Złotooka

17 1 2
                                    


Wszystko zaczęło się od dnia, w którym na świat przyszła mała dziewczynka o niezwykłych złotych tęczówkach. Na sam jej widok rodzice oniemieli z zachwytu. Każdy jej ruch już emitował gracją. Wiedzieli, że niedługo stanie się ona kimś ważnym w królestwie. Dzieciństwo miała trudne. Musiała uczyć się etykiety dworskiej, tańca, śpiewu oraz grania na skrzypcach. W ten sposób rodzice chcieli jej załatwić spokojne i beztroskie życie.

Pochodziła ona z niezamożnej wioski niedaleko stolicy. Pomimo nauki musiała pracować, aby zdobyć doświadczenie, jeżeli plan rodziców by się nie udał. Zajmowała się ich rodzinną kwiaciarnią, a dodatkowo sama dla siebie uczyła się zielarstwa. W wieku 15 lat miała wiedzę równą dorosłego człowieka. Mieszkańcy Eleis przychodzili do niej po rady, lekarstwa oraz po kwiaty na przeróżne okazje. Była to mądra oraz rozsądna dziewczyna, o której każdy opowiadał z zachwytem. Jej oczy tylko pokazywały jej wartość oraz osobowość. Nikt nie miał wątpliwości, że ta młoda kobieta zrobi wiele dla kraju oraz świata.

Codziennie ludzie przyglądali się, jak z gracją przygotowywała bukiety, spacerowała, śmiała się oraz opowiadała. Kiedy wieczorem ludzie zbierali się, by wymienić towary z innymi, ona grała na skrzypcach dla innych. Niedługo później stało się to tradycją tej miejscowości. Nie tylko ona radowała uszy melodią skrzypiec, dołączała do niej młodzież, która śpiewała, grała na fletach, czy gitarach. Wszyscy z miłą chęcią i z niemałym zachwytem przychodzili na te wieczorne koncerty.

Układało się tam bez żadnych problemów. Czas mijał spokojnie, leniwie, ale radośnie. Nic nie zapowiadało tego, że niedługo ma się stać coś niesamowitego. Do wioski przyjechał nadworny malarz, który chciał uwiecznić na obrazie, kobietę o której tak wiele słyszał na zamku. Miał nadzieje, że ujrzy jej ciemnobrązowe włosy, smukłą i rumianą twarz, zgrabną sylwetkę, delikatne i drobne dłonie, a najważniejsze spojrzy w jej złote oczy. Na zamku król poprosił go, by uwiecznił ją na obrazie, ponieważ chce się z nią spotkać i zaproponować ślub z jego synem, księciem Aleksandrem.

Malarz pytał wszystkich o dziewczynę o niesamowitej urodzie, tym samym dowiedział się, że jej imię to Aniela. Od razu skojarzył ją sobie z aniołem. Znalazł w końcu kwiaciarnię, w której pracowała i ukłonił się na powitanie. Dziewczyna odpowiedziała tym samym.

- Czymże zasłużyłam na spotkanie ze słynnym nadwornym malarzem?- zapytała swoim śpiewnym i delikatnym głosem dziewczyna.

- Nasz władca poprosił mnie o twój portret, jaśnie pani.- odpowiedział i się znów skłonił.- Czy uczyni pani zaszczyt i zgodzi się na pozowanie dla mnie?

Piętnastolatka zarumieniła się delikatnie i udzieliła pozytywnej odpowiedzi. Malarz uśmiechnął się szczerze.

- Dziękuję. Możemy zacząć już od dziś?- zapytał spokojnie i łagodnie.

-Oczywiście- odparła młoda kobieta.- Ma pan lokum do namalowania tego portretu dla naszego władcy?

-Tak proszę pani.- odpowiedział i wyciągnął do niej dłoń.- Czy zechciałaby pani udać się wraz z zemną do ratusza?- Aniela podała mu dłoń i ruszyła z mężczyzną do głównej siedziby wioski. Tam zastała szwaczki, które przyniosły ze sobą różne stroje, jednak dziewczyna odrzuciła każdą z nich, twierdząc, że chce być ukazana na portrecie jako ona, a nie ktoś inny. Kobiety uznały ją wtedy za bardzo rozsądną dziewczynę i skłoniły się tylko z szacunkiem. Malarz też był pełen uznania dla młodej damy. Zaprowadził ją do pokoju i nakazał usiąść przy oknie wraz z małą, bordową różą, która była prezentem od króla.

- Piękna.- Rzekła, po czym spojrzała na artystę.- Pochodzi ona z pałacowych ogrodów?- zapytała, na co mężczyzna odpowiedział kiwnięciem głowy. Nie miał odwagi teraz spojrzeć jej w oczy. Wyglądała w tym momencie jeszcze piękniej. Rozłożył sztalugę i wyciągnął płótno, pędzle oraz farby. Aniela oparła swoją twarz na ręce i spojrzała na panoramę miasta. Z okna roztaczał się widok na najważniejsze miejsca w Eleis. Kościół, park, szkoła oraz plac targowy. Wszystko to miała przed sobą, uśmiechnęła się nieświadomie. Malarz wykorzystał ten moment od razu. Zaczął szkicować, aż w pewnym momencie ujrzał oczy kobiety skierowane w jego stronę. Nakazał jej tak zostać. W takiej pozie właśnie ją namalował. Przychodziła ona przez pięć dni do ratusza, by malarz mógł dokończyć jej portret. Chciał wyszczególnić on jej oczy, to one były centrum. Dzięki nim wyrażała ona swoje uczucia, były niesamowite. Od samego początku wiedział, że nadaje się ona na królową. Jej gestykulacja, sposób chodzenia, mówienia oraz talent. Nie spotkał na swojej drodze jeszcze tak idealnej kobiety. Czuł, że książę się w niej zakocha, dlatego robił co mógł, by obraz był jak najbardziej realistyczny.

ZłotookaWhere stories live. Discover now