Nocne przejście

1.5K 80 21
                                    

Razem z moją najlepszą przyjaciółką wybraliśmy się do lasu. Nie było zbyt późno ale ciemno tak.
Stwierdziliśmy że pójdziemy  się trochę wyciszyć,gdyż po ostatniej imprezie głowy nam pękały..

Usiedliśmy na ławce pod daszkiem gdzie było w miarę jasno,czas leciał i leciał...

W końcu powiedziałem

-Werka, chodź idziemy dalej.

Ona tylko na mnie spojrzała pytającym wzrokiem

-Jest tam taka ścieżka w głąb lasu której jeszcze nie przeszliśmy-powiedziałem..

Ona na te słowa ucieszyła się i ruszyliśmy, po drodze słuchaliśmy muzyki,śmialiśmy się, robiliśmy głupie zdjęcia itd.

Aż w końcu doszliśmy,nic tam nie było widać ale to nas nie zatrzymało. Na początku było okej ale potem..

Doszliśmy do rozdroży,było ciemno więc zapaliliśmy latarki żeby sprawdzić gdzie mamy iść...

To właśnie wtedy poświeciłem w głąb lasu gdzie zobaczyłem  człowieka, z psychopatycznym uśmiechem który się z nas śmiał..

Nie czekając ani chwili powiedziałem do werki że uciekamy,wtedy on puścił się za nami...

Dobiegliśmy do ogromnego muru,mieliśmy mało czasu..
Do góry prowadziły schody,a na górze znajdowały się drzwi..
Wbiegliśmy do góry z nadzieją że będą otwarte,niestety.. ZAMKNIĘTE!

On wchodził już na schodach,szybka decyzja skaczemy lub idziemy w zdłóż murku gdzie było może z 6 cm odstępu na nogę...

W wielkim strachu zdecydowaliśmy się na murek,szliśmy szybko ale ostrożnie,kiedy nagle pojawiło się światło z dołu świecące na nas..

Tak nas poraziło po oczach że spadliśmy....

Obudziliśmy się w jakieś drewnianej chatce,była nadal noc czyli długo nie byliśmy nie przytomni...
Kiedy już doszedłem do siebie usłyszałem jęki..
Wtedy zorientowałem się że nie ma Werki i słyszę ja u góry..

Zacząłem krzyczeć żeby zwrócić na siebie uwagę i szybko tego pożałowałem...

Usłyszałem ze drzwi do pomieszczenia gdzie się znajduje otwarły się a tam stał koleś w masce z ogromną siekierą...

Widok z trzeciej osoby!
Koleś podszedł do niego i jednym zwinnym ruchem uderzył go w głowę,krew była wszędzie dosłownie,jego czaszka została zmiażdżona...
Wyszedł..

Opis od strony Werki!!
On mnie pobił 3  raz w ciągu kilku minut..wszystko mnie boli,teraz go nie ma gdyż usłyszałam jak Bartek krzyczy,i ucichł...

Wtedy pojawił się on,cały we krwi,wtedy wiedziałam co się stało i zaczełam histerycznie płakać..
On się tym nie przejął i pobił jeszcze raz...

Chciałam umrzeć, ale on zmienił zdanie i mnie wypuścił...
Błąkałam się po lesie całą noc cały czas płacząc ..
Juz nie miałam siły...

Widok trzeciej osoby!!
Usiadła pod drzewem,wyciągając z butów sznurówki...
Zawiązała pętle na drzewie,potem na szyi..
I wisiała rzucając się jak ryba,chwilę potem głowa jej opadła.. Zabiła się...

Creepypasty Where stories live. Discover now