Rozdział 6 cz.3 Obrońca

1.6K 170 15
                                    

Rozdział jest tym jutrzejszym, ale nie martwcie się! Jako prezent noworoczny przygotowałam dla was pierwszy rozdział z Wyroku Ostatecznego - jest w nim bardzo ważna informacja o tej pracy - i Aoxis. Postanowiłam, że po ukończeniu Paktu Miłości te prace będą publikowane w taki sposób:

Wyrok ostateczny - poniedziałek, środa

Aoxis - wtorek, czwartek

Mam nadzieję, że taki układ wam pasuje :) Zapraszam do czytania i zajrzenia do obydwu produkcji. 

~ Rozdział 6 cz.3 Obrońca ~  

Eric uśmiechnął się, poprawiając materiał swojego płaszcza.

– Oczywiście, czas jest bardzo cenny. Ludzie starzeją się nieustannie – zażartował. – Nie jesteśmy przecież niezniszczalni.

Te słowa odbiły się echem po głowie Klary. Właśnie... Ludzie się starzeją, a bogowie nie, przynajmniej tak sądziła Klara. Nikt nie wiedział, co jest prawdziwą formą stwórcy. Mimo wszystko odchrząknęła nerwowo, po czym zbliżyła się do jednego z krzewów. Klara musiała udawać, że znała ten ogród jakby się w nim wychowała. Jednak było to trudne zadanie. Na dodatek patrząc na to miejsce miała wrażenie, że coś się w nią wpatruje. Ten wzrok przeszywał jej duszę na wskroś, powodując ciarki na całym ciele.

– Wiosną ten ogród musi być przepiękny – uznał Eric.

Klara skinęła głową, zgadzając się z nim. Nie miała chęci odpowiadać słowie, lecz uznała, że brak reakcji mógłby urazić szlachcica.

Para spacerowała przez następne pięć minut w ciszy. Eric szukał w głowie jakiegokolwiek tematu, by zacząć rozmowę, a Klara po prostu kroczyła obok niego. Była zmęczona i żałowała, że nie zaprzeczyła przyjazdowi hrabiego. Nie żeby go lubiła albo nienawidziła. Nie, zgodziła się tylko po to, by utrzeć nos swojemu narzeczonemu i opiekunowi. Czasami naprawdę zachowywała się jak dziecko. Na szczęście nie było to częste zjawisko.

Nagle Eric się zatrzymał. Jego usta były w kształcie uśmiechu. Wreszcie znalazł powód do rozmowy. Bardzo go to cieszyło. Stęsknił się za głosem swojej towarzyszki.

– Klaro, może to nie na miejscu, ale – odchrząknął – w imieniu swojego rodu pragnę cię zaprosić na bal bożonarodzeniowy. Fakt, zaproszenia powinny dojść do was jutrzejszego ranka, ale chciałbym już teraz uzyskać twoją odpowiedź.

Klara westchnęła, słysząc strach i błaganie w głosie mężczyzny. Ericowi zależało na twierdzącej odpowiedzi, lecz czy powinna mu coś obiecywać? Logicznym było, że nie. Takie coś mogło być ryzykowne. Już teraz Klara igrała z ogniem, a skutki tego mogły być opłakane. Nie tylko ona mogła cierpieć, a także ludzie wokół niej. Na barkach nastolatki ciążyła wielka odpowiedzialność, o której mogła ona sobie nie zdawać nawet sprawy.

– Hrabio, ja...

Spojrzenie Klary przeniosło się na bok. Wahała się. Miała zamiar jednak odpowiedzieć. Nim jednak słowa zgody umknęły z jej ust, coś zaczęło biec w ich stronę. Wielkie, czarne psisko rzuciło się na Erica, powalając go tym samym na ziemię. Hrabia nie zdążył nawet krzyknąć, a już całe jego odzienie było brudne. To zdarzenie w jakiś sposób upokarzało go. Eric wściekły zrzucił z siebie zwierzę, po czym wziął leżący z boku kamień i rzucił nim w stworzenie. Klara widziała tylko jak Nicolas unika pocisku i zaczyna warczeć na szlachcica. Nie poruszała się, lecz widząc, że sytuacja może zaraz przyjąć o wiele bardziej tragicznych barw, wplątała dłonie w sierść Nicolasa.

Pakt miłościKde žijí příběhy. Začni objevovat