1.Jak się poznaliście

860 36 53
                                    


Aela

Niedługo po swoim przybyciu do Skyrim, wyruszyłeś w drogę z Wichrowego Tronu do Białej Grani-miasta uchodzącego za ostoję handlarzy i azyl dla wszystkich mieszkańców prowincji, bez względu na ich poglądy polityczne czy religijne. Pech chciał, że niecałą milę od miasta zaatakowała cię wataha wilków. Potrafiłeś się obronić przed dwoma czy trzema, ale stado piętnastu sztuk było zwyczajnie zbyt liczne. Po około dziesięciu minutach desperackiej próby odparcia drapieżników zaczynałeś tracić nadzieję. Wtem zobaczyłeś nieziemską piękność stojącą na wzgórzu nieopodal, wypuszczającą strzałę za strzałą. Nieoczekiwany przypływ siły sprawił, że razem w przeciągu kilku minut zabiliście pozostałe wilki. Później tajemnicza wybawicielka przywitała się i zaproponowała ci dołączenie do Towarzyszy.

Astrid

Chociaż ona obserwowała cię od dłuższego czasu, ty zobaczyłeś ją po raz pierwszy, gdy ocknąłeś się w dziwnej, starej i zatęchłej chacie. Czułeś, jakby chciała cię przewiercić na wylot wlepiając w twoją osobę swoje ciemne oczy. Mimo, że to była jedyna część twarzy jaka nie byłą zasłonięta skórzaną zbroją, w duchu czułeś, że za maską grozy i pogardy kryje się silna i piękna kobieta. Fakt, że kilkanaście sekund później kazała ci zabić którąś z kompletnie nieznanych ci osób wcale ci nie przeszkadzał. Nie raz już to przecież robiłeś...

Elisif

Do tej pory znałeś ją tylko z opowieści. Wyobrażałeś ją sobie jako olśniewająco piękną i niezwykle silną kobietę, która nawet po śmierci męża zachowała zimną krew i przejęła obowiązki jarla Samotni. W końcu nadszedł dzień, w którym dane było ci ją zobaczyć, ba- nawet zbliżyć się do niej i pokłonić. Serce biło ci jak szalone, krople potu spływały po skroniach. Gdy w końcu ujrzałeś jej oblicze, byłeś olśniony jej pięknem. Wyglądała jak bogini, jej głos dźwięczał w twojej głowie jeszcze długo po skończonym przez nią monologu. Cały w skowronkach oddaliłeś się do kwater nowych rekrutów straży, pochłonięty myślami o przyszłości.

Karliah

Twoja posiadłość została doszczętnie spalona, a wraz z nią zginęła twoja rodzina. Byłeś prostym robotnikiem, ale twoje nazwisko było okupione złą sławą, dlatego wszyscy odmawiali ci przyjęcia do pracy. Z konieczności zacząłeś kraść i jak się okazało miałeś do tego smykałkę. Udało ci się dostać do siejącej postrach w całej prowincji Gildii Złodziei. Po kilku dniach pobytu w siedzibie gildii poznałeś Karliah. Przepiękną Dunmerkę, o smukłych kościach policzkowych i spojrzeniu, które potrafiło zwalić z nóg. Mimo, że ty byłeś tylko nowicjuszem, a ona jedną z trzech (Zaraz po Mercerze Freyu i Gallusie) najważniejszych osób w gildii, z chęcią dawała ci rady i wskazówki dotyczące twojej nowej profesji.

Lydia

(Czy ktoś jest zainteresowany czytaniem perypetii tej pani? Bo wiem, że sporo osób jej nie lubi XDD)

Jak co dzień udałeś się do hali treningowej, aby poprawić swoją i tak już doskonałą walkę mieczem. Około godziny później usłyszałeś szczęknięcie otwieranych drzwi i miałeś wrażenie, że powiało chłodem, mimo upalnego dnia. W pierwszej chwili nie zwróciłeś na to szczególnej uwagi, skupiając się na kolejnych cięciach. Chłód jednak stawał się coraz silniejszy i w końcu odwróciłeś się w prawą stronę. Kilka manekinów dalej trenowała czarnowłosa nordka, przez ułamek sekundy odwróciła głowę i wasze spojrzenia się spotkały. Miałeś wrażenie, że chciała zamordować nie tylko kukłę, ale również ciebie i wszystkie żyjące istoty w promieniu kilkunastu kilometrów. Przełknąłeś nerwowo ślinę i ponownie skupiłeś się na wyprowadzaniu ciosów. Obecność mrozu, który wydobywał się z duszy tej kobiety napawał cię lekkim niepokojem, ale zarazem fascynował. Bardzo chciałeś poznać jej historię i przyczynę owej nieprzyjaznej aury. Na twoje przywitanie odparła milczeniem, kontynuując znęcanie się nad kukłą. Niezrażony przedstawiłeś się i zapytałeś o imię pięknej wojowniczki

TES V Skyrim: PreferencjeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz