~ Nowy Etap ~

11K 443 80
                                    

— Wróciłam! — krzyknęłam, kiedy tylko przekroczyłam próg mojego domu, ale zamiast odpowiedzi usłyszałam tylko echo, które rozniosło się po wnętrzu. Jak zawsze miłe przywitanie, pomyślałam z grymasem na twarzy, wiedząc, że rozmowa z moim ojcem do najmilszych należeć nie będzie. Zanim zdążyłam zdjąć buty, zza rogu wyłonił się mężczyzna ubrany w elegancki garnitur i czarne spodnie, co świadczyło o tym, że wrócił niedawno z jakiegoś bardzo ważnego spotkania. Na jego twarzy jak zawsze gościł grymas, napotkać go okazującego jakiekolwiek emocje to naprawdę rzadkość. Jego przenikliwe spojrzenie padło na mnie, na co lekko zmarszczyłam brwi, bo niezbyt lubiłam, kiedy tak na mnie patrzył. Czułam się wtedy zupełnie obnażona, jakby zaraz miał dowiedzieć się o moich wszystkich skrywanych przed nim tajemnicach.

— Nie spieszyłaś się zbytnio — odpowiedział poważnie i uniósł głowę ku górze, by patrzeć na mnie z wyższością. Oczywiście jakżeby inaczej. Nie może spojrzeć na mnie normalnie jak ojciec na córkę, tylko jakbym była jego podwładnym, spełniającym wszystkie jego zachcianki.

— Ciebie też miło widzieć Ojcze — odpowiedziałam z przekąsem i uśmiechnęłam się złośliwie, co skwitował tylko natarczywym spojrzeniem skierowanym w moją stronę. — Dobrze pomińmy sobie uprzejmości, o czym chciałeś porozmawiać? — spytałam, nie chcąc zaczynać niepotrzebnej kłótni. Nie z nim, akurat w tym przypadku zawsze przygrywałam i podnosiłam solidne straty. Tym razem musiałam szybko odpuścić, by mieć potem święty spokój.

— Przeprowadzamy się — odpowiedział spokojnie, jakby wcale nie zrzucił na mnie potężnej bomby, której nawet nie śmiałam oczekiwać. Zmarszczyłam brwi i posłałam mu zdezorientowane spojrzenie, nie wiedząc, czy na pewno dobrze usłyszałam.

— Chwila, co ty Właśnie powiedziałeś? — dopytałam, mając nadzieję, że się tylko przesłyszałam.

—To, co słyszałaś, przeprowadzamy się jeszcze w tym tygodniu — rzekł stanowczo zakładając ręce na piersi.

— Chyba sobie żartujesz! — odpowiedziałam, podnosząc znacznie głos, czując powoli narastający gniew, który rozsadzał mnie od środka. — Jakim prawem ty sam masz o tym decydować? A co z moim zdaniem?!

— Twoje zdanie nie jest tutaj ważne, dopóki mieszkasz pod moim dachem, musisz się zgadzać na moje warunki — powiedział twardo, pokazując, że nawet nie bierze pod uwagę mojego sprzeciwu. Moje odczucia nawet nie były tutaj ważne, liczył się tylko on i jego chora ambicja, oraz chęć kontrolowania wszystkiego.

— Jak możesz mi to robić? Mam tutaj szkołę, przyjaciół...

— Przyjaciół? Tych nieudaczników z ulicy? — spytał pretensjonalnie, na co rozszerzyłam oczy, nie wierząc w to co słyszę.

— Oni nie są wcale nieudacznikami! — odkrzyknęłam, nawet nie zważając, że nasi sąsiedzi mogą to usłyszeć. W tej chwili nie interesowało mnie nic poza udowodnieniem mojemu ojczulkowi, że się myli i nie ma wcale racji. — Mają większą wartość niż ty Ojcze i zawsze są przy mnie w przeciwieństwie do ciebie — odparłam pretensjonalnym tonem i zacisnęłam usta w wąską linię, by nie powiedzieć mu czegoś więcej, pewnie potem żałowałby tego. Konsekwencje moich czynów i słów zwykle ciągną się za mną naprawdę długo, więc w tej sprawie musiałam się hamować. Mój ojciec oczywiście nie przejął się moimi słowami, nawet nie wywarły na niego żadnego wrażenia. — Nie wiem, skoro znalazłeś sobie lepszą posadę, to jedź sam... — Niestety niedane było mi dokończyć, bo dosadnie mi przerwał, tym samym zwracając moją uwagę na siebie.

— Nie chodzi tu o mnie tylko o ciebie. Przeprowadzamy się tylko ze względu na ciebie droga córko — odparł surowo i zmarszczył swoje brwi. Moje zdezorientowane spojrzenie ponownie padło na niego, a usta rozszerzyły się minimalnie z powodu lekkiej konsternacji jego słowami.

Nasz Ostatni TaniecWhere stories live. Discover now