Każdy miewa swe początki, czyż nie?

23 1 0
                                    

Jak każdy na tym świecie, tak i ja posiadam swe miejsce, miejsce w osadzie, miejsce w czymś co można nazwać domem. Miejsce które zdaje się być każdemu z nas bezpieczne, nasza przestrzeń w której czujemy się swobodnie, kochani i pamiętani. Ja... również odczuwam przywiązanie do tego skrawka ziemi. Jak na swój wiek nie osiągnąłem wiele, nawet nie zwracałem na to uwagi, po prostu kontynuowałem rodzinne tradycje. Żyłem jak oni, jak chłop z każdej typowej wsi, osady czy grodu. Praca, rodzina, zarobek i sen. Rzeczy które znakomicie łączyły każdego z nas, tworzyły symbol i wzorzec mieszkańca. Mój dobytek nie należy do wielkich, jednak jak na naszą rodzinę było to jednak okropnie dużo. Własny dom, ziemi, żona, dwójka dzieci i stosunkowo piękny zysk. Było to wszystko czego potrzebowałem, wszystko co sprawiało mi przyjemność. Dni mijały tutaj spokojnie, cicho i dość... żmudnie. Cóż się dziwić, jesteśmy tylko chłopstwem, jedną z najniższych warstw społecznych. Prawie... każdy z tej osady był nam równy, jedynie kilka szlacheckich rodzin które wynajmowały owe tereny dla większości z nas. Nie każdy jednak bowiem posiadał ją od nich, co niektórzy posiadali ją z własnej kieszeni, bądź od swoich krewnych, spadek. Moje ziemie jednak należały tylko do mej rodziny, wspaniałe i czyste piękne dystanse wyłącznie mojej cudnej i rodnej ziemi. Nie zamierzam jej nigdy tracić, nie póki żyje, nie dla obcych, wyłącznie dla nich, dla mego potomstwa. Może były z nich bachory, młodziki jakich wielu, jednak były to moje dzieciaki, to mi wystarczało. Młody może i miał tylko czternaście lat, a córa dziewięć, jednak kogo to obchodziło, ważne ze ich ręce będą w stanie robić to co ja - dbać o rodzinny biznes i nasze imię, imię które miało nikłe znaczenie na tym świecie. Każde z nich musiało gdzieś zacząć, nasze zaczyna się tutaj, w Berelen.

Osada jak każda inna, mała, przytulna i obeznana. Każdy się tutaj znał, każdy wiedział i słyszał wszystko. Czy to plotki, czy jakieś przestępstwa - wszyscy wiedzieli o tym w mniej niż dwie godziny. Mieszka nas tu zaledwie dwustu czterech, przynajmniej na tyle wynikało z ostatniego spisu ludności kilka tygodni temu. Znaczna większość z nas zarabiała z pól, inna część z różnych biznesów. Od zwykłego węglarstwa po górnictwo w tutejszych jaskiniach. 

Dni mijały nam wyjątkowo szybko, chociaż często zdarzały się różne elementy urozmaicające nam nasz żywot. Od różnych świąt, wybryków i innych dziwactw po nawet napady zwierząt z tutejszego lasu. Osada sama w sobie jest w miarę spokojnym miejscem, nikogo z zewnątrz nie widać tutaj zbyt często, nawet karawan i powozów na szlaku prowadzącym obok osady. Jesteśmy w pewnym stopniu odcięci od reszty społeczeństwa, jednak w prawdzie... kogo to obchodzi, racja? Nikt nie wtyka nosa w nie swoje prawy, nie przybywa tutaj kryminalistów czy innych zwyrodnialców z naszego ludzkiego kraju. 

Zapanowały piękne czasy na całym kontynencie, czasy bez wojen i przelewu krwi. Wszelakie wojny jakie do tej pory panowały... umilkły. Plaga której udało się wytępić wielu wojowników również zaginęła tak prędko jak się pojawiła, a my zaczęliśmy się cieszyć złotymi latami jakie tutaj zapanowały. Koniec strachu przed najazdami, śmiercią i innymi okropnymi wydarzeniami jakie mogły się nam przytrafić. Każdy z osady żył w przerażeniu przez te kilka lat, mimo tego możemy się teraz śmiać i radować z położenia naszej osady, cieszyć z naszego ukrytego rodzinnego zakątka. Temu właśnie kochałem to miejsce, świat... toczył się tutaj własnym tempem, tempem jakie my ustalaliśmy, nie król czy jakiś hrabia, jednak my. W obecnych dniach jednak zaczynamy miewać wątpliwości iż, ów wielka wyższa sfera zaprzepaści naszą upragnioną ciszę i ujawni reszcie świata nasze położenie. Samym interesującym faktem jest to, że nie ma nas na żadnej z map, nie jesteśmy spisywani ani zmuszani do płacenia podatków dla państwa, do tej pory nikt nie rozwikłał tej zagadki, przynajmniej nikt z nas, chłopstwa. Nie ma co się zamartwiać tym faktem, wystarczy nam to, że żyje się nam tutaj dobrze, wśród lasu, wśród natury.

Krok przez mrok własnej ślepotyWhere stories live. Discover now