Wkrótce wszyscy już pływali. Całkiem dobrze się z nimi dogadywałam, to było świetne, ponieważ nie lubię niezręczności i nienawiści, to po prostu nie ja.
-Josh, ohhhh Joshua, ooohhh Joshy, ooooohhhhh!- śpiewałam, płynąc na plecach.
-Co Anna Banana?- powiedział. Jak on mógł tak do mnie powiedzieć.
-Ty wieśniaku, wszyscy wiedzą, że nie jestem bananem!- powiedziałam, ochlapując jego twarz.
-Ale-ale-ale ty jesteś moim bananem!- powiedział, robiąc smutną minkę. Wywróciłam oczami.
-Przymknij się, nastolatku-powiedziałam, trącając jego ramię. Potarł rękę.
-Jesteś pewna, że masz osiem lat, solenizantko?- spytał, uśmiechając się do mnie.
Teraz wszyscy gdzieś poszli i zostały tylko dzieci wujka Nialler'a. Wciąż muszą chyba przeprowadzać tą dorosłą gadkę, gdzie nie mogą przebywać dzieci.
Pamiętał? Harry nawet nie wie, że dziś są moje urodziny. Wpatrywałam się w niego z szeroko otwartymi oczyma.
-Pamiętasz?
-Oczywiście, że pamiętam, loczku. Jesteś dla mnie jak młodsza siostra- Powiedział, całując mnie w policzek. Tak, jak zrobiłaby to mamusia w moje urodziny.
Pozwoliłam łzom spłynąć w dół moich policzków. Powstrzymywałam je każdego dnia od pogrzebu. Josh otarł moje łzy, zgarniając mnie do uścisku tak, jakbym znów była dzieckiem.
-Tęsknię za mamusią, Josh- wyszeptałam, owijając ciasno dłonie wokół jego szyi. Cóż, może nie tak ciasno, że mogłabym go udusić, czy coś.
-Wszyscy tęsknimy, loczku- powiedział. Nienawidziłam płakać przed ludźmi, a jeśli już to płakałam przed Alexem. Oh, jak bardzo tęsknię za moim dziwnym przyjacielem Alexem.
-Co ty na to, żebyśmy poszli na lody?- powiedział, sprawiając, że się zaśmiałam. On zawsze je i nigdy nie tyje, tak samo jak ja. Dlatego jest moim najlepszym kuzynem. Przytaknęłam i pobiegłam do kuchni. Śmiałam się całą drogę do kuchni, a Josh biegł tuż za mną.
-Łaskotkowy potwór cię dorwie!- śmiał się. Wywróciłam oczami.
-Nie jestem już dzieckiem, Josh!- powiedziałam, wpadając na kogoś. To był wujek Niall, który podniósł mnie, opierając na swoim biodrze, obdarzając mnie mokrym pocałunkiem w policzek.
-Wszystkiego Najlepszego, loczku!- musnęłam jego policzek, uwalniając się z jego uścisku i biegnąc do kuchni, gdzie Josh już nakładał lody czekoladowe.
Skończyliśmy jeść lody razem z Penny, która dołączyła do nas zaraz po tym, jak dała mi bransoletkę najlepszej przyjaciółki. Była wykonana ze złota z delfinkami, żółwiami, nemo (rybami) oraz rozgwiazdami.
-Aww, dziękuję wam- powiedziałam, tuląc Penny i Josha. Jestem taka szczęśliwa, że ich mam, odkąd muszę przechodzić przez śmierć mamy. Jestem jakąś szczęściarą.
-Dalej dzieciaki, czas na nas- zarządził wujek Nialler, uśmiechając się i patrząc na prezent, który dostałam- Widzę, że mój loczek polubił swój prezent- powiedział, potrząsając moją dłonią.
Harry wreszcie zszedł na dół, więc pożegnaliśmy ich. Ale jedyną rzeczą, nad którą się zastanawiałam było to, dlaczego jego oczy są takie czerwone i podpuchnięte? Podbiegłam do niego, wtulając się w jego nogę.
-Harreh, dlaczego płaczesz?- zapytałam, uśmiechając się, ale moja mina szybko zrzedła, gdy zobaczyłam łzy spływające po jego policzkach.
CZYTASZ
Tłumaczenie "Harry Styles Daughter" by blahwatever
FanfictionSiedmioletnia Annalise dowiaduje się, kto jest jej tatusiem! Czy Harry będzie zdolny do zaopiekowania się tym urwisem? Dowiecie się, czytając!
Rozdział 4: "Co na śmierdzące bomby?
Zacznij od początku