15. Turn away 'cause I need you more.

Start from the beginning
                                    

Pisnął, zasłaniając swoją buzię i przerażonymi oczami skanując postać szatyna. Ten nic nie rozumiał, ponaglająco kiwając głową.

 – Nie, nie, nie! Prawie zdradziłem ci coś ważnego! – żachnął się chłopak, najwyraźniej bardzo z siebie niezadowolony. – Nie wytrzymam do jutra.

  – Właściwe to...– podjął Tom, przykuwając jego uwagę. Choć jego umysł pracował na wolniejszych obrotach spowodowany odurzeniem, niemal natychmiast to przyszło mu do głowy. – Mam w samochodzie tablet więc moglibyśmy... 

Świecące dwa szmaragdy wyglądały teraz jakby widziały najpiękniejszy pokaz fajerwerków, rozświetlane raz za razem.

 – Zróbmy to! – Pospiesznie się podniósł, strzepując trawę z kolan i klaszcząc jak małe dziecko. On był naprawdę pijany, ale przy tym niezwykle uroczy. 

Tak więc zebrali wszystko, w tym niedojedzoną paczkę chipsów, którą zajęli się podczas drogi do pick-upa. Nie wiedzieli czy to z powodu podekscytowania czy szybkiego tempa, ale doszli szybciej niż przypuszczali.

Podczas gdy Tom zajął się wyciągnięciem tabletu, Henryk nieśmiało sięgnął po koc i od razu skierował się na tył. 

Auto stało zaparkowane przy kamienicy, na której panowała teraz cisza i spokój. Wspięli się na tył, jak zwykle okrywając kocem.

Szatyn rozplątywał słuchawki, a brunet poszukiwał bajki, próbując uspokoić drżące z radości palce.

Już po chwili wtulili się w siebie w naturalny sposób, tablet ustawiając na nogach i wkładając sobie po jednej słuchawce, zaczęli oglądać Króla Lwa.

Nad nimi było niebo, usłane gwiazdami i jasnym, zadowolonym księżycem, który miał okazję właśnie przypatrywać się najpiękniejszej parze nastolatków.

Gdyby ktokolwiek uchylił teraz okno, ujrzałby na tylnej części pick-upa dwójkę zakochanych oglądających bajkę. Wtuleni w siebie, zdawali się nie reagować na otaczający ich świat. Ten w lokach opierał głowę o klatkę piersiową tego drugiego, który nieświadomie bawił się jego włosami.

Tak jak Henryk mówił, naprawdę to przeżywał. Gdy Mufasa umierał, on płakał wraz z Simbą, a jego ciało drżało. Dopiero Tom, przyciągający go nieco bliżej, powoli sprawił, że ten się uspokoił. 

Szatyn nie mógł się powstrzymać przed śmiechem gdy tamten śpiewał Hakuna Matata, robią przy tym najdziwniejsze miny w historii.

Pod koniec jednak, odpłynął w sen. Pochrapywał cicho, a jego dłoń oplotła brzuch Toma, który nie przestawał masować skóry jego głowy, już dawno nie patrząc na ekran. Wpatrywał się teraz w tego chłopaka, który usnął. Wyglądał przepięknie i tak spokojnie i ten widok sprawił, ze szatynowi serce ścisnęło się z niewytłumaczalnego i nieznośnego bólu. 

Jak ktoś tak piękny może być prawdziwy?

Przejechał palcami po jego policzku, a tamten w odpowiedzi zmarszczył lekko nos. Nie odczuwał zmęczenia, więc po prostu siedział tak nieruchomo, pozwalając, by Henryk spał, a on mógł go podziwiać. Słysząc i czując jego spokojny oddech, był szczęśliwy i czuł się po prostu bezpiecznie. I dobrze.

Nie zorientował się nawet gdy niebo zaczęło nabierać różowej barwy, a słońce powoli budziło się do życia. 

To był magiczny wschód słońca, który delikatnymi promieniami padał na bladą twarz chłopaka z lokami, sprawiając, że błyszczał jak najpiękniejszy diament. 

Po chwili ten otworzył powoli powieki, nie poruszając się, a jedynie marszcząc czoło. Potem obejrzał się powoli dookoła, delikatnie unosząc. Gdy jego wzrok spotkał się z tym od szatyna, uśmiechnął się szeroko. 

Z zaspanymi oczami i odciskiem na lewym policzku dalej wyglądał przepięknie.

 – Nasz pierwszy wschód razem – szepnął w niemym zachwycie, wzrokiem chłonąc budzące się do życia słońce.

Ptaki zaczęły coraz głośniej świergotać, tworząc przyjemną dla ucha melodię. Poranny chłód powoli przemijał, powodując, że powietrze stawało się gęste i przyjemne.

 – I nie ostatni – dodał Tom szeptem, gdy tamten z powrotem się w niego wtulił, by wspólnie obejrzeć ten piękny widok.

Ich serca zabiły szybciej na myśl o tym, że będą mogli przeżyć tą chwilę jeszcze wiele razy. I za każdym razem będzie równie magiczna i piękna.

  ✨✨✨✨  

Charlotte ziewnęła, wtulając się w ciało Harry'ego. Leżała już wykąpana w łóżku, ponieważ tata zagroził jej, że nie dokończy rozdziału jeśli tego nie zrobi. Była jednak szczęśliwa, bo dwójka jej ulubionych chłopców się pocałowała.

  – Obejrzymy jutro Króla Lwa? – zapytała półsennie, a Harry okrył ją bardziej kołdrą.  

– Oczywiście, skarbie. – zapewnił, całując ją w czoło i pozwalając, by powoli odpłynęła w krainę Morfeusza. – Śpij dobrze.

Sam przymknął powieki, rozprostowując nogi na jej niewielkim łóżku.

  – Zawsze twój. – szepnęła dziewczynka, a na jej wargach zakwitł uśmiech. W jej myślach Tom właśnie wyciągał rękę do uciekającej Henryka.

  – Zawsze moja.  – odszepnął Harry, ściskając ją mocniej, by podkreślić te słowa.

Na zawsze my. 


 ~~~~~~*~~~~~~

Hej wam ponownie, lubię wklejać 2 rozdziały w ciągu jednego dnia. Zresztą od początku Wam zaznaczam, że piszę to dla siebie i choć myślałam parę razy by wstrzymać publikację, to jednak po prostu dalej to będę robić, aż do zakończenia historii. Nawet jeśli nie będzie tu już nikogo zainteresowanego. 

W każdym razie szykują się teraz cenne rozdziały, bo my wciąż dopiero zanurzamy się w tej opowieści! Mam nadzieję, że się wam podoba i dalej tu ze mną zostaniecie choć jest to garstka osób, to jestem wam wdzięczna. Bardzo wdzięczna i dziękuję za każde miłe słowo w moją ale przede wszystkim stronę tego ff! To znaczy dla mnie bardzo wiele! W każdym razie wiem, że być może nieco przedłużam i ociągam niektóre momenty, ale to też jest takie ćwiczenie dla mnie samej, ponieważ często miałam problem z tym, że przyśpieszałam akcję. Myślę jednak, że gdy toczy się to w takim tempie możemy odpowiednio wszystko odczuć, powoli kosztując. Wiecie, to jak próbowanie pysznego ciasta, gdzie nakładamy sobie na widelczyk małe kawałki, każdy uważnie przeżuwamy i zlizujemy krem. Nie uważam, że to ff jest cudowne, ale sama historia już tak. W każdym razie zarys jej, który na razie mam w głowie, a wy poznajecie ją stopniowo. 

Tak naprawdę się rozpisałam, a nawet nie wiem czy ktokolwiek to przeczyta, ale trudno! Komentujcie i za wszystko serdecznie dziękuję!

Bądźcie szczęśliwi i nie zaniedbujcie się. Spełniajcie się w każdej dziedzinie, słowie, przyjaźni. Bądźcie dobrzy, bo karma wraca do tych, którzy na to zasługują.

Kocham Was, buzi. xxx

PRZY OKAZJI, NIEDAWNO NAPISAŁAM MOJĄ 1 TEORIĘ, WOWWOWO, O LARRYM&ZARRYM TAKŻE GDYBY KTOŚ Z WAS BYŁ CIEKAWY, ZAPRASZAM:

http://vicky269.tumblr.com/post/168514185194/i-never-really-spoke-to-harry-even-when-i-was-in


Thirteen sad farewells | Larry Stylinson |Where stories live. Discover now