzisz mnie? -zapytała.
- Tak... Ale nie wyraźnie.
- Usiądź tu, a ja przyniosę ci coś do picia.

Usiadłam na małym krzesełku, które podała mi koleżanka. Oczy już mnie tak nie bolały, a wzrok powoli mi wracał.

SabinaWhere stories live. Discover now