Rozdział 4: "Co na śmierdzące bomby?

Zacznij od początku
                                    

Wkrótce wszyscy już pływali. Całkiem dobrze się z nimi dogadywałam, to było świetne, ponieważ nie lubię niezręczności i nienawiści, to po prostu nie ja.

-Josh, ohhhh Joshua, ooohhh Joshy, ooooohhhhh!- śpiewałam, płynąc na plecach.

-Co Anna Banana?- powiedział. Jak on mógł tak do mnie powiedzieć.

-Ty wieśniaku, wszyscy wiedzą, że nie jestem bananem!- powiedziałam, ochlapując jego twarz.

-Ale-ale-ale ty jesteś moim bananem!- powiedział, robiąc smutną minkę. Wywróciłam oczami.

-Przymknij się, nastolatku-powiedziałam, trącając jego ramię. Potarł rękę.

-Jesteś pewna, że masz osiem lat, solenizantko?- spytał, uśmiechając się do mnie.

Teraz wszyscy gdzieś poszli i zostały tylko dzieci wujka Nialler'a. Wciąż muszą chyba przeprowadzać tą dorosłą gadkę, gdzie nie mogą przebywać dzieci.

Pamiętał? Harry nawet nie wie, że dziś są moje urodziny. Wpatrywałam się w niego z szeroko otwartymi oczyma.

-Pamiętasz?

-Oczywiście, że pamiętam, loczku. Jesteś dla mnie jak młodsza siostra- Powiedział, całując mnie w policzek. Tak, jak zrobiłaby to mamusia w moje urodziny.

Pozwoliłam łzom spłynąć w dół moich policzków. Powstrzymywałam je każdego dnia od pogrzebu. Josh otarł moje łzy, zgarniając mnie do uścisku tak, jakbym znów była dzieckiem.

-Tęsknię za mamusią, Josh- wyszeptałam, owijając ciasno dłonie wokół jego szyi. Cóż, może nie tak ciasno, że mogłabym go udusić, czy coś.

-Wszyscy tęsknimy, loczku- powiedział. Nienawidziłam płakać przed ludźmi, a jeśli już to płakałam przed Alexem. Oh, jak bardzo tęsknię za moim dziwnym przyjacielem Alexem.

-Co ty na to, żebyśmy poszli na lody?- powiedział, sprawiając, że się zaśmiałam. On zawsze je i nigdy nie tyje, tak samo jak ja. Dlatego jest moim najlepszym kuzynem. Przytaknęłam i pobiegłam do kuchni. Śmiałam się całą drogę do kuchni, a Josh biegł tuż za mną.

-Łaskotkowy potwór cię dorwie!- śmiał się. Wywróciłam oczami.

-Nie jestem już dzieckiem, Josh!- powiedziałam, wpadając na kogoś. To był wujek Niall, który podniósł mnie, opierając na swoim biodrze, obdarzając mnie mokrym pocałunkiem w policzek.

-Wszystkiego Najlepszego, loczku!- musnęłam jego policzek, uwalniając się z jego uścisku i biegnąc do kuchni, gdzie Josh już nakładał lody czekoladowe.

Skończyliśmy jeść lody razem z Penny, która dołączyła do nas zaraz po tym, jak dała mi bransoletkę najlepszej przyjaciółki. Była wykonana ze złota z delfinkami, żółwiami, nemo (rybami) oraz rozgwiazdami.

-Aww, dziękuję wam- powiedziałam, tuląc Penny i Josha. Jestem taka szczęśliwa, że ich mam, odkąd muszę przechodzić przez śmierć mamy. Jestem jakąś szczęściarą.

-Dalej dzieciaki, czas na nas- zarządził wujek Nialler, uśmiechając się i patrząc na prezent, który dostałam- Widzę, że mój loczek polubił swój prezent- powiedział, potrząsając moją dłonią.

Harry wreszcie zszedł na dół, więc pożegnaliśmy ich. Ale jedyną rzeczą, nad którą się zastanawiałam było to, dlaczego jego oczy są takie czerwone i podpuchnięte? Podbiegłam do niego, wtulając się w jego nogę.

-Harreh, dlaczego płaczesz?- zapytałam, uśmiechając się, ale moja mina szybko zrzedła, gdy zobaczyłam łzy spływające po jego policzkach. 

Tłumaczenie "Harry Styles Daughter" by blahwateverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz