#5

3 1 0
                                    

   Siedziała w obcym pokoju, w miejscu, które nazywali szpitalem spędziła kilka dni, a teraz zabrał ją do siebie chłopak o niebieskich oczach. Nie odzywała się, zapominała znaczenie słów. Jedynie potrafiła powiedzieć, że nic nie pamięta. Gdy zadawali jej pytania kręciła głową. Mężczyzna w białym ubraniu mówił, że jej minie, ale chciała już wiedzieć kim jest. Zsunęła się powoli z łóżka i podeszła do biurka, na którym leżał miś. Uśmiechnęła się. Miała wrażenie, że znała historię pluszowych misiów, ale nie pamiętała czemu. Poczuła lekkie szarpnięcie w okolicach pępka, ale je zignorowała. Alarm w głowie mówił, że jest bezpiecznie, więc nie zamierzała się ruszać z tego miejsca, od tego chłopaka o niebieskich oczach. Wsunęła się z powrotem do łóżka. Miała na sobie piżamę mamy tego chłopca. Przytuliła się do misia i spoglądała na drzwi, za którymi ktoś się pojawił o czym świadczyły cienie w szparze między podłogą, a wejściem. Ktoś zapukał i po chwili wszedł Sai.

Przyprowadziłem mojego znajomego. Razem postaramy się ci pomóc z odzyskaniem pamięci — powiedział, a blondynka pokiwała głową z delikatnym uśmiechem. Zaczęło jej piszczeć w uszach i po chwili pojawił się alarm. Przez jej ciało przeszedł gorący dreszcz, a serce przyśpieszyło jakby właśnie zobaczyła potwora, a był to jedynie chłopak o chłodnych, szarych oczach i zielonych włosach. W jego oczach malował się szok, ale szybko ukrył go pod maską obojętności. Dziewczyna przytuliła mocniej misia i po chwili zaczęła głośno krzyczeć. Tak jakby była w horrorze. Była przerażona i nie potrafiła się uspokoić. Pisk sprawił, że chłopacy zasłonili sobie uszy. Zaskoczony jej reakcją był głównie Sai, ale to Ronnie wyciągnął go z pokoju.

Chyba mnie nie polubiła — odezwał się, gdy dziewczyna się uspokoiła, a oni schodzili po schodach w dół. Zagryzł wargę czując narastającą obawę. — Opowiedz mi co się stało jeszcze raz — powiedział cicho.

Może to z powodu twojego wyglądu — zaśmiał się Sai, mimo że nadal nie rozumiał reakcji dziewczyny. — No idę sobie chodnikiem, aż nagle patrzę jakaś dziewczyna wchodzi na ulicę, po której jechały samochody. W ostatniej chwili złapałem ją i wciągnąłem na chodnik. Przewróciła się i straciła przytomność. Zabrałem ją do szpitala, a gdy się obudziła nic nie mówiła oprócz tego, że nic nie pamięta. Nawet nie wie jak się nazywa. Nie odzywa się od tamtej pory — zakończył i ciężko westchnął. — A moich rodziców nadal nie ma. Policja nic nie wie, rodzina nic nie wie. Jutro ma przyjechać mój wujek, abym nie musiał wylądować w domu dziecka — westchnął ciężko. — To jakieś chore — przeczesał włosy.

Ronnie jeszcze chwilę z nim został, a potem powiedział, że musi już iść, bo dziewczyna najwyraźniej się go boi. Sai miał za zadanie ją uspokoić, a Ronnie miał pytać o jego rodziców. Chłopak wyszedł i gdy był już w bezpiecznej odległości kopnął kamień, warknął mocno wkurzony i ruszył przed siebie. Nie rozumiał, dlaczego nagle te dwie dziewczyny musiały się tu zjawić, a najgorsze, że ta blondynka nie pamiętała. Nic nie rozumiał i miał zamiar to wyjaśnić. Wszedł do parku zastanawiając się jak znaleźć Xanie. Nie miał nawet jej adresu... Spojrzał na dziewczynę, która siedziała na ławce w przyciemnianych okularach z książką od historii na kolanach. Nie wierzył, że miało to być takie łatwe. Bez słowa usiadł obok niej, na co dziewczyna nawet nie drgnęła. Jedynie zerknęła na chłopaka kątem oka.

Życie ci nie miłe? — zapytała na samo dzień dobry. — Nie masz co robić? — odłożyła książkę.

Po co to czytasz? To nudne — zauważył.

Chce coś wiedzieć, aby nie wyjść na idiotkę, tak jak ty pierwszego dnia — wyszczerzyła się złośliwie, a chłopak tylko prychnął zakładając ręce na klatce piersiowej jak miał w zwyczaju, gdy ktoś wytykał mu błędy, a zwłaszcza te, które popełnił parędziesiąt lat temu.

Kiedy ostatnio byłaś w Twierdzy? — spojrzał na nią, a ona zobaczyła w jego oczach błysk zwycięstwa, który świadczył o tym, że chłopak coś wiedział. Xania poderwała się z zajmowanego miejsca i przyłożyła mu palec do gardła. Ronnie dobrze znał tą sztuczkę, więc zamarł w bezruchu, ale nadal triumfował, co brunetkę bardzo denerwowało.

Mów, co zrobiliście?! — warknęła i nachyliła się do niego. — Gadaj! — mocniej wbiła paznokieć w jego szyję, a chłopak poczuł, że zaczyna go coś palić, więc zaczął odchylać głowę.

W tym problem, że nie wiem, co zrobili, ale zapłacą za to — podniósł się gwałtownie, co zaskoczyło dziewczynę. Nie była na to przygotowana, nie była zbyt czujna. Zawsze miała problemy z koncentracją, co pojawiło się u niej po pewnym wypadku. Złapał jej nadgarstki mocno, a oczach płonęła wściekłość, którą wcześniej dobrze ukrywał. — Miałaś jej pilnować — odepchnął ją i ruszył przed siebie po chwili znikając w zaroślach.

Ronnie ruszył przez salę do swojego miejsca. Wszystkie potwory kłaniały się przed nim, a on czuł satysfakcję. Każdy wyczuwał jego zły humor, co było dla niego miodem na serce. Zatrzymał się gwałtownie, zamarł i po chwili odwrócił się. Jego szare tęczówki teraz jarzyły się czerwienią, a uśmiech zdecydowanie się poszerzył. Włosy, które na ziemi były krótkie i zielone, teraz sięgały niżej uszu i były czarne jak smoła. Wraz z obrotem mężczyzna obok niego stracił głowę. Wszyscy, którzy tu byli wyglądali tak samo. Mieli jeden cel porywać i kontrolować mary.

Kto nie słuchał moich poleceń? Kto użył portalu? Kto zamknął w nim marę? - zadał pytanie cedząc z wściekłością każde słowo. Któreś z mar zaczęły wyłaniać się z cienia i zbierać martwe ciało jednego ze sług. — To było ostrzeżenie.

Potwory spod ŁóżkaWhere stories live. Discover now