" Jak śliwka w kompot"

20.1K 1.6K 346
                                    

Colin

Od: Nathaniel Williams
Do: Colin Williams
Temat: Utop się w bagnie!

Całkiem cię pojebało! Myślisz, że polecę do twojej żony na ploteczki? Dobrze wiesz, że jej nienawidzę! Przecież nie powiedziałbym jej nawet, jaka jest godzina, a co dopiero o twoim nowym obiekcie pożądania!
A właściwie, jak się sprawy mają? Zaliczyłeś ją już? Czekam na gorące szczegóły, bo strasznie się nudzę w tym twoim biurze.
Myślałem, że masz ciekawszą pracę. Nigdy więcej ci nie pomogę!
Nate

Mój brat to debil i leniwa gnida. On wiecznie ma problem z pracą. Czego się nie chwyci to zaraz mu się nudzi. Za to bardzo kocha mi dopiekać. Pojebany gnojek.

Od; Colin Williams
Do: Nathaniel Williams
Temat; ( dwa środkowe palce)

W ploteczkach jesteś gorszy niż niejedna kobieta!
Jeśli chodzi o moją stewardessę to nadal NIC. Poszedłem dzisiaj do jej pokoju, żeby zaprosić ją na kolację, a w zamian mam mocno stłuczone palce u prawej ręki. Potem dała mi lód i kazała wypieprzać z jej pokoju. Ona jest twardsza niż mi się na początku wydawało.
Będzie moja
Colin

Muszę dobrze obmyślić plan. Muszę ją mieć. Z dnia na dzień jej opór staje się coraz ciekawszy. Intryguje mnie ta osóbka. Nie poddam się tak łatwo. Może mnie odrzucać, ja i tak się nie zrażę. Pierwszy raz od dawna ktoś zawrócił mi w głowie. Czuję się z tym świetnie. Im ciężka walka, tym większa satysfakcja z osiągniętego celu. Wiem, że dla niej warto.

******

ON

Schodzę pewnym siebie krokiem do podziemnych cel. To ja jestem królem tego miasta i lepiej, żeby wszyscy mnie szanowali. Godzinę temu Jake zamknął w jednej z cel przyjaciela Adele, a jego narzeczoną zaprowadził do pokoju, w którym moi pracownicy będą mogli się nią nacieszyć. Będą ją gwałcić, póki im tego nie zabronię. A to wszystko zależy od współpracy z Jacobem.

- Panie - jeden ze strażników kłania się przede mną i wpuszcza mnie do ciemnej, śmierdzącej celi. Za paska spodni wyjmuję swoją broń. Jestem w każdej chwili wstanie go zabić bez najmniejszych skrupułów.

- Gdzie moja narzeczona? - pyta ostro, a do mnie się tak nie zwraca. Daję znak drugiemu strażnikowi, żeby go uciszył. Ten uderza go z całej siły w szczękę, aż na posadzkę spływają czerwone kropli krwi. Dobrze, że nie zabrudził moich butów. Są zbyt kosztowne.

- Więcej szacunku, gnido - siadam na krześle naprzeciwko niego. - Narobiłeś sobie problemów. Gdzie jest Adele?

- Kto? - próbuje ze mnie zrobić pieprzonego idiotę. Dobrze wiem, że byli przyjaciółmi.

- Adele Richardson - precyzuję ze spokojem.

- Przecież ona nie żyje - stwierdza zdziwiony, co lekko zbija mnie z tropu, ale nie daję tego po sobie poznać. - Spłonęła w pożarze w domu siostry. Przecież byłem na jej pogrzebie!

- Bruno - wołam kolejnego strażnika, który błyskawicznie pojawia się obok mnie.

- Tak, panie?

- Sprawdź, czy ten łajdak był na pogrzebie Adele. TYLKO SZYBKO!

- Gdzie Naomi?

- Jest zajęta - śmieję się. - Mam nadzieję, że lubi być pieprzona od tyłu. Bo moi chłopcy, tak właśnie preferują.

- TY SUKINSYNIE! - wskazuję na strażnika, a ten znów uderza go w twarz.

- Zachowuj się. Chyba nie wiesz z kim rozmawiasz! Jestem Panem tego miasta!

- Jesteś nic nie wartym śmieciem! - wzdycham i kolejny raz daję znak strażnikowi, żeby go uderzył. Niech się nie odzywa, gdy mu nie każę.

- Panie - odzywa się Bruno. - Ten człowiek był na pogrzebie Adele Richardson.

- Kurwa - klnę do siebie. - Możesz odejść. - Bruno wychodzi, a ja muszę załatwić potem Jake'a. Najwidoczniej Jacob nie wie, gdzie jest mój promyczek. Chyba, że potrafi dobrze kłamać. Takiej możliwości też nie mogę wykluczyć. - Jestem niemal pewny, że wiesz, gdzie ona jest.

- Nie żyje - odpowiada szeptem. Uderzenia mocno poturbowały mu twarz. Mógł siedzieć cicho, a jego pięknej buzi nic by się nie stało. Mnie się nigdy nie obraża. Nigdy się na mnie nie podnosi głosu. To w moich rękach jest życie setek ludzi.

- Ciekawe, czy narzeczona będzie twierdzić tak samo - zastanawiam się na głos, aby sprawdzić jego reakcję.

- Przecież ona nawet jej nie zna - stwierdza.

- Pozwól, że sam to sprawdzę. - wstaję z krzesła i ostatni raz na niego spoglądam, ale nie robi nic, żeby chronić narzeczoną, co daje mi do myślenia, że jednak nie wie nic o Adele. Zobaczymy, czy Naomi będzie bardziej wygadana.

*****

Valerie

Kolejnego dnia, wieczorem wpadła do mnie Lora z dwiema porcjami chińskiego jedzenia. Siedzimy teraz na moim łóżku i w doskonałych humorach narzekamy, że przez tą ilość jedzenia, przytyłyśmy pięć kilo.

- Jestem gruba - marudzę.

- Ale przynajmniej najedzona - dopowiada Lora. - W ogóle szef się jakoś do ciebie odzywał?

- Był tu wczoraj - wzruszam ramionami. - Przytrzasnęłam mu palce drzwiami.

- Co? - śmieje się. - Jak to możliwe?

- Normalnie. Otworzyłam drzwi, chciał mnie zaprosić na kolację, ale odmówiłam. Potem chciałam zamknąć drzwi, ale nie zauważyłam, że trzyma palce na futrynie. Z całej siły zamknęłam drzwi no i ten..

- Ten koleś ma u ciebie przesrane - chichocze. - Ale ewidentnie ma coś do ciebie, bo nie odpuszcza, prawda?

- Dzisiaj go tu jeszcze nie było.

- Jeszcze - prycha. - Tacy jak on się nie poddają. Jest aroganckim dupkiem.

- Ma żonę - dopowiadam.

- No i? Nie podołasz jej?

- Lora! - uderzam ją w ramię. - Ja nienawidzę Colina.

- Ale sprawdzałaś go - rumienię się.

- Z czystej ciekawości. - sama nie wiem, dlaczego jej o tym wszystkim mówię. Przecież ona jest dla mnie obcą osobą. Ale w sumie, jako jedyna zachowuje się normalnie i widzę, że mogę jej zaufać. Tym bardziej, że już wszystkie loty, aż do Filadelfii mamy razem.

- Tak to się zaczyna - wzdycha. - Wiesz, że ja swojego męża też nienawidziłam ? - pyta retorycznie. - Wiecznie mi dokuczał, miał idiotyczne odzywki, ubierał się jak jakiś metal, chociaż nim nie był, ale każdej nocy wchodziłam na jego portale społecznościowe. Tłumaczyłam sobie, że tylko szukam na niego haka, a tak naprawdę zaczął mnie interesować. Gdy zaprosił mnie na randkę, zgodziłam się, chociaż wiedziałam, że to będzie jedna wielka pomyłka. Ta pomyłka skończyła się tym, że od dwóch lat jesteśmy szczęśliwym małżeństwem i mamy psa.

- Do czego zmierzasz?

- Mścij się nadal nad Colinem, a wkrótce zobaczysz, że jego życie zaczyna cię interesować, a potem wpadniesz jak śliwka w kompot. Nim się zorientujesz zakochasz się i wiem, co mówię.

------
Hej misie ❤️
ON będzie pojawiał się coraz częściej, a jego tożsamość do końca będzie moją słodką tajemnicą😂😂
Buziole ❤️

Burza Where stories live. Discover now