2

5K 294 27
                                    

W zasadzie nigdy nie rozumiałam, czemu Patty się ze mną przyjaźni. Nie, chwila. W zasadzie to nikt nigdy nie rozumiał, czemu to robi. Ona zawsze była tym uwielbianym promyczkiem słońca, podczas gdy ja chyba rzucałam w ludzi piorunami, a przynajmniej tak wnioskuję po ich stosunku do mnie. Wszyscy patrzyli na nas, po czym ją zagadywali, a mnie wyłącznie zbywali spojrzeniem. Mimo tego dalej uparcie wmawiano mi, że ludzie mnie lubią, tylko nie mają ze mną tematów do rozmów. Może nawet było w tym trochę prawdy, ale szczerze mówiąc, przestało mnie to obchodzić gdzieś w połowie drugiej klasy. Jeśli ktoś miał ochotę, mógł do mnie zagadać, a jeśli nie to łaski bez. Zresztą, nawet jeśli Patty miała multum innych znajomych, to mogłam na nią liczyć i to w zupełności mi wystarczało.

Stuknęłam lekko ołówkiem, myśląc, czym jeszcze mogłabym oszpecić okładkę zeszytu. Spojrzałam kątem oka na przyjaciółkę, która aktualnie gadała z Kylie. Mogłabym rozgadać się jeszcze na ten temat, ale chyba mam dość użalania się nad sobą.

-Hej, Patty, patrz na to – Odezwał się któryś z chłopaków z tyłu, a ja postanowiłam się nawet nie interesować. Wrzuciłam ołówek do piórnika i schowałam twarz w ramionach, praktycznie kładąc się na ławce.

-O wyje! Ley, spójrz.

-Nie, dzięki.

Okay, wiecie, chyba rozumiem, czemu ona to ta bardziej lubiana.

-Dobra, dzieciaki – zaczęła pani Marshall, uciszając całą klasę. Szczerze podziwiałam tę kobietę, że wciąż była tak pozytywna, kiedy reszta nauczycieli motywowała do samobójstwa albo siebie, albo nas. – Jak może wiecie, klasa 3A ma zorganizowaną wycieczkę do Nowego Yorku na tydzień. Wiadomo, że nie każdy może pozwolić sobie na takie koszty, dlatego nie wszyscy jadą i w zamian za nich trzeba podobierać uczniów z innych klas. Jeśli ktoś z was jest zainteresowany, to do jutra proszę o zgłoszenie się do mnie lub do wychowawczyni 3A... Wstępnie byliby jacyś chętni?

W tym samym momencie spojrzałyśmy na siebie z Patty i obie podniosłyśmy ręce. NY był naszym celem, odkąd się zaprzyjaźniłyśmy i naprawdę nie wyobrażam sobie, żebyśmy teraz odpuściły. Rozejrzałam się po klasie, bo oprócz nas ręce podniosło jeszcze około piętnastu osób.

-W takim razie porozmawiajcie dzisiaj z rodzicami na ten temat i jutro dacie mi znać. A teraz przejdźmy do... - przerwała, widząc, że większość wdała się w rozmowy na temat wycieczki. – Macie pięć minut na ekscytację i wtedy przejdziemy do fizyki.

-Musimy tam jechać – Patty złapała mnie za nadgarstek, szczerząc się, co od razu odwzajemniłam. – Jestem tak bardzo podjarana, jejku! Słuchaj, jak tylko wejdziesz do domu, to zaczynasz temat i zaraz po tym dzwonisz do mnie, jasne?

-Jasne. Nie mogę uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Opłaciło się spać na balkonie, jak były te spadające gwiazdy – parsknęłam.

-Pierwsze życzenie na wyjazd, drugie na farta, trzecie na miłość...

-Trzecie było na jedzenie bez tycia. Miłość była gdzieś przy ósmym.

-Oj, spadaj – Wywróciła oczami. – Czy NY zalicza się do miast zakochanych?

-Nie sądzę. Po co ci to? – Zmarszczyłam brwi, kiedy uśmiechnęła się niewinnie.

-Wiesz, kto jest w 3A...

-W trzeciej... A, cholera, serio? – mruknęłam zrezygnowana. – Tydzień z Nickiem i jego bandą?

-To dodatkowa korzyść!

-Wmawiaj dalej.

-Koniec pogaduszek! – Nauczycielka klasnęła w ręce. – Przechodzimy do powtórzenia.

***
wybaczcie mi te początkowe rozdziały, ale chcę was bardziej wprowadzić w akcję oki, więc cierpliwości

co do następnego, to nie mam pojęcia, kiedy się pojawi, ale postaram się jak najszybciej!

ilysm! xx

OptimistWhere stories live. Discover now