Rozdział II

30 2 0
                                    

Nigdy nie poświęcałam tyle czasu co Ian na przegląd tych maszyn przed podróżą, czy nadal wszystko jest okej, czy są gotowe do trasy. Pomimo to, że opatrzę swoją Yamahę R1 to i tak nie obędzie się bez wlepienia oka mojego „profesjonalisty" i wytykania mi co mogłam zrobić, a co nie (co i tak zawsze kończy się na moim - w końcu ten kobiecy urok...)

- Możemy jechać. - stwierdził po kilkunastu minutach chłopak, zarzucając tym samym nogę przez swoją maszynę. - Myślę, że zrobiłem to, co miałem zrobić.
Lucy podeszła do chłopaka dając mu buziaka ostatni raz przed założeniem kasku.
- Moje słoneczko... - powiedział Ian patrząc głęboko w oczy dziewczyny, przyciskając jej rękę do policzka. - Kocham Cię.
- Ja Ciebie też. - odpowiedziała z uśmiechem w kierunku chłopaka.
Ian pocałował czubek ręki Lucy, po czym ją puścił chwytając za kask, a zaraz za nim rękawice.
Lucy szerokim uśmiechem dała znak do odjazdu, oboje odpalili silniki i „pociągnęli" za *manetki, odjeżdżając.

Uwielbiam to uczucie, kiedy praktycznie nic mnie nie kontroluje, czuję się jakbym latała, w sumie można powiedzieć, że latam, bo to co się czuje jest rzeczą nie do opisania i chce się tego więcej i więcej.

Trasy na wyspie są miejscami naprawdę piękne i godne uwagi, jednak mało kto skupia się na otaczającym krajobrazie, w chwili jazdy na motocyklu, w momencie prędkości 230 km/h zaczynasz się liczyć tylko Ty i maszyna, a w przypadku Ian'a jeszcze ciągły stres o swoją miłość, która jest ponad wszystkim.
Ian pokazał ręką gest zjazdu na pobliski postój, zerknął w lusterka, Lucy nawet nie protestowała.

- Boję się Lu... - powiedział Ian przybitym tonem z opuszczoną głową.
Dziewczyna podeszła objęła chłopaka i pocałowała go w skroń.
- Chodzi o wyścig...? - odpowiedziała chłopakowi, domyślając się o co chodzi.
W tym samym czasie na parking wjechały 3 motocykle, odrywając parę od tematu przewodniego, wznosząc ich głowy ku górze. Był to Nick, Derreck i Adam, postawili pojazdy i zaczęli zmierzać w kierunku Ian'a i Lucy.

Nie lubię spotkań z Nickiem, wiem, że  nie wpływają one korzystnie, ani na relacje Ian'a z nim, ani na moje. Czasy licealne, studniówka, za dużo sobie obiecywał. Przecież zgoda na taniec na balu to nie jest uznanie do bycia razem, w dodatku wtedy kiedy już kogoś masz.

- Siemanko misie kolorowe Wy moje, co tam u Was słychać? - powitał z szerokim uśmiechem Adam, w tym samym czasie witając się przytulasem z Lucy i Ian'em.
- Wszystko w porządku, a co u Ciebie lamusku? - odpowiedział Ian, śmiejąc się. - Namyśliłeś się już co do kwestii startu w TT?
- Mama mu nie pozwala. - stwierdził Derreck wybuchając śmiechem.
- Nie jestem niemiły, dlatego nic Ci nie powiem motylku. - powiedział Adam z uśmiechem. - Powiem Ci Ian, że myślałem nad tym, ale to mimo wszystko ciężka decyzja, można by to ująć w wybór: życie albo śmierć, bo w sumie nie wiesz co się może zdarzyć, nawet jak będziesz miał wszystko w jak najlepszym porządku, jeżeli chodzi o stan techniczny moto to nagle może się coś w każdym momencie zjebać za przeproszeniem, czego nikt nie przewidzi. - dodał, odpowiadając Ian'owi na zadane pytanie.
- Fakt, faktem, ale na ryzyku opiera się ten sport i jednak każdy startuje tutaj z tą świadomością. - uzupełnił Ian.
- Ale czasami trzeba się dobrze zastanowić, czy warto podejmować aż takie ryzyko. - wtrącił się Nick, patrząc na Lucy. - Nie sądzisz Ian?

[Autorka]
Drugi rozdział tej pociągającej lektury, jeżeli Wam się spodoba to możecie zostawić jakąś gwiazdkę, czy komentarz to naprawdę motywuje.

*manetka to rączka, prawą manetkę się odkręca do siebie, jest to odpowiednik pedału gazu.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 30, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Ostatnia PodróżOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz