Rozdział 2

18 1 1
                                    

Spojrzałem na Jedynkę i Piątkę. Przeskoczyłem nad biurkiem aby jak najszybciej dostać się do stołu.
-Oddycha? - zapytałem pospiesznie sprzątając stół.
-Jeszcze. I mam nadzieję że będzie oddychać jeszcze kilka lat - wydyszał wręcz Jedynka.
-Dawaj ją tu - wskazałem ledwo ogarnięty stół na którym już nic nie było. - Szóstka!
-Tak?
-Leć po Dziewiątkę. Teraz. Nie chcę tracić ludzi. - wyleciała od razu z pokoju tak szybko jak tylko potrafiła. - Czwórka. Znajdź apteczkę która gdzieś tu jest - kiwnęła głową. 

W między czasie Jedynka położył Piątkę na stół. Zacząłem oglądać głowę Piątki ale lekarzem nie jestem tylko inżynierem więc co ja mogę wiedzieć o anatomii człowieka.

-Jedynka co się stało? - zapytała przerażona Czwórka podczas szukania apteczki. Ja już znałem odpowiedź zanim ona padła.
-Konkurencja - powiedziałem to w tym samym momencie co Jedynka ale nie było nam do śmiechu.
-A tobie?
-Draśnięcie. Nic mi nie będzie. Chroniłem Piątkę więc nie oberwała mocno. Plusem też jest to że jestem staroświecki bo tylko dzięki temu zostałem draśnięty.
-Ta. Twoja sławetna kolczuga którą wszyscy znamy i kochamy - powiedziałem.

Znów wróciłem do Piątki i jej stanu. Chociaż wiedziałem że żyję odruchowo sprawdziłem jej tętno. Było wyczuwalne, całe szczęście. Odetchnąłem z ulgą ale problemem była nadal rana na jej głowie.

-Czwórka dawaj tą apteczkę zanim przyjdzie Szóstka z Dziewiątką.
-Już ją kładę - położyła apteczkę zaraz obok głowy Piątki.

-Gdzie oni - akurat gdy zacząłem mówić do pokoju wpadła Szóstka z zaspanym jak zawsze Dziewiątką. Prawie urwała mu rękę ciągnąc go tutaj.

Dziewiątka zwolnił, rozejrzał się po pokoju, przeciągnął się i zawiesił wzrok na Piątce. Podszedł powoli, ziewnął przy okazji i przetarł oczy.

-Ludzie ale panikę siejecie. Przecież to tylko zadrapanie. Do takich rzeczy nie potrzeba od razu wzywać lekarza polowego. Wystarczy tylko przemyć wodą utlenioną i zabezpieczyć to miejsce żeby nie wdało się zakażenie - gdy robił nam ten wykład pokazywał go dokładnie na Piątce używając rzeczy z apteczki - No. Skończone. Teraz wracam do siebie spać dalej. I nie budzić mnie dopóki komuś nogi nie urwie, ewentualnie tętnica nie zostanie przecięta - po tych słowach znowu się przeciągnął i wyszedł. 

Zapadła cisza. Bardzo niezręczna cisza bo nikt nie wiedział co powiedzieć.

W końcu ciszę przerwał Jedynka.
-Ah ten Dziewiątka. Wszyscy go kochamy - krótkie parsknięcie ze strony Szóstki.
-Leń i pierdoła jakich dużo na tym świecie - powiedziała.
-Oj daj spokój Szóstka. Mówisz tak bo chciałabyś go mieć. Ja mam na przykład Trzynastkę - w tym momencie Czwórka powiesiła mi się na szyi pokazując pierścionek w pełnej okazałości.
-Ja... oj zamknij się Czwórka - powiedziała zaczerwieniona Szóstka.
-Dobra. Szóstka weź Piątkę na ręce i zanieś do jej pokoju - momentalnie Szóstka wybuchła śmiechem.
-Ja? Taka drobna osóbka ma nosić Piątkę?
-Jedynka jakoś daje radę i nie narzeka - odpowiedziałem.
-Bo to jest pies obronny - odgryzła.

Podczas gdy nie zwracaliśmy uwagi na Piątkę ona spadła na podłogę ze stołu i było słychać ciche "auć". Jedynka zareagował najszybciej ja zaraz po nim ale mi utrudniała wszystko Czwórka więc to Jedynka posadził Piątkę i oparł o nogę stołu.

-Czwórka zejdź już ze mnie dobrze? - kiwnęła tylko głową i mogłem spokojnie kucnąć obok Piątki która wskazywała na mnie palcem.
-Mój Jedynka nie jest psem... - wyszeptała.
-Wiem. Wiem o tym doskonale - odszepnąłem.

NajemnicyWhere stories live. Discover now