4. I thought it was sincere

16 1 0
                                    

*** Alex ***

Te kilka dni do wyjazdu upłynęło bardzo szybko. Nawet nie wiem kiedy dokładnie to się stało, ale właśnie teraz pakuję swoją walizkę wraz z Klaudią. Ona układa swoje rzeczy, które wcześniej zostawiła u mnie z listą w ręku, a ja? Ja jak zwykle na totalnym luzie pakuję wszystko co nasunie mi się pod rękę. W końcu nic nie może zostać niewykorzystane, co nie? Wszystko może się przydać.

Jutro wylatujemy, nie wierzę
normalnie.

Dzwoni telefon.

Zdecydowanie Klaudia powinna zmienić tą melodie. Istny szatański pomiot, uszy od tego bolą.

Nie wiem dokładnie kto dzwoni, ale po zachowaniu dziewczyny mogę wywnioskować, że zdecydowanie nie jest to osoba, z którą chciałaby teraz rozmawiać.
Powoli siadam na łóżku, obok walizki. Obserwuje jak moja przyjaciółka chodzi w tę i we w tę.

Przez ten RLS zaraz mi wydrąży koleinę w pokoju.

Zamieniam się w istny kłębek nerwów, kiedy Klaudii zaczynają lecieć łzy. Ostatkami sił powstrzymuje się by nie podejść i nie wyrwać jej tego cholernego telefonu i powiedzieć temu komuś kilka słów.

Ktokolwiek to jest.

Ustaliłyśmy zasadę - jeżeli któraś z nas kiedykolwiek wda się w kłótnie, ta druga nie będzie ingerować póki nie otrzyma prośby z pomocą - której ja teraz nie mam zamiaru złamać.

Jeszcze przez trzy minuty.

Widzę jak siada na środku pokoju zrezygnowana.

- Masz chusteczki?
- Jasne, czekaj. - Podaje jej delikatnie.

Jest źle.

Z rozmachem rzuca półpełną paczką w ścianę.
Zaraz ten los dzieli jej nowy telefon, który otrzymała na urodziny.

Ciekawe co na to jej mama.

Powoli podchodzę, ostrożnie stawiając kroki. Nie ma się co dziwić, w takim stanie jest zdolna do wszystkiego.
Zresztą ja też.

W końcu, bez przyczyny nie wyglądamy jak bliźniaczki, nie?

Siadam obok, a ona od razu wtula się we mnie. Nie odzywa się, ale czuje, że jest roztrzęsiona.
- Co się dzieje, kochana? - Pytam zatroskana. Nie odpowiada od razu.
- To Maciek. Znowu. - Mówi powoli, a jej głos się załamuje.

Czemu dzieje się coś, o czym nie wiem?!

- Co z nim? - Pytam ostrożnie, nie chcąc jej urazić. Teraz wydaje się taka krucha.
- Kłóciliśmy się. Przez ten tydzień niesamowicie dużo się kłócimy.
- O co poszło? - Wzbiera we mnie gniew.

Dopiero co się zaręczyli! Jutro minie tydzień, do cholery!

- Nie zgadza się na mój wylot z tobą na koncert. - Mówi cicho. - Doskonale wie, że jesteśmy Directionerkami, a i tak próbuje wymusić na mnie zmianę decyzji. - Lecą jej łzy, czuje to.

- Jest coś jeszcze. - Zauważam. Może i jestem zwariowana, ale widzę kiedy coś jest nie tak.

- Jest... - Przerywa. Trudno jej zacząć, ale zbiera się w sobie. - Po zaręczynach Maciek już nie jest taki jaki był. Jest ciągłym zazdrośnikiem, kontroluje mnie niesamowicie. Szarpałam się z nim raz czy dwa, oberwał, ale ja też. Coś czuje, że to nie przejdzie mimo, że przeprasza. Kocham go, ale nie wytrzymam tak dłużej. - Szlocha. Teraz już wyje jak bóbr. Ja się trzęse z powstrzymywanej złości.

Chyba sam sobie grób wykopie!

- Nie był taki. - Mówię cedząc słowa.
- Nie był. - Przytakuje mi.
- Wiesz, że tak nie może być? - Pytam, a po chwili dodaje:
- Może to być mężczyzna do końca twojego życia przeznaczony, ale nie możesz być z kimś takim. I nie Klaudia, tym razem to nie przejdzie. Wiem, jak go bardzo kochasz, jak długo się razem schodziliście, ale on nie może ciebie trzymać jak w klatce. - Mówię szybko, na jednym oddechu, widząc jak chce mi przerwać.
- Ja wiem. - Przyznaje mi cicho racje.

Oczywiście, że wie. Doskonale zdaje sobie sprawe z powagi sytuacji. Nie to co ja nie raz.

- Co chcesz z tym zrobić?

- Mam już plan.

Szybka jest.
Zadziwia mnie.

- Jutro wyjdziemy, w Anglii mam znajomą, której obiecałam, że przyjadę na miesiąc. Zostane tam, a potem do Polski wrócę. Oczywiście, jak będziesz chciała to możesz zostać ze mną, będzie raźniej. - Uśmiecha się do mnie delikatnie.

Już jest lepiej.

- Pewnie kochana, że z tobą zostane. Urządzimy sobie małe wakacje!

***

Odprawa.
6:47.
Jeszcze osiem minut i znajdę się na pokładzie samolotu z przyjaciółką.
Jestem strasznie niewyspana. Wszystko mnie boli.
Na lotnisko jechałyśmy w nocy, Klaudii mama nas podwiozła. Trochę się zdrzemnęłam, ale to nie to samo co w łóżku.
Z Klaudią jest lepiej.
Nie kontaktowała się z Maćkiem od wczoraj, jest pewnie wściekły, ale jak by nam teraz przeszkodził, to dostałby ode mnie manto życia. Nikt nie przeszkodzi w spełnieniu naszego marzenia. Nikt.
Klaudia do mnie macha.

Co chce? Ach! Odprawa! Wsiadamy do samolotu!
Co ja bym bez niej zrobiła?

DianaWhere stories live. Discover now