#2 MIESIĘCZNE WYZWANIE - podsumowanie pierwszego tygodnia.

343 17 2
                                    

Tydzień pierwszy zleciał naprawdę szybko, a w nim masa emocji, potu, nowych treningów i zakończenie tych siedmiu dni typowo w moim stylu! Jako rasowy pechowiec, muszą się teraz nieco trudzić poprzez komplikację

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Tydzień pierwszy zleciał naprawdę szybko, a w nim masa emocji, potu, nowych treningów i zakończenie tych siedmiu dni typowo w moim stylu! Jako rasowy pechowiec, muszą się teraz nieco trudzić poprzez komplikację. No ale to potem. 

Po pierwsze, nie zwracajcie aż takiej uwagi na krzywe zdjęcie i te skośne krzyżyki postawione - robione były tuż po treningu, więc wiecie, pot z czoła, a ciało trzęsie się jak galareta. 

Jakie są te ćwiczenia? Pomimo tego, że są ciężkie (przynajmniej dla mnie) i w trakcie nich masz ochotę przeklinać na całe gardło, na sam koniec jestem usatysfakcjonowana. Banan na twarzy, cieszę się, że dałam radę i wiem, że to jakiś krok dalej. 

Jak z posiłkami? Same w sobie było okay, aczkolwiek moim największym problemem jest właśnie "punktualność" z jedzonkiem. Trudzę się z tym od bardzo dawna, aż do teraz. Dodatkowo przez ostatnie trzy tygodnie z prywatnej sprawy, mój grafik dnia był tak rozciągnięty, że jeszcze bardziej niszczył to co próbowałam uregulować. No ale zobaczymy jak to pójdzie dalej. 

I tutaj wracamy jeszcze na chwilkę do ćwiczeń... Treningi są intensywne i jako, że mój lipiec był trochę rozleniwiony, moja kondycja lekko spadła. Dlatego też poprzekładałam sobie te dwa ściśnięte ze sobą dni wolne. I teraz finalne zakończenie, dam da dam... Wyszło na to, że wczoraj ćwiczyłam. Tak, wow, ale zakończenie. JEDNAK to nie wszystko! Ćwiczyłam tak, że naciągnęłam mięsień klatki piersiowej po lewej stronie tuż nad sercem. O ironio! Złapało mnie przed 23 i jak to na zaspanego człowieka, rasowego pechowca przystało - ryczałam pół nocy z bólu i z myślą, że umieram.... 

Właśnie piszę to na trzeźwo i już wiem, że to nie serce i będę żyć. Tak jeszcze nawiasem, wie ktoś ile to może się "leczyć"? Dopóki nie biorę głębokiego wdechu to jest okay, bo tak to inaczej mam wrażeni że cała lewa strona spod żeber mi zaraz wyleci, także no. Bynajmniej wiem jaki zestaw jest tego przyczyną. Nie mam pojęcia czy do niego wrócę, jeśli tak to z pewnością rozgrzewką grzeszyć nie będę. Chyba te dziesięć minut to za mało.  

Tak prezentuje się cały pierwszy tydzień! Zakończony okropnie, bo okropnie, al na przyszłość będę mądrzejsza i wymachów-wygibasów robić nie będę. Chyba... Dajcie znać jak wyglądało u was. Mam nadzieję, że o wiele lepiej. 

Teraz jedziemy z drugim tygodniem! 


-------------------------------------------------------------------------

Na koniec chciałabym jeszcze podziękować za wasze komentarze pod ostatnim postem! Cieszę się, że moje pomysły przypadły wam do gustu. To zmotywowało mnie na maksa, dlatego biorę się już do roboty! 

FIT LIFESTYLEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz