15. "Proszę, daj mu szansę"

1.4K 123 4
                                    

— Natasha! — Kobieta oderwała wzrok od czasopisma i ze znudzeniem spojrzała na wkurzonego blondyna, który jak burza wpadł do salonu.

— O co chodzi, Steve? — zapytała, uważniej przyglądając się twarzy Rogersa, która, dla odmiany, była czerwona ze złości. Miło było zobaczyć na jego policzkach coś innego niż chorobliwa bladość.

Kapitan przystanął przed nią, zakładając ręce na biodra. Wziął głębszy wdech, starając się uspokoić.

— Dlaczego to zrobiłaś? — powiedział, wyraźnie akcentując słowo „to".

— Co znaczy „to"? Może określ się jaśniej, zanim zaczniesz ciskać we mnie piorunami. — Wdowa ze zirytowaniem zamknęła leżącą przed nią gazetę i wbiła w Rogersa zimne spojrzenie.

— Natasha — powiedział tym razem spokojniej — ja rozumiem, że chcesz pomóc, doceniam to. Ale nie prosiłem cię, żebyś mieszała się w sprawy z Barnesem. — Gdy kończył zdanie, błękit jego oczu pociemniał ostrzegawczo, wręcz groźnie.

Romanoff speszona spuściła wzrok na kolorową okładkę czasopisma, z której uśmiechała się do niej jakaś sławna aktorka. Zacisnęła nerwowo szczękę.

— Dlaczego to zrobiłaś? — zapytał ponownie Kapitan, opierając się o najbliższy blat.

Natasha podniosła się z eleganckiej rogówki i podeszła bliżej Steve'a.

— Zawsze miałam do niego słabość — odparła, wzruszając obojętnie ramionami. Samej trudno jej było uwierzyć we własne słowa.

— Nie kłam — warknął Rogers, łapiąc ją za ramiona i przyciskając do ściany. Natasha miała wrażenie, że z jego oczu za moment rzeczywiście zaczną lecieć pioruny.

— Chciałeś jej pomóc czy nie? — zapytała z wyraźną irytacją w głosie. — Zaciągnięcie do pomocy Barnesa było świetnym pomysłem, który mógł zaowocować. Mało tego, był naszą ostatnią deską ratunku. Tobie się nie udało go przekonać, więc ja to zrobiłam. Jak widać bardziej efektywnie.

Kobieta odepchnęła go od siebie silnym ruchem. Odwróciła się i czym prędzej ruszyła ku wyjściu.

— Zresztą, nie zrobiłam tego dla ciebie, tylko dla niej.

„Kobieta kobietę zrozumie" dodała w myślach, zaciskając mocno zęby, by nie dopuścić do wylewu emocji.

Szybkim krokiem szła przez szklane korytarze, odganiając z głowy wspomnienie Barnesa. I jego chłodnego dotyku. Sama do końca nie wiedziała, dlaczego poświęciła się tak bardzo dla Hekate. Może to dlatego, że widziała w niej siebie? Nie dało się ukryć, że były podobne: twarde, nieustępliwe, czasami wredne i boleśnie skuteczne. Nigdy nie sądziła, że ofiaruje się w całości dla kogokolwiek. Szczególnie dla niemal obcej kobiety.

Poczuła ogromną ulgę, gdy tylko drzwi windy otworzyły się na ostatnim piętrze. Porywisty wiatr szarpał jej ubraniami i plątał włosy. Odgarnęła nieposłuszne kosmyki z twarzy, kierując się coraz bliżej krawędzi dachu. Po chwili usiadła, zamykając oczy i pozwalając, żeby wicher rozwiał wszelkie wątpliwości i wspomnienia z jej głowy. Czasem zazdrościła Hekate, że niczego nie pamięta. Amnezja i nowy start czasem przydałby się każdemu.

~***~

Woda wylatywała z kranu i rozbryzgiwała się na jej dłoniach z charakterystycznym pluskiem. Była przyjemnie chłodna, co w połączeniu z szumem dawało całkiem dobry środek relaksujący. Ostre światło lamp rozszczepiało się w przezroczystej cieczy, tworząc małe, złote plamki.

Oto człowiek | Kapitan AmerykaWo Geschichten leben. Entdecke jetzt