#0 Gdzie to wszystko się zaczęło...

5 0 0
                                    


Nie mam rodziny, wszystko przepadło, wraz z pożarem kilka miesięcy temu. Ludzie mówią, że moja matka była chora i wszystko upozorowała, ale ludzie zawsze mówią i nigdy nie przestaną, to chyba ich najciekawsze zajęcie.

. Siedzę teraz w autobusie pełnym ludzi i zastanawiam się gdzie jadę. Nie patrzyłam do którego wsiadam bo i po co? Nie mam żadnego celu w życiu, więc stawiam na przeznaczenie. Obserwuję ludzi i staram się zrozumieć to co robią. Jest to bardzo ciekawe zajęcie, patrząc na kobietę, która rozmawia przez telefon i wyobrażać sobie jak wygląda jej codzienność. Czy ma męża? A może jest wdową. Jest nieszczęśliwa? Czy może jest najszczęśliwszą kobietą na ziemi. Tak wiele pytań. Można zadawać w nieskończoność. Wszystko tu jest jednym wielkim znakiem zapytania. Jednak z drugiej strony po co mi to wszystko wiedzieć. 

Obok mnie siada mężczyzna, a z kieszeni wyjmuje różaniec. Wygląda jakby nie zwracał na mnie uwagi i po cichu zaczyna wypowiadać słowa modlitwy.

Ludzie wierzą, a sami nie wiedzą w co. Chcą życia wiecznego, chcą zbawienia, wierzą w to, pomimo tego, że nie mają jasnych dowodów. Czyżby to był sens ich marnego żywota?

Patrzę jak krople deszczu opadają na szybę autobusu i myślę, co da mi kolejny dzień. Gdzie się zjawię. Gdzie przyjdzie mi żyć. I w tym momencie zamykam oczy.

Ai ajuns la finalul capitolelor publicate.

⏰ Ultima actualizare: Sep 01, 2017 ⏰

Adaugă această povestire la Biblioteca ta pentru a primi notificări despre capitolele noi!

Searching for meaningUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum