W zasadzie nigdy nie rozumiałam, czemu Patty się ze mną przyjaźni. Nie, chwila. W zasadzie to nikt nigdy nie rozumiał, czemu to robi. Ona zawsze była tym uwielbianym promyczkiem słońca, podczas gdy ja chyba rzucałam w ludzi piorunami, a przynajmniej tak wnioskuję po ich stosunku do mnie. Wszyscy patrzyli na nas, po czym ją zagadywali, a mnie wyłącznie zbywali spojrzeniem. Mimo tego dalej uparcie wmawiano mi, że ludzie mnie lubią, tylko nie mają ze mną tematów do rozmów. Może nawet było w tym trochę prawdy, ale szczerze mówiąc, przestało mnie to obchodzić gdzieś w połowie drugiej klasy. Jeśli ktoś miał ochotę, mógł do mnie zagadać, a jeśli nie to łaski bez. Zresztą, nawet jeśli Patty miała multum innych znajomych, to mogłam na nią liczyć i to w zupełności mi wystarczało.
Stuknęłam lekko ołówkiem, myśląc, czym jeszcze mogłabym oszpecić okładkę zeszytu. Spojrzałam kątem oka na przyjaciółkę, która aktualnie gadała z Kylie. Mogłabym rozgadać się jeszcze na ten temat, ale chyba mam dość użalania się nad sobą.
-Hej, Patty, patrz na to – Odezwał się któryś z chłopaków z tyłu, a ja postanowiłam się nawet nie interesować. Wrzuciłam ołówek do piórnika i schowałam twarz w ramionach, praktycznie kładąc się na ławce.
-O wyje! Ley, spójrz.
-Nie, dzięki.
Okay, wiecie, chyba rozumiem, czemu ona to ta bardziej lubiana.
-Dobra, dzieciaki – zaczęła pani Marshall, uciszając całą klasę. Szczerze podziwiałam tę kobietę, że wciąż była tak pozytywna, kiedy reszta nauczycieli motywowała do samobójstwa albo siebie, albo nas. – Jak może wiecie, klasa 3A ma zorganizowaną wycieczkę do Nowego Yorku na tydzień. Wiadomo, że nie każdy może pozwolić sobie na takie koszty, dlatego nie wszyscy jadą i w zamian za nich trzeba podobierać uczniów z innych klas. Jeśli ktoś z was jest zainteresowany, to do jutra proszę o zgłoszenie się do mnie lub do wychowawczyni 3A... Wstępnie byliby jacyś chętni?
W tym samym momencie spojrzałyśmy na siebie z Patty i obie podniosłyśmy ręce. NY był naszym celem, odkąd się zaprzyjaźniłyśmy i naprawdę nie wyobrażam sobie, żebyśmy teraz odpuściły. Rozejrzałam się po klasie, bo oprócz nas ręce podniosło jeszcze około piętnastu osób.
-W takim razie porozmawiajcie dzisiaj z rodzicami na ten temat i jutro dacie mi znać. A teraz przejdźmy do... - przerwała, widząc, że większość wdała się w rozmowy na temat wycieczki. – Macie pięć minut na ekscytację i wtedy przejdziemy do fizyki.
-Musimy tam jechać – Patty złapała mnie za nadgarstek, szczerząc się, co od razu odwzajemniłam. – Jestem tak bardzo podjarana, jejku! Słuchaj, jak tylko wejdziesz do domu, to zaczynasz temat i zaraz po tym dzwonisz do mnie, jasne?
-Jasne. Nie mogę uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Opłaciło się spać na balkonie, jak były te spadające gwiazdy – parsknęłam.
-Pierwsze życzenie na wyjazd, drugie na farta, trzecie na miłość...
-Trzecie było na jedzenie bez tycia. Miłość była gdzieś przy ósmym.
-Oj, spadaj – Wywróciła oczami. – Czy NY zalicza się do miast zakochanych?
-Nie sądzę. Po co ci to? – Zmarszczyłam brwi, kiedy uśmiechnęła się niewinnie.
-Wiesz, kto jest w 3A...
-W trzeciej... A, cholera, serio? – mruknęłam zrezygnowana. – Tydzień z Nickiem i jego bandą?
-To dodatkowa korzyść!
-Wmawiaj dalej.
-Koniec pogaduszek! – Nauczycielka klasnęła w ręce. – Przechodzimy do powtórzenia.
***
wybaczcie mi te początkowe rozdziały, ale chcę was bardziej wprowadzić w akcję oki, więc cierpliwościco do następnego, to nie mam pojęcia, kiedy się pojawi, ale postaram się jak najszybciej!
ilysm! xx
YOU ARE READING
Optimist
Teen FictionPrzez moment wydawało się, że przypomina jedną z tych znanych księżniczek. Piękna, urocza, zarażająca optymizmem. On natomiast stał się księciem chociaż na ten ułamek sekundy, a ta jedna chwila mogłaby być początkiem niezwykłej bajki. Ale w każdej...